Chodzi o prawdę – rozmowa z ks. Leszkiem Gęsiakiem SJ, rzecznikiem Konferencji Episkopatu Polski

Od jakiegoś czasu w niektórych środowiskach pojawiają się oskarżenia, że Jan Paweł II nie reagował na przestępstwa seksualne duchownych katolickich. O tym, jaka jest prawda, jak reagować na te zarzuty i czy mogą one podważyć świętość papieża, mówi rzecznik Konferencji Episkopatu Polski, ks. Leszek Gęsiak SJ. Rozmawia Patrycja Michońska-Dynek.

REKLAMA

– W ostatnich miesiącach przez media przetaczają się gorące dyskusje na temat domniemanych zaniedbań Jana Pawła II w kwestii przestępstw seksualnych dokonywanych przez duchownych. Czy ten temat jest obecny również wewnątrz Kościoła?

– Dyskusja jest normalną częścią funkcjonowania społeczeństwa – dobrze, że rozmawiamy na różne tematy. Jednak zdarza się, że ta polemika jest oparta na uczuciach i emocjach, które zwykle nie są najlepszym doradcą. Szczególnie w przypadku postaci Jana Pawła II, który był nieprzeciętnym człowiekiem i którego historia życia, działalność i owoce pracy są wyjątkowe. Podejmowanie dyskusji na taki temat wymaga rzetelnej wiedzy, dlatego boleję nad tym, że często zarzuty kierowane przeciwko papieżowi są merytorycznie nieuzasadnione. To jest najbardziej bolesne. Jestem przekonany, że każdy problem jest po to, aby się nad nim zastanowić, żeby na sytuację spojrzeć z różnych punktów widzenia. Przecież nikt nie twierdzi, że nigdy nie było niczego wątpliwego – niejasności się pojawiają i trzeba dociekać prawdy, ale musi to być prowadzone w sposób uczciwy.

– Jednak brakuje nam spokojnej, wyważonej polemiki. Najczęściej mamy do czynienia z dwoma skrajnymi obozami: jedna strona nie dopuszcza wątpliwości i pytań dotyczących pontyfikatu Jana Pawła II, a druga nie słyszy argumentów wyjaśniających podejmowane przez papieża kroki.

– Dyskutować można, a jeśli pojawiają się wątpliwości – nawet trzeba! Natomiast są sprawy, które zostały już rzetelnie przedstawione, sumiennie wyjaśnione i póki nie ma jakichkolwiek dowodów, które mogłyby tę argumentację podważyć, to wydaje mi się, że poddawanie tego w wątpliwość jest nadużyciem. Myślę tutaj choćby o kwestii świętości Jana Pawła II. Proces – o czym wielokrotnie w wielu miejscach różne osoby zaświadczały – był solidnie prowadzony. Nie jest możliwym, nawet fizycznie, przesłuchanie wszystkich osób, które spotkały papieża przez dwadzieścia siedem lat pontyfikatu! Przecież to były niezliczone wizyty, ponad sto pielgrzymek zagranicznych, niezwykła aktywność codzienna w Watykanie itd. Każdy chciał mieć zdjęcie z papieżem, spotkać się z nim, uścisnąć mu dłoń. Nie było możliwości, żeby wszystkich przesłuchać, ale każdy, kto uważał, że należy wnieść jakąkolwiek wątpliwość do procesu, mógł to zrobić, co wielokrotnie podkreślał postulator ks. Sławomir Oder.

Dziś wiemy, że takie uwagi były przyjmowane i rzetelnie badane. Mówi o tym postulator, czyli ktoś, kto najlepiej zna całą prawdę związaną z procesem. Dodatkowo potwierdzają to liczne dokumenty – trudno to wszystko podważyć, a przynajmniej trzeba mieć bardzo mocne argumenty, aby to zrobić.

– Jak w tym świetle traktować oskarżenia, że sprawy wykorzystywania seksualnego nie były traktowane z należytą powagą, uważnością i uczciwością?

– Największym paradoksem tej sytuacji jest to, że właśnie pontyfikat Jana Pawła II jest pierwszym okresem w Kościele, kiedy papież podejmuje te kwestie i reguluje je praktycznymi rozwiązaniami i ustawodawstwem. My, żyjący w XXI wieku, często popadamy w pułapkę ahistoryczności. Pamiętajmy jednak, że w tamtych czasach w przestrzeni publicznej nie było tematu wykorzystania seksualnego – nie podejmowali go ani dziennikarze, ani politycy, ani ludzie Kościoła. Według ówczesnej świadomości temat ten istniał, ale w sposób zmarginalizowany – to były wypadki, które na bieżąco, w zależności od okoliczności były rozwiązywane. Dopiero od niedawna wiemy, że to problem o zasięgu globalnym. Co więc zrobił najpierw Jan Paweł II wobec informacji, które uzyskał ze Stanów Zjednoczonych? Badał problem za pomocą dostępnych mu instytucji, wysyłał dokumenty i listy do Kościoła amerykańskiego, ponieważ wtedy wydawało się, że to jest jedyne miejsce na świecie, gdzie dochodzi do przestępstw seksualnych ze strony duchownych na większą skalę. Nikt nie miał innej wiedzy. Potem okazało się, że problem dotyczy prawdopodobnie także innych krajów anglosaskich. Nastąpiła korespondencja Jana Pawła II z Kościołem w Irlandii, bardzo boleśnie tym dramatem doświadczonym. Później papież sam zdał sobie sprawę, że to nie są wypadki incydentalne i to za jego pontyfikatu, dokładnie w 2001 roku, po wielu wnikliwych analizach zostało wydane motu proprio „Sacramentorum Sanctitatis Tutela”. Jest to dokument, który opisuje normy postępowania w wypadkach ciężkich przestępstw. Mówi między innymi, że w przypadku wykorzystywania seksualnego nieletnich mamy do czynienia z jednym z największych przestępstw i należy w tych sytuacjach postępować w sposób absolutnie jednoznaczny. Stworzone zostały struktury i przepisy, rozpoczęto także wdrażanie konkretnego programu. Nad wszystkim czuwa Kongregacja Nauki Wiary (dziś Dykasteria Nauki Wiary), która jest jednym z najważniejszych urzędów watykańskich, a papież zleca jej bezpośrednio konkretne sprawy. Zauważenie głębi problemu i potrzeby zdecydowanego działania to bezdyskusyjnie dzieło Jana Pawła II.

– Mamy decyzje, które zapadają na samym szczycie kościelnej hierarchii, ale potem przyglądamy się ich realizacji w poszczególnych krajach czy diecezjach – i widzimy wiele zaniechań i niedociągnięć.

– Tak, tu dochodzi element ludzki i kwestia ogromnej struktury Kościoła. Kościół jest obecny praktycznie na całym świecie, ma tysiące diecezji, dziesiątki tysięcy kapłanów, setki tysięcy ludzi aktywnie związanych z działalnością duszpasterską. Ustalone procedury w różnym tempie i z różną skutecznością wprowadzane są w Kościołach lokalnych. Dziś w polskim Kościele mamy bardzo sprawnie działające struktury i Kościół katolicki aktualnie jest jedyną instytucją w Polsce, która w sposób zorganizowany, strukturalny i bardzo konkretny podjęła się walki z procederem wykorzystywania seksualnego nieletnich. Nie słyszałem, żeby w innej „grupie zawodowej” albo instytucji takie procedury były wprowadzane.

– Rzeczywiście opracowane zostały szczegółowe procedury, ale zdarza się, że ktoś nie został wysłuchany albo – co gorsza – mimo dowodów nie podjęto odpowiednich działań, procedur prawnych i kanonicznych. Krzywda pojedynczych osób jest bardzo bolesna…

– Tak… W tym wszystkim cierpią osoby, które doświadczyły tych koszmarnych rzeczy – ofiary absolutnie wstrętnych przestępstw seksualnych. Wszyscy, którzy się ich dopuścili, powinni być tam, gdzie jest ich miejsce – w więzieniu, niezależnie od tego, czy noszą sutanny, czy nie. Aż trudno wyobrazić sobie, co musi przeżywać wykorzystana osoba – jaka trauma i jakie piętno odciska to na całym jej życiu. Dotykamy bólu i cierpienia, które wciąż trwają. Pokazują to świadectwa tych, którzy zdecydowali się o tych doświadczeniach mówić, także publicznie. Musimy zobaczyć dramat tych ludzi. Jest on wieloaspektowy i każdy człowiek przeżywa go inaczej. Są tacy, którzy chcą zobaczyć, że sprawcom została wymierzona kara i ta ludzka sprawiedliwość się dokonała. Ale część ludzi mówi: „Nie chcę do tego wracać, to było dla mnie zbyt trudne, to zniszczyło moje życie, zostawcie mnie w spokoju”. Sprawa jest niezwykle trudna i bolesna dla osób, które to przeżyły, a my, mówiąc o tym, nawet nie wiemy, jak bardzo ci ludzie cierpieli i wciąż cierpią.

– Pojawiają się zarzuty wobec Jana Pawła II, że nie reagował i nie podejmował odpowiednich kroków, by rozprawić się z przestępstwami seksualnymi popełnianymi przez duchownych. Czy papież potrzebuje dziś adwokatów?

– Wielu ludzi twierdzi, że Jan Paweł II obroni się sam i jestem skłonny przychylić się do tej tezy, gdyż fakty mówią same za siebie.

– Ale ktoś musi te fakty znaleźć, przeanalizować, pokazać.

– I tu dochodzimy do kluczowego punktu: żyjemy w tak dziwnym świecie, że na potrzeby różnych interesów fakty są fałszywie pokazywane albo bardzo selektywnie przedstawiane. Ta selektywność powoduje, że w przestrzeni medialnej mamy ogromne zamieszanie. Stąd też, o ile nie mam wątpliwości, że Jan Paweł II obroni się sam, o tyle wydaje mi się, że w obecnej sytuacji jest rzeczą konieczną, by ci, którzy widzą nadużycia związane z interpretacją działań Jana Pawła II, oraz ci, którzy mogą o nim zaświadczyć, zabrali głos, głównie po to, żeby zrównoważyć selektywnie negatywne informacje. Chodzi o prawdę. I to wcale nie oznacza, że papież jest tylko ikoną, o której nie można rozmawiać. W 2022 roku opublikowane zostało stanowisko Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski wobec działań Jana Pawła II odnoszących się do przestępstw seksualnych wobec małoletnich. W dokumencie znalazło się między innymi niezwykle ważne przypomnienie, że „ogłoszenie przez Kościół świętości człowieka nie jest stwierdzeniem jego bezgrzeszności, a tym bardziej bezbłędności, lecz uznaniem świadectwa jego więzi z Chrystusem, mimo i na przekór ludzkim ograniczeniom i uwarunkowaniom”.

Jan Paweł II, jak każdy człowiek, miał swoje mocne i słabe strony, ale jego życie i nauczanie było wyjątkowe i nierzadko bardzo wymagające. To, że skupiliśmy się potem na kremówkach, pokazuje nie jego słabość, ale naszą. Papieskie nauczanie, dokumenty, które zostawił, są kopalnią wiedzy. Zwykła ludzka uczciwość, poparta także autorytetem tych, którzy zaświadczyli o jego świętości, jest czymś, z czym trudno dyskutować, a na pewno nie można jej podważać bez merytorycznych i sprawdzonych argumentów.

„Pielgrzym” [5 i 12 marca 2023 R. XXXIV Nr 5 (868)], str. 17-19

Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *