CZWARTEK W OKTAWIE WIELKANOCY
Czytania: Dz 3,11-26; Ps 8, 2ab i 5. 6-7. 8-9 (R.: por. 2ab); Ps 118 (117), 24; Łk 24,35-48
Po zmartwychwstaniu Jezus, ukazując się swoim uczniom, wyjaśnił im wydarzenia Wielkiego Piątku. Cytując wyrocznie proroków, pouczał, że cierpienie i śmierć Mesjasza były nie tylko przepowiedziane, ale stanowiły istotną część Jego posłannictwa. Zmartwychwstanie Jezusa i Jego obecność stały się już faktem oczywistym dla uczniów. Nie było jednak oczywiste to, czy pojawiający się Jezus był tylko duchem, czy też ukazywał się w swym zmartwychwstałym, rzeczywistym ciele. Być może także i współcześni chrześcijanie mają z tym problem.
Te wątpliwości wyjaśnia i usuwa opowiadanie dzisiejszej Ewangelii o ukazaniu się Jezusa. Było ono konieczne nie tylko dla uczniów, ale przede wszystkim dla pierwszych chrześcijan. Bardzo szybko bowiem pojawili się tacy, którzy twierdzili, że Jezus był Synem Bożym i że przyjął tylko pozornie postać człowieka. Było to niebezpieczeństwo tzw. doketyzmu, które zwalczał już św. Jan w swych listach (zob. 1 J 4,2-3 i 2 J 7). Według tego błędu, cierpienia Jezusa były tylko pozorne, a zmartwychwstanie było zwykłym powrotem do duchowego istnienia, bez cielesnej rzeczywistości.
Dzisiejsza Ewangelia podkreśla, że zmartwychwstanie Jezusa było rzeczywiste. Uczniowie dotykali Jego ciała. Znaki męki były widoczne na dłoniach i stopach. Jezus, jak każdy żywy człowiek posiadający ciało, jadł z uczniami.
W naszym życiu Jezus pojawia się często i to pod różnymi postaciami. Czy umiem rozpoznać Go w radości lub cierpieniu tak własnym, jak i bliźnich?
Źródło: ks. Władysław Biedrzycki MSF, „Ewangelia w liturgii i życiu”, Pelplin 2012