Z Krzysztofem Iwaneczko – polskim muzykiem, zwycięzcą VI edycji programu The Voice of Poland o jego muzycznej drodze oraz o wartościach rozmawia Konrad Mania.
Krzysztof Iwaneczko – młody, niezwykle utalentowany artysta, który mimo młodego wieku ma za sobą wiele osiągnieć, w tym zwycięstwo w VI edycji The Voice of Poland. Myślę, że warto zacząć od fundamentalnego pytania: jak rozpoczęła się Twoja muzyczna kariera? Czy od samego początku brnąłeś w kierunku sceny?
Artystę definiuje sztuka, którą on tworzy. Coś, co chce przekazać swoim odbiorcom, publiczności. Sztuką jest chociażby moja płyta – której nie mam. W związku z tym ciężko to nazwać karierą. Na dzień dzisiejszy są to dopiero przymiarki do tego.
Jednak moja przygoda z muzyką rozpoczęła się bardzo szybko. Pochodzę z muzykalnej rodziny, ale mimo to musiałem dojrzewać do wielu decyzji, które podjąłem w swoim życiu. Warto wspomnieć, że za każdym razem, gdy wątpiłem w sens tego co robię, spotykałem na swojej ścieżce osoby, które mnie wspierały i pomagały odegnać ode mnie złe emocje, które się wokół gromadziły.
Prosty przykład z życia: w wieku 14 – 15 lat, gdy moi rówieśnicy grali na boisku w piłkę nożną ja musiałem godzinami ćwiczyć utwory, których uczyłem się w ramach szkoły muzycznej. W takich momentach rzeczywiście potrzebowałem motywacji do tego, żeby dalej się realizować.
Bardzo pozytywnego „kopniaka” dały mi studia muzyczne, w czasie których spotkałem wielu wspaniałych ludzi, niesamowitych profesorów, którzy pomagali mi kreować moją drogę.
Zatem jaka jest Twoja definicja muzyki? Czym jest dla Ciebie?
Szukam w muzyce przede wszystkim sztuki i emocji, które chcę dawać swoim odbiorcom. Nie chcę, żeby czuli tylko te pozytywne, te które mówią, że jutro będzie dobrze – również te refleksyjne i trudne.
Z pewnością momentem przełomowym w Twoim życiu i karierze muzycznej było zwycięstwo w VI edycji programu The Voice of Poland. Co się zmieniło od tego czasu? Czy możesz to traktować jako nowy etap w książce, którą pisze Twoje życie?
Nie mogę tego traktować jako nowy etap. Był to jeden z wielu potrzebnych i ważnych momentów w moim życiu. Podczas The Voice of Poland otrzymałem lekcję przetrwania, zrozumienia różnych mankamentów świata. Jednocześnie zrozumiałem pewne wartości, którymi powinienem się kierować w swojej pracy: chociażby rodzina.
Dla człowieka momentem przełomowym powinien być czas, kiedy sobie wszystko w głowie poukłada. Udział w programie to był szok. Wiem, jak to może zabrzmieć, ale mówię szczerze: nie miałem parcia na zwycięstwo. Jednocześnie jestem wdzięczny za ten czas, za lekcje, które wtedy otrzymałem – często bardzo trudne.
Rok temu śpiewałeś podczas koncertu w Brzegach w ramach Światowych Dni Młodzieży. Czy ten czas również był dla Ciebie życiową lekcją?
Oczywiście. Mogę otwarcie powiedzieć, że mój manager, który jest osobą wspaniałą niestety jest niewierzący. Jednak podczas koncertu w Krakowie zaczął się zastanawiać: „być może jest coś powyżej nas”. Zwrócił też uwagę na pozytywne emocje, które tego dnia ogarniały wszystkich obecnych tam ludzi. Ja również wtedy doświadczyłem wiele różnych pięknych rzeczy, które skłaniały mnie ku przeświadczeniu, że ludzie dzięki wierze w Boga są dobrzy. Po prostu dobrzy.
Oprócz repertuaru rozrywkowego, świeckiego śpiewasz również utwory religijne. Co chcesz przekazać ludziom śpiewając o Bogu?
Koncert, w którym miałem zaszczyt brać udział jest dla mnie szczególnie ważny. Cieszę się, że razem z takimi osobami jak Adam Sztaba możemy tworzyć ten projekt. Piękny projekt, który niesie ze sobą wspaniały i bardzo ważny przekaz. Swoim słuchaczom chce dać przede wszystkim dobre wartości i radość, które są obecne w śpiewanych przeze mnie tekstach.
Krzysztofie, serdecznie dziękuję za możliwość rozmowy. Życzę Ci wielu sukcesów w dalszej muzycznej drodze.
Dziękuje bardzo. Do zobaczenia.