Jeśli rząd zredukuje religię do jednej godziny tygodniowo, Kościół nie udźwignie ciężaru sfinansowania drugiej godziny w parafiach. Pracę i utrzymanie mogą też stracić katecheci. To wpłynie bardzo negatywnie na ich osobiste życie i losy ich rodzin – mówi w wywiadzie dla KAI bp Wojciech Osial, przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski. W rozmowie odnosi się do planów resortu edukacji w sprawie lekcji religii oraz tłumaczy, jak Kościół może zahamować rezygnację młodzieży z tych zajęć.
Łukasz Kasper (KAI): Jakimi zagadnieniami podejmowanymi na forum Konferencji Episkopatu Polski zajmuje się Komisja Wychowania Katolickiego?
Bp Wojciech Osial: Komisja Wychowania Katolickiego zajmuje się sprawami dotyczącymi katechezy i lekcji religii w szkołach. Te dwie rzeczywistości różnią od siebie, ale są komplementarne i potrzebują siebie nawzajem. Przewodniczący wraz z Komisją koordynuje działania na tym polu na poziomie ogólnopolskim. Komisja podejmuje rodzące się wyzwania, analizuje i diagnozuje pojawiające się trudności, szuka dla nich jak najlepszych rozwiązań. Są analizy, refleksje, oceny i kierunki działań co do przyszłości.
Do zadań statutowych Komisji Wychowania Katolickiego KEP należy również przedkładanie władzom oświatowym programów nauczania i podręczników do nauki religii zatwierdzonych do użytku szkolnego. Ze strony Kościoła są one recenzowane i dopuszczane zgodnie z wyznaczonymi zasadami i kryteriami. Bardzo ważne jest, aby te materiały harmonizowały ze standardami szkoły. Tutaj Komisja korzysta z pomocy Biura Programowania Katechezy, które działa przez Konferencji Episkopatu.
Według ostatnich danych zebranych przez Komisję, na lekcje religii chodzi średnio 80% dzieci i młodzieży. Ale w samych liceach widoczny jest duży spadek uczestnictwa, nawet poniżej 30%. Kościół ma powód do niepokoju?
– Musimy pamiętać, że frekwencja na zajęciach jest bardzo zróżnicowana. Z naszych statystyk, które prowadzimy każdego roku, wynika, że ogólna frekwencja w roku 2023/2024 w skali całego kraju wynosi 79%. To chcę mocno podkreślić jako pozytywny obraz. Ale jest zróżnicowanie, inaczej jest w Polsce centralnej czy północno-zachodniej, a inaczej w Polsce południowej i wschodniej. Inaczej jest w wielkich miastach, a inaczej w małych miejscowościach i na wioskach. We wspomnianych liceach czy szkołach średnich też jest inaczej. Tutaj jest niska frekwencja. I to jest powód do niepokoju. W skali całego kraju sytuacja wygląda następująco: licea ogólnokształcące (57%), technika (62%), szkoły branżowe I stopnia (59%). W wielu diecezjach godziny lekcji religii są już zredukowane za zgodą biskupów diecezjalnych. Każda rezygnująca osoba powinna być dla nas pytaniem i powodem do refleksji.
Spadek frekwencji to wynik świadomej decyzji światopoglądowej czy koniunkturalizm?
– Przyczyny rezygnacji z lekcji religii są bardzo złożone. Część uczniów rezygnuje z katechezy dlatego, że istnieje taka możliwość rezygnacji. Uczniowie są obciążeni wieloma zajęciami, obowiązkami i rezygnują. Jeśli na coś nie muszę chodzić, a mogę mieć czas wolny, to jest duża pokusa, aby to uczynić. Przypuszczam, że gdyby uczniowie młodzi mieli sposobność rezygnacji z innych przedmiotów, to pewnie też niektórzy z nich by się wypisywali. Jednak to wypisywanie się nie zawsze oznacza wypierania się Boga i wiary. Trzeba widzieć sytuację: gdy lekcja religii jest na ostatniej godzinie lekcyjnej, to uczeń, nie chcąc potem dłużej czekać na kolejny autobus, rezygnuje z zajęć z religii. Inni wypisują się dlatego, że koledzy się wypisali. Są i takie sytuacje, gdy uczniowie mówią, że zajęcia są nudne. Tutaj musimy uderzyć się pięścią we własną pierś. Uczniowie mają prawo, aby lekcje miały wysoką jakość nauczania, powinny przyciągać i budzić zainteresowanie odbiorców.
Co zatem powinno się zrobić, aby polska młodzież nie rezygnowała z zajęć religii?
– Bardzo dobre pytanie. Dotyczy to zarówno spotkań katechetycznych przy parafii, jak i lekcji religii w szkole. Wszystko mobilizuje do poważnej refleksji nad kształtem katechezy w Polsce, nad jej kierunkami rozwoju, aby sprostać dzisiejszym wyzwaniom. Trzeba słyszeć głos Kościoła, nauczycieli religii, rodziców i samych uczniów.
Trzeba uczyć się nowego spojrzenia na młodzież. Na pewno filozofia przymusu czy strachu nie funkcjonuje. Dzisiaj trzeba być blisko młodych, trzeba budować z nimi relacje, więzi. U podstaw budowania wszelkiego nauczania powinno być budowanie wspólnoty i nawiązywanie więzi z uczniami. Tam jest większa szansa na dobre owoce katechizacji, gdzie udaje się zbudować dobrą atmosferę, więzi i zaufanie. To nastąpi, kiedy zaczniemy słuchać młodych, kiedy będziemy ich traktować podmiotowo. Trzeba dać czas i nie osądzać. Bardzo duża część młodych w głębi serca szuka Boga. Oni mają swoje problemy i swoje marzenia. Mają też swoje wizje Kościoła. Nie oznacza to, że teraz oni powinni zmieniać wszystko i budować po swojemu. Oni wiele widzą. Słuchając ich, my wszyscy w swoim działaniu możemy stawać się jeszcze bardziej ewangeliczni. To nie będzie sprzeczne z doktryną, ale młodzi mogą pokazać nam nowe przestrzenie, których nie widzimy lub nawet których się boimy. Biskup, ksiądz, katechetka – wszyscy musimy otworzyć się na młodych.
W szkole oczywiście jakość zajęć musi być jak najlepsza. Dużo zależy od nauczyciela religii. Merytorycznie musi być najwyższy poziom zajęć, ale musi też być pedagogiczna miłość. Nie wolno bać się trudnych pytań, trzeba o wszystkim rozmawiać. Konieczny jest też dialog religii z kulturą, historią, otaczającym nas nowym światem, który ciągle się zmienia. Religia to przecież istotny element życia człowieka i otaczającej nas kultury. Lekcja religii pomaga nam zrozumieć naszą kulturę. Treści naszego nauczania wchodzą w korelację z językiem polskim, historią, etyką, filozofią, etyką, muzyką, plastyką, wiedzą o kulturze, wychowaniem do życia w rodzinie….
Lekcje religii muszą lepiej odpowiadać na wyzwania współczesnego kształcenia i wychowania do życia opartego na wartościach chrześcijańskich?
– Nauczanie religii katolickiej w szkole ma charakter wyznaniowy i oczywiste jest, że są przekazywane treści nauki wiary. Ale koniecznie trzeba pamiętać, że lekcja religii w szkole to przekaz wiedzy, kształtowanie postaw. W szkole na religii nie oceniamy wiary, ale oceniamy wiedzę, umiejętności, aktywność, pilność i sumienność ucznia. Powtórzę, nie oceniamy wiary i praktyk religijnych. Takie są nasze zasady oceniania. Trzeba natomiast postawić pytanie o samą naturę lekcji religii – zachować jej dotychczasowy charakter czy trzeba mocniej zaakcentować jej rys kulturowy, społeczny, historyczny i religioznawczy, czyli pokazać jeszcze mocniej religię katolicką w jej wielorakich relacjach z historią i współczesnością.
Jak Ksiądz Biskup ocenia prowadzenie katechezy parafialnej skierowanej do dzieci i młodzieży w polskich parafiach w ostatnich latach?
– Wielkim wyzwaniem jest obecność i formacja dzieci i młodych w parafii. Chciałbym podkreślić, że nie oznacza ona rezygnacji z lekcji religii w szkole. Jak powiedziałem na wstępie, mamy wypracowany model zróżnicowania i komplementarności pomiędzy lekcją religii w szkole a działaniami katechetycznymi w parafii. Katecheza w parafii jest niezwykle ważna, gdyż wtajemnicza w spotkanie z żywym Bogiem w sakramentach. Ona musi mieć charakter katechumenalny.
Czyli jaki?
– Inicjacyjny, musi dawać spotkanie i osobistą relację z żywym Bogiem. Bez budowania tej więzi z Bogiem na próżno się trudzimy. W szkole nigdy takiej głębokiej relacji nie zbudujemy. Mamy już taką wtajemniczającą katechezę dla dzieci i młodzieży w parafii właśnie przy przygotowaniu do sakramentów Pierwszej Komunii Świętej i bierzmowania. Trzeba nam ją ciągle ulepszać. Musimy wszyscy się zaangażować, musimy otworzyć się na pomoc świeckich. Od samych księży bardzo dużo zależy.
Niepokoją zapowiedzi nowego kierownictwa ministerstwa edukacji o skróceniu z 2 do 1 liczby godzin lekcji religii płatnej z budżetu państwa, ich przesunięciu na pierwsze lub ostatnie godziny w planie oraz nie wliczaniu religii do średniej ocen?
– W oświadczeniu z 13 lutego Komisja Wychowania Katolickiego wyraziła sprzeciw wobec planowanych zmian. Podkreślę, że wszelkie zmiany odnośnie do organizacji lekcji religii winny dokonywać się zgodnie z obowiązującym prawem i w porozumieniu z Kościołami i związkami wyznaniowymi. Tak mówią dokumenty. Obecność lekcji religii określa co prawda Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 14 kwietnia 1992 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach, ale trzeba pamiętać, że zostało ono wydane na podstawie delegacji ustawy z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty z późniejszymi zmianami. W ustawie zaś postanowiono, że rozporządzenie określające warunki i sposób organizowania nauki religii ma być wydane przez ministra właściwego do spraw oświaty i wychowania „w porozumieniu z władzami Kościoła Katolickiego i Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego oraz innych kościołów i związków wyznaniowych”.
Uważam, że przy wszelkich zmianach potrzebny jest dialog, trzeba razem usiąść do stołu, spokojnie merytorycznie rozmawiać, dyskutować, argumentować swoje stanowisko. Bardzo boli niepewność, brak terminów i dat co do planowanych zmian, choćby dat przybliżonych. Jest dużo emocji.
Trzeba widzieć głosy sprzeciwu napływające z różnych środowisk, chociażby od nauczycieli religii. Protestuje niedawno powstałe Stowarzyszenie Katechetów Świeckich. Tych różnych głosów jest dużo.
Pojawia się też (nie nowy) postulat, aby lekcja w szkole miała charakter religioznawczy, a tylko w parafii odzwierciedlała nauczanie danego Kościoła czy związku wyznaniowego.
– Mamy w świecie dwa różne rozwiązania w spojrzeniu na lekcję religii. Zasadnicza różnica przebiega pomiędzy modelem wyznaniowym i religioznawczym. W Polsce mamy model wyznaniowy ukształtowany na drodze porozumień pomiędzy stroną państwową i konkretnym wyznaniem. Drugi model religioznawczy podlega kompetencjom władz oświatowych i państwowych. Nasz model jest zagwarantowany przez Konkordat. Art. 12 określa, że szkoła jest odpowiedzialna za organizacje lekcji, metodykę, dyscyplinę pracy nauczycieli, a Kościół lub związek wyznaniowy jest odpowiedzialny za treści programowe, materiały dydaktyczne, dobór kadr. Ten polski model jest dobry. Warto natomiast zastanowić się czy i jak zwiększyć rys religioznawczy i kulturowy w obecnym naszym wyznaniowym modelu.
Jeśli Ministerstwo zredukuje religię do jednej godziny tygodniowo, Kościół na prośbę rodziców uzupełni drugą godzinę zajęciami w salkach parafialnych?
– Gdyby tak nastąpiło, to koniecznie trzeba będzie wszystko przemyśleć. Na pewno nie będzie brakowało trudności.
Kto poniesie koszty tych zajęć?
– Kościół nie udźwignie ciężaru finansowego. Trzeba będzie poważnie zastanowić się nad kształtem tej katechezy. Mamy już formy takiej katechezy, kiedy przygotowujemy w parafii do sakramentów. Ta katecheza opiera się na wolontariacie. Na pewno trzeba szukać animatorów, osób zaangażowanych we wspólnotach i ruchach religijnych. Papież Franciszek zachęca do ustanawiania katechistów. Prace nad dokumentem przygotowującym taką posługę w Polsce są już podjęte przez Komisję Wychowania Katolickiego.
Co z katechetami? Już teraz jest ich coraz mniej. Decyzja MEN o skróceniu godzin ograniczy ich zatrudnienie?
– Musimy pamiętać o nauczycielach religii. Obecnie uczących jest ponad 28 tysięcy. Oni o połowę mogą stracić pracę i utrzymanie. To są dramaty tych ludzi. Kościół jest z nimi i pamięta o nich. W najgorszym przypadku powinni być objęci okresem przejściowym, ochronnym. Utrata pracy wpłynie bardzo negatywnie na ich osobiste życie i losy ich rodzin. Trzeba dodać, że są dobrze przygotowani do swojej pracy, posiadają odpowiednie wykształcenie zgodne ze standardami wyznaczonymi przez ministerstwo. Koniecznie trzeba zauważyć wszystkie ich lęki i obawy.
Kościół na pewno chce bronić nauczycieli. Kościół będzie pomagał według swoich możliwości. Musimy mieć też na uwadze, że zaczyna nam brakować nauczycieli religii. Ufam, że wszystkiemu uda się jakoś zaradzić.
Co dalej z zapowiadanym wprowadzeniem obowiązku wyboru religii lub etyki?
– Temat był podejmowany za poprzedniego rządu, ale nie został sfinalizowany. Obecnie mamy obowiązujący zapis, że uczeń może uczęszczać na lekcje religii lub etyki albo z nich po prostu zrezygnować. Osobiście uważam, że uczeń nie chodzący na lekcję religii powinien mieć zajęcia z etyki. Te dwa przedmioty są potrzebne, gdyż stanowią ogromne wsparcie w wychowaniu ogólnym człowieka. Każdy uczeń powinien mieć jakieś podstawowe wychowanie do wartości.
Dziękuję za rozmowę.
Źródło: https://www.ekai.pl/przewodniczacy-komisji-wychowania-katolickiego-kosciol-nie-udzwignie-finansowania-nauki-religii-w-parafiach/
Fot. Paweł Żulewski | KAI