III Niedziela Wielkanocy (05.05.2019, Niedziela)

Czytania: Dz 5, 27b-32. 40b-41; Ps 30 (29), 2 i 4. 5-6. 11-12a i 13b (R.: 2a); Ap 5,11-14; J 21,1-19 lub J 21,1-14

REKLAMA


Dziś liturgia kreśli przed naszymi oczyma obraz Jezusa zmartwychwstałego, aktywnego tak na ziemi, jak i w niebie. Otoczony chwałą Jezus jest radością mieszkańców nieba. Otrzymuje władzę i autorytet na równi z Ojcem. Staje się naszym Rzecznikiem przed Bogiem (1 J 2,2). Rozważmy zatem krótko orędzie przekazane nam w liturgii tej niedzieli.
W pierwszym czytaniu Piotr jest głównym protagonistą. Jego odwaga zaskakuje i wręcz uderza. Przed kilkoma dniami zaparł się Jezusa z obawy przed Żydami, dziś jego postawa jest całkiem inna. Z odwagą broni prawdy o Jezusie przed najwyższą władzą żydowską. Jego odważnie wypowiedziane słowa: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi”, wyrażają sprzeciw wobec rozgłaszania fałszu lub też zatajania prawdy. Słowa te powinny być dewizą każdego wierzącego. Uczą bowiem, że prawdy trzeba zawsze bronić. Najwyższą prawdą jest sam Bóg! Jezus objawił prawdę o Bogu i swoim życiem dał świadectwo, że jego objawienie jest wiarygodne. Ukoronowaniem świadectwa Jezusowego była ofiara życia. Wpatrując się w Jezusa, przyjmując objawioną o Bogu prawdę i starając się żyć Jego Ewangelią dochodzimy do poznania i zrozumienia tego, kim naprawdę jest Bóg i jakie znaczenie ma On dla każdego życia ludzkiego tu, na ziemi. Pozwala nam to też docenić, jak wielki dar został dany ludzkości przez śmierć i zmartwychwstanie Jezusa. Dziękujmy za to Bogu, ale też prośmy o łaskę zrozumienia tego, że Bogu zawsze należy się pierwsze miejsce w ludzkim życiu, niezależnie od tego, w jakiej sytuacji się znajdujemy. Prośmy ponadto o inną łaskę. A mianowicie, abyśmy zdobyli zrozumienie i odwagę dawania świadectwa o Bogu własnym życiem. Poświadczenie bowiem prawdy o Bogu, nawet gdy łączy się to z cierpieniem, zawsze wnosi do serca radość, jak słyszeliśmy w pierwszym czytaniu.
W drugim czytaniu św. Jan przedstawia Jezusa zmartwychwstałego, cieszącego się wieczną chwałą w niebie. Za wypełnienie woli Ojca, za złożoną ofiarę z własnego życia, za doprowadzenie do końca Bożego planu zbawienia ludzkości, teraz doznaje pełnego uwielbienia w niebie, i otrzymuje wszystkie przymioty należne tylko Bogu. Jezus, Syn Człowieczy, jak sam często się nazywał, za swe ziemskie życie w ludzkim ciele, otrzymuje chwałę nieba i pokazuje każdemu z nas, jak może wyglądać nasze życie w wieczności, jeśli w teraźniejszości będziemy Mu wierni – jeżeli na ziemi będziemy Go naśladować, niosąc swój krzyż i idąc za Nim. Warunkiem naśladowania Jezusa w niebie jest uprzednie naśladowanie Go na ziemi. Prośmy zatem o dar wiernego naśladowania Jezusa w czasie całego naszego życia ziemskiego.
I wreszcie Ewangelia, która przekazuje wspaniały obraz z życia uczniów spotykających się już po raz trzeci z Jezusem zmartwychwstałym. Siedmiu z nich decyduje się podjąć dawną pracę. Można powiedzieć, że chcą i starają się wrócić do swego zawodu. Św. Jan nie podaje, dlaczego podjęli taką decyzję. Czy był to tylko chwilowy kaprys, czy też całkowita rezygnacja ze zleconego im przez Jezusa zadania głoszenia Ewangelii całemu światu (zob. Mt 28,19; Łk 24,47). Ich pierwszy nocny połów nie był jednak udany: „tej nocy nic nie złowili”, stwierdza św. Jan. Dopiero na polecenie Jezusa wyciągają sieć pełną dużych ryb. Wydarzenie, które przywołuje podobne zajście na początku publicznej działalności Jezusa, opowiedziane przez św. Łukasza (zob. Łk 5,5n). Wtedy Jezus przepowiedział św. Piotrowi, jakie będzie jego zajęcie w najbliższej przyszłości. Dziś św. Jan przytacza niezbity dowód na wiarygodność słów Jezusa. Rozważmy teraz niektóre szczegóły tego opowiadania.
Uczniowie powracają z nieudanego połowu. Jezus czeka na nich na brzegu jeziora. Płonie ognisko, a na nim przygotowane jest pożywienie. Uczniowie widzą z łodzi stojącą osobę, ale nie rozpoznają, kim ona jest. Tylko „uczeń, którego miłował” rozpoznał Jezusa. Stwierdzenie bardzo ważne! Jezusa rozpoznaje tylko ten, kto kocha! Jezus umiłował Jana. Ten odwzajemnił się Jezusowi swoją miłością. Nawet ci, którzy są najbliżej Jezusa są zdolni Go rozpoznać tylko wtedy, gdy kochają. Dowód tego jest dany w dalszym opowiadaniu dzisiejszej Ewangelii. Obraz płonącego ogniska wydaje się przywoływać wspomnienie ogniska płonącego w Wielki Czwartek na placu przed pałacem arcykapłana. Przy tamtym wprawdzie nie było Jezusa, ale był Piotr. Toczyła się chyba żywa rozmowa między osobami siedzącymi przy tym ognisku. Wtedy to właśnie św. Piotr, tchórzliwie, trzykrotnie zapiera się swojego Mistrza. Teraz przy ognisku zasiada siedmiu uczniów i Jezus. Spożywają pokarm przygotowany przez Niego. Może tak, jak w Wieczerniku podczas Ostatniej Wieczerzy, kiedy to św. Piotr zapewniał o swojej wierności. Krótka wymiana słów i Jezus stawia św. Piotrowi trzykrotne pytanie: „Czy miłujesz mnie?”. W języku greckim są użyte dwa wyrazy na określenie miłowania. Jedno agapeo, które oznacza miłość doskonałą, taką jaką Bóg ukochał człowieka. Drugie to fileo. To oznacza miłość braterską, jaką zwykli kochać się ludzie. Piotr ma miłować Jezusa tak, jak Bóg miłuje człowieka. Po tej rozmowie Jezus powierza Piotrowi pieczę nad swą owczarnią.
Niepojęta jest dobroć Jezusa. Nie karze słabości, ale nagradza szczerość serca. Nie wypomina upadków. Dotrzymuje słowa. Takim był Jezus żyjąc na ziemi, takim też pozostaje w niebie. Bądźmy więc jego szczerymi i wiernymi naśladowcami. Wówczas nagroda w niebie – zapewniona.


Źródło: ks. Władysław Biedrzycki MSF, „Ewangelia w liturgii i życiu”, Pelplin 2012

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *