Nie dać się zepchnąć w cień – rozmowa z kard. Gerhardem Ludwigiem Müllerem, byłym prefektem Kongregacji ds. Wiary

– My, jako chrześcijanie, mamy głosić Ewangelię o godności człowieka, mamy głosić, że nadal istnieje nadzieja poza naszym ziemskim życiem, które trwa tylko przez krótki czas. Kościół Chrystusowy jest narzędziem i znakiem powszechnego zbawienia wszystkich ludzi w Jezusie Chrystusie – mówi w rozmowie z Anną Artymiak kard. Gerhard Ludwig Müller, były prefekt Kongregacji ds. Wiary, niemiecki duchowny, doktor teologii dogmatycznej.

REKLAMA

– Jak się przedstawia dzisiejszy świat z perspektywy teologii?

– Obecnie w polityce światowej występuje wiele trudności. Wielkie potęgi wszczynają wojny, wyzyskują ludzi, np. komunizm w Chinach czy Putin w Rosji. Na Zachodzie również mamy antyludzkie ideologie. Chcą ustanowić zabijanie nienarodzonych dzieci prawem człowieka czy zniszczyć osobę ludzką, jak karygodne ideologie zmiany płci. Jest też wiele problemów związanych z dechrystianizacją. Panuje antropologia totalnie przeciwna antropologii chrześcijańskiej. Chrześcijaństwo głosi, że człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga, że ma wieczne przeznaczenie, aby stać się synem, córką Boga, przyjacielem Boga w Duchu Świętym. To są wielkie wyzwania dzisiejszych dni.

Mówi się, że chrześcijaństwo jest zacofane, ale np. teoria na temat średniowiecza jest wyssana z palca, świadczy o braku znajomości historii powszechnej. Promuje się natomiast teorie rewolucyjne i pseudonaukowe hipotezy. Jednocześnie widzimy, że nie jest możliwe ustanowienie raju na tym świecie. Widzieliśmy to na przykładzie technokracji w Związku Radzieckim, wszelkich systemów nacjonalistycznych czy komunistycznych. Dziś także w tak zwanym transhumanizmie człowiek jest tylko jakimś bytem biologicznym, etapem przejściowym ewolucji, według której na końcu będzie już tylko sztuczna inteligencja bez podstaw biologicznych. Wszystkie nasze organy chce się zastąpić elementami technicznymi. Według antropologii transhumanistycznej człowiek jest niczym więcej jak tylko maszyną, skomplikowanym urządzeniem wyrwanym z wymiaru miłości – ma tylko działać. To jest wizja przyszłego świata. A przecież są to idee, które niszczą ludzkość. Papież Jan Paweł II powiedział, że drogą Kościoła jest człowiek, człowiek taki, jaki jest, taki, jaki się urodził: z ciałem i duszą, ze swoim umysłem, intelektem, wolną wolą, ze spełnieniem w miłości.

My, jako chrześcijanie, mamy głosić Ewangelię o godności człowieka, mamy głosić, że nadal istnieje nadzieja poza naszym ziemskim życiem, które trwa tylko przez krótki czas. Ilu młodych musi jeszcze umrzeć z powodu chorób, wojen, głodu, braku możliwości zaspokojenia podstawowych potrzeb? Młodzi nie mają także relacji miłości ze swoimi rodzicami. Wobec tego wszystkiego Kościół musi dać świadectwo nadziei, a nie zajmować się ochroną klimatu, wymiarem technologicznym czy politycznym życia. Miejmy nadzieję, że politycy są zdolni rozwiązywać współczesne problemy, które przecież sami spowodowali. Kościół Chrystusowy jest narzędziem i znakiem powszechnego zbawienia wszystkich ludzi w Jezusie Chrystusie.

– Gdzie wierny może dziś znaleźć oparcie?

– Musimy zastanowić się nad podstawami wiary chrześcijańskiej. Nie tworzyć jakieś teorie, ale poznawać Słowo Boże, Jezusa Chrystusa. Dlatego należy czytać i studiować Pismo Święte jako Słowo Boże. Dla nas ważna jest również wielka tradycja Kościoła, wielcy Ojcowie Kościoła, także teolodzy – aż do naszych czasów, po Josepha Ratzingera, aby bronić wiary i ją rozpowszechniać – jako jedyny środek zbawienia.

– Jak w tej sytuacji przedstawia się sprawa Kościoła?

– W dziejach historii Kościół zawsze tracił na swojej misji, kiedy był zbyt blisko panujących ideologii. W czasach feudalizmu wielu biskupów było magnatami – byli też dobrzy i oddani, ale wielu interesował bardziej prestiż bycia biskupem niż bycie prawdziwym pasterzem. Także inne formy teologii mówiły, że można połączyć teologię np. z marksizmem, tak jakby marksizm wynikał z trafnej analizy wymiaru społecznego współczesnego życia po rewolucji przemysłowej i technicznej. Musimy więc przedstawić nauczanie społeczne Kościoła jako bardziej ludzkie. Wystarczy porównać państwa, w których dominuje nauka społeczna Kościoła, z tymi, w których dominuje marksizm. Okaże się wówczas, że jest między nimi ogromna różnica.

Jednocześnie powinniśmy również poznawać kwestie ekonomiczne i problemy z nimi związane, także kwestie socjologiczne, ale nie według kategorii marksizmu, ponieważ marksizm w swej istocie jest ateizmem, materializmem, który nie ma w sobie nic z koncepcji chrześcijańskiej. Na drodze synodalnej w Niemczech jest wielu biskupów, teologów, często bez odpowiedniej formacji teologicznej, którzy chcą pójść na kompromis z tą ateistyczną, materialistyczną wizją człowieka, gdzie seksualność jest prawie że nowym bożkiem. Bożkiem, ale nie darem od Boga dla pokoleń, promocją człowieka i rodziny – rodziny jako ogniska miłości.

– Wielu obawia się, że synod na temat synodalności będzie podążać w podobnym kierunku co droga synodalna w Niemczech.

– Synod o synodalności to jakaś gra słów. Nikt nie wie, czym jest synodalność. Nie ma żadnej definicji. Synod jest właściwym wydarzeniem, kiedy biskupi Kościoła katolickiego gromadzą się, aby podjąć pewne decyzje odnośnie wiary, moralności. Po łacinie mówi się consilium, zgromadzenie synodu. Ale synodalność? Co to jest synodalność? Mówią, że jest to współpraca wiernych świeckich z kapłanami – ale to jest przecież normą. Nie mamy potrzeby tworzenia nowego języka o synodalności, ponieważ współpraca jest współpracą. I nie jest prawdą, że synodos znaczy po grecku „podążać razem”, ale oznacza „zgromadzenie razem w jednym miejscu na naradę, na synod”.

Mówią, że każdy może się wypowiedzieć, a pasterze Kościoła muszą słuchać tego, co mówią wierni. Myślę, że Kościół jako taki – licząc wszystkich – po pierwsze musi słuchać Słowa Bożego – ale nie jako stowarzyszenie, rząd czy partia polityczna. Pasterze Kościoła nie mogą powtarzać tego, co mówią ludzie. Ludzie są ludem Bożym, ale nie w sensie socjologicznym, sentymentalnym lub ideologicznym. Dziś lud to mit. Mieliśmy koncepcję ludu w narodowym socjalizmie i komunizmie, gdzie tak naprawdę ludem jest tylko jakiś przywódca. Teraz nie mamy już więcej synodu biskupów, a wypowiedzieć się może każdy. Nawet biskupi nie mają prawa niczego zaproponować. Wypowiadają się i na koniec wszystko zostaje przedstawione papieżowi. I tylko papież podejmuje decyzję. To nie jest synodalność. Sobór Watykański II mówił o kolegialności biskupów z papieżem. Wszyscy biskupi ponoszą odpowiedzialność, a nie tylko niektórzy doradcy papieża.

Myślę, że za drogą synodalną w Niemczech, jak i synodem na temat synodalności nie stoi zbyt pogłębiona myśl teologiczna. Niektóre refleksje wyglądają, jakby były przygotowane na kolanie, według własnego widzimisię – wyszedł z tego miks elementów teologicznych i populistycznych. Tworzy się teologię na własny użytek, ale nie jest to właściwa teologia katolicka. Na temat eklezjologii wszystko zostało napisane w konstytucji apostolskiej Soboru Watykańskiego II Lumen gentium. To powinien być dokument bazowy, nie powinno się tworzyć własnych idei, których nikt nie może sprawdzić i zlokalizować ich źródła. To jest tylko żonglowanie słowami „synod” czy „podążanie razem”. Tu nie ma żadnych podstaw, zapomina się o Jezusie Chrystusie – Słowie Wcielonym, a mówi się o Duchu Świętym, który przemawia bezpośrednio do ludu. To nie jest katolickie. Duch Święty pochodzi od Boga Ojca i Syna. Pan Zmartwychwstały zsyła Ducha Świętego na lud Boży. Na lud Boży, który jest Jego ciałem, który jest świątynią Ducha Świętego. Duch Święty to nie mitologiczny bożek, który inspiruje lud.

– Niektórzy uważają, że nadeszły wręcz czasy ostateczne.

– Jezus nie objawił dnia końca świata. Poszedł do nieba. Ale pewnego dnia pojawi się antychryst, który nie jest tylko jedną konkretną osobą. Suma summarum antychryst już się pojawiał. Hitler czy Stalin to byli antychryści. Antychrystem może być również pewien ruch, jak antychrześcijaństwo. Tak więc w dziejach historii pojawiali się różni antychryści. Św. Augustyn zwrócił uwagę na civitas Dei (państwo Boga) i civitas Terrena (państwo ziemskie). To drugie działa przeciw Ewangelii, przeciw ludzkości.

– Jak odpowiedzieć na tę sytuację?

– W czasach reformacji, kiedy połowa Europy oddaliła się od Kościoła katolickiego, także z powodu złego prowadzenia Kościoła, papież był w Awinionie. Wielu biskupów zachowywało się bardziej jak książęta. Jakie wtedy było wyjście? Nie sekularyzowanie się jak inni, ale potrzeba silnej odnowy Kościoła katolickiego. Trzeba zapytać siebie: co to znaczy „katolicki”? Jaka jest doktryna katolicka, sakramenty, liturgia katolicka? Jakie jest kapłaństwo katolickie? Czy jesteśmy gotowi na podążanie za Jezusem Chrystusem? Życie według przykazań Bożych? Czym jest dla nas chrześcijaństwo? Czy to tylko kultura, inkulturacja, pewien sposób bycia? Czy może chrześcijaństwo jest dla nas relacją osobistą pełną zaufania z Jezusem Chrystusem? Czy jesteśmy gotowi oddać za Niego nasze życie, nie tylko na drodze męczeństwa krwi, ale również męczeństwa dawania świadectwa? Ci, którzy głoszą prawdę, byli zawsze postrzegani jako nieprzyjaciele współczesnego świata albo świata civitas Terrena.

W swoim czasie w Niemczech Hitler był bardziej ceniony od Piusa XII. We Francji zawsze gloryfikowano Napoleona – wielkiego bohatera chwały Francji – tylko ile osób zapłaciło życiem za tą chwałę? Nikt o nich nie pamięta. A przecież ani Hitler, ani Napoleon nie są żadnymi bohaterami. To są jedynie bandyci, bogacze wyzyskujący ludzi, a sami żyjący w luksusie. Co jest na pierwszych stronach gazet? Miliarderzy opływający w luksusy, posiadający jachty, prywatne samoloty. Wszystkie symbole dobrobytu. A ludzie, którzy pracują dla dobra swojej rodziny, społeczeństwa, Kościoła, parafii, są atakowani.

– Ojciec Święty Benedykt XVI wskazywał na przyjaźń z Panem Jezusem jako jedyne antidotum na wszystkie współczesne kryzysy, jakie są na świecie.

– Powiedzmy sobie jasno: Chrystus jest drogą i życiem, i prawdą w swojej Osobie. To, co nas najbardziej odróżnia od innych religii, filozofii czy teorii tego świata, to osobista relacja z Bogiem. Bogiem nie tylko filozofów, abstrakcyjnej refleksji, ale Bogiem Izraela, który przemówił do swego ludu, który towarzyszył swemu ludowi podczas wyzwolenia z niewoli egipskiej, ale także z niewoli grzechu, śmierci, ze wszelkich form zniewolenia. Do wyznawców innych wyznań nigdy nie przyszedł Zbawiciel. Żądania pseudozbawicieli siały tylko zniszczenie w poprzednim wieku. Wszelkie zniszczenia: wojny światowe, obozy koncentracyjne, eksterminacja – to jest świat bez Boga. Nie możemy podążać drogą ciągłego wymyślania kolejnych ideologii. Wszelkie ideologie niszczą ludzki umysł, który jest omylny i ograniczony. Nawet najwięksi geniusze się mylili. Tylko umysł Boga jest zdolny wyjaśnić prawdę objawioną w Jezusie Chrystusie.

– To, czego najbardziej brakuje, to modlitewnej odpowiedzi wiernych. Niewielu pada na kolana, by się modlić. Brakuje postawy Polaków z 1920 roku, kiedy to bolszewicy chcieli zająć całą Europę.

– W Polsce ideologia antychrześcijańska również czyni postępy. Istnieje wielka propaganda zasilana potężnymi środkami z zewnątrz, aby zniszczyć katolicką tożsamość tego kraju. Ludzie nie rozumieją, że są manipulowani w celu autodestrukcji. Wielu młodych nie uczęszcza na katechezę. Myślą jedynie w kategoriach prostego materializmu. W tym sensie są kształtowani wyłącznie do nihilizmu. Nie widzą tego, nie rozumieją. Upatrują w tak zwanym Zachodzie wielkiego raju. Gdzie jest ten raj na Zachodzie? Bóg-pieniądz, wiele rozbitych rodzin, młodzi nie mają żadnej wizji, są znudzeni otaczającą ich rzeczywistością i życiem. Wielu młodych, nawet dzieci, popełnia samobójstwa, ponieważ nie wie, po co są na tej ziemi, co tutaj robią. Chcą jak najmniej się napracować i oddawać się jedynie przyjemnościom, ale ostateczny bilans nie należy do optymistycznych – to często samobójstwo, aby odnaleźć „pokój”.

– Jak się temu przeciwstawić?

– Myślę, że dając dobry przykład. Tłumaczyć. Nie dać się zepchnąć w cień. Pod wpływem propagandy o rzekomym zacofaniu jesteśmy często niepewni, przez co podważamy nasze świadectwo. W Polsce także jest niewielu biskupów, księży, świeckich, którzy żyją żywą wiarą. Bez Kościoła katolickiego Polska nie ma żadnej przyszłości. Stanie się jedynie terytorium jak każde inne, pochłonięte przez rynek, przez inne państwo imperialistyczne. Niewielu się nad tym wszystkim zastanawia.

– Ksiądz Kardynał miał okazję poznać Polskę, co Jego Eminencja docenia w historii naszego kraju?

– Polska przetrwała okupację nazistowską i sowiecką. Dwie wielkie brutalne potęgi ideologiczne, antychrześcijańskie. Poczyniła wiele wyrzeczeń, aby przetrwać, a teraz sprzedaje się tak zwanemu rajowi materialistycznemu. To tylko złudzenie, bo jak już powiedzieliśmy sobie, nie samym chlebem żyje człowiek, lecz Słowem Bożym (Mt 4,4; Pwt 8,3), które objawia się w człowieku, dając nadzieję. W wierze nie można poddać się kompleksowi niższości. Kompleks niższości i odcięcie się od własnej tożsamości jako narodu z własną historią jest pierwszym krokiem ku zbiorowemu samobójstwu.


„Pielgrzym” [16 i 23 kwietnia 2023 R. XXXIV Nr 8 (871)], str. 14-17

Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *