XII Niedziela Zwykła (20.06.2021, Niedziela)

Liturgia słowa: Hi 38, 1. 8-11; Ps 107 (106), 23-24. 25-26. 28-29. 30-31 (R.: por. 1); 2 Kor 5, 14-17; Por. Łk 7, 16; Mk 4, 35-41.

REKLAMA


(Mk 4, 35-41 – z Biblii Tysiąclecia)

BLIŻSZE PRZYGOTOWANIE UCZNIÓW

Burza na jeziorze

35 Gdy zapadł wieczór owego dnia, rzekł do nich: «Przeprawmy się na drugą stronę». 36 Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim. 37 Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała. 38 On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?» 39 On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: «Milcz, ucisz się!». Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza. 40 Wtedy rzekł do nich: «Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?» 41 Oni zlękli się bardzo i mówili jeden do drugiego: «Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?»


Rozważanie:

W trzech czytaniach z dzisiejszej Liturgii Słowa i w modlitwach Mszy świętej jest mowa o rzeczach prostych, a jednak nie dość dla nas zrozumiałych. Wydaje się, że jest przedstawiona rzeczywistość istniejąca, prawie możliwa do dotknięcia, a jednak przykryta tajemnicą. Dlaczego tak jest? Liturgia bowiem przedstawia działalność Boga tak w świecie jak i w duszy ludzkiej. Działalność ta jest kierowana miłością Bożą, i jest wyrażeniem tej miłości. Dobrze jest to wypowiedziane w prośbie, która została przedłożona Bogu w pierwszej modlitwie dzisiejszej Mszy świętej: „[…] obdarz nas ustawiczną bojaźnią i miłością Twojego świętego imienia, albowiem nigdy nie odmawiasz opieki tym, których utwierdziłeś w swej miłości”. Rozważmy zatem tę miłość Bożą działającą w świecie i w każdym z nas.
W pierwszym, krótkim czytaniu są przytoczone słowa Boże skierowane do Hioba. On, bohater całego opowiadania był mężem majętnym, sprawiedliwym wobec Boga, to jest wypełniającym wszelkie zobowiązania wiary, którą wyznawał, a także sprawiedliwym wobec ludzi. Cieszył się dobrym zdrowiem oraz liczną rodziną. Pod wpływem działalności szatańskiej został pozbawiony wszystkiego. Najpierw dóbr ziemskich i rodziny. Stał się biednym. Wtedy wypowiedział znamienne słowa: „Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Dał Jahwe i zabrał Jahwe, niech sławią imię Jahwe” (Hi 1,21). Na domiar złego został dotknięty „trądem złośliwym” (Hi 2,7). Gdy żona skłaniała go, by złorzeczył Bogu, wtedy powiedział: „Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć nie możemy?” (Hi 2,10). Postawa godna do naśladowania przez każdego z nas! W swej tragedii Hiob starał się odkryć przyczynę swego nieszczęścia. Zgodnie z powszechnym przekonaniem, panującym w jego czasach, Bóg wynagradzał za dobro, a za zło karał. Sumienie jednak nie uświadamia Hiobowi żadnego wykroczenia przeciw prawu Bożemu, ani krzywdy wyrządzonej bliźniemu. Dlaczego więc ta choroba? Czy jest karą narzuconą przez Boga? Jeśli tak, to gdzie sprawiedliwość Boża? To było pytanie nie tylko Hioba, lecz całego narodu wybranego. Dlaczego człowiek sprawiedliwy cierpi? Na to pytanie dał odpowiedź dopiero Jezus.
Dziś wszyscy wierzący wiedzą dobrze, że cierpienie ma wielką wartość, gdy jest złączone z cierpieniem Jezusa. Hiob tego nie znał, dlatego na powtarzane przez niego pytanie, daje odpowiedź sam Bóg i wyjaśnia, że w plan Boży jest włączone też cierpienie. Plany Boże są wielkie i pełne tajemnic, człowiek nie jest zdolny ani ich poznać, ani zbadać.
W drugim czytaniu zostały zacytowane słowa św. Pawła. Wypowiedział je, aby bronić swojej działalności apostolskiej. Wśród chrześcijan żyjących w Koryncie powstały wątpliwości odnośnie do apostolskiej działalności Pawła. Broniąc się, powołuje się na zlecenie, jakie otrzymał od Chrystusa. Nie chodzi jednak o to zlecenie, które Jezus dał swym uczniom przed wniebowstąpieniem, ale o zlecenie Jezusa już chwalebnego. Św. Paweł nie omieszka przy tym pouczyć, że dla każdego, kto wierzy, prawdziwe życie, nowe życie, rozpoczyna się właśnie z Chrystusem zmartwychwstałym i uwielbionym. Życie przed spotkaniem ze zmartwychwstałym Chrystusem, nawet jeśli było grzeszne, nie liczy się więcej.
W Ewangelii św. Marek kreśli wspaniały obraz. Każdy z nas może w nim odkryć siebie samego. Jezus jest ukazany w nim jako zwykły człowiek. Po zakończonej pracy ku chwale Boga Ojca i pożytkowi ludzi, czuje się zmęczony. Daje więc polecenie odesłania tłumu i udania się na inne miejsce. Wchodzi do łódki i oddaje się odpoczynkowi. Spokojny, z pełnym zaufaniem Bogu, zasypia. Nie obawia się niebezpieczeństwa. Wspaniały wzór do naśladowania. W całkiem innym świetle są ukazani uczniowie. Spokojny sen Jezusa nie wpływa na nich łagodząco. Przeciwnie, gdy zjawiska atmosferyczne pogarszają się, opanowuje ich lęk. Obecność Jezusa nie dodaje im odwagi, ani pewności bezpieczeństwa. Powstaje wątpliwość, czy w oczach Jezusa ich życie ma jakieś znaczenie. Czy tak powinni się zachowywać? Od dłuższego już czasu byli z Jezusem. Słuchali jego pouczeń, uczestniczyli w wielu nadzwyczajnych znakach, jakie czynił. Uwierzyli w Jego boskie posłannictwo, że jest Mesjaszem, Synem Bożym. Powinni zatem być pewni, że w Jego obecności nie grozi im nic złego. Tymczasem przeciwnie, popadają w przerażenie. Walka z żywiołem, niebezpieczeństwo zatonięcia, brak reakcji Jezusa, budzi w ich sercach wątpliwość: czy naprawdę Jezus troszczy się o nich? Dlatego wołają: „Nauczycieli, nic Cię nie obchodzi, że giniemy?” (Mk 4,38).
Ten krzyk często i dziś wyrywa się z ust wierzących. Dlaczego? Podobnie bowiem jak u pierwszych uczniów, nasz miłość Boga nie jest doskonała, nie darzymy Boga bezgranicznym zaufaniem. Przyczyna tego tkwi w tym, że sprawy tego świata pociągają nas bardziej niż sprawy Boże, a równocześnie sprawy światowe przerażają nas. Wtedy wydaje się, że Bóg nie dba o nas i dlatego milczy. Tymczasem, to nie Bóg milczy, ale to my, goniąc za tymczasowością życia, oddalamy się od Boga; zapominamy o Jego obecności w naszym życiu i w ten sposób przyczyniamy się do osłabienia naszej wiary. Potwierdzenie tego jest w słowach Jezusa: „Jakże wam brak wiary!” (Mk 4,40). Prośmy zatem Boga o wzmocnienie wiary.


Źródło: ks. Władysław Biedrzycki MSF, „Ewangelia w liturgii i życiu”, Pelplin 2011

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *