Feminatywy, czyli żeńskie formy gramatyczne nazywające zawody, tytuły czy sprawowane funkcje, wzbudzają ostatnio gorące dyskusje. Zwolenników i przeciwników łączy kwestia ich poprawności: które formy są zgodne z regułą językową? I dlaczego w przypadku niektórych z nich mamy wrażenie, że brzmią wręcz „nienaturalnie”?
Tytułowa ministra, ministerka i pani minister to trzy formy gramatyczne nazywające kobietę pełniącą określoną funkcję. I choć wszystkie możemy spotkać w codziennym użyciu, nie z każdą czujemy się komfortowo. Mało tego – są kobiety, które proszą, by zwracać się do nich konkretną, tylko jedną z tych form. Czy ważniejsze jest czyjeś życzenie, poprawność językowa czy nasze przyzwyczajenie? Nikogo nie razi lekarka czy nauczycielka, ale premierka czy prezeska, chirurżka czy architektka – już tak. Dla wielu z nas formy te brzmią „niepoważnie”, niektóre są zbyt trudne do wymówienia.
Czy są poprawne?
Feminatywy są to formy gramatyczne poprawne językowo. Tworzy się je poprzez dodanie do rzeczownika męskoosobowego końcówki -ka: aktorka, prezeska; lub końcówki -ini/-yni: gościni, marszałkini. Końcówka -a jest wykorzystywana wtedy, gdy mamy do czynienia z nazwą o charakterze przymiotnikowym, na przykład przewodniczący – przewodnicząca, służący – służąca.
Kto to wymyślił?
Formy żeńskie funkcjonują w języku od dawna. Nie jest prawdą, że są wymysłem ostatnich czasów czy pewnych środowisk. Badacze przywołują wiele przykładów świadczących o tym, że poprzednie pokolenia były w tej kwestii otwarte. We wszystkich tłumaczeniach Biblii mowa jest o prorokini Annie. W dwudziestoleciu międzywojennym feminatywy były wręcz zalecane przez językoznawców. Wraz z postępującą emancypacją kobiet, ich rosnącą aktywnością zawodową i naukową określenia takie jak adwokatka czy doktorka były powszechne w prasie, dokumentach i słownikach. Przeciwna tendencja zaczęła się dopiero w czasach PRL-u, gdy nastąpił zwrot w kierunku stosowania nazw męskich w odniesieniu do przedstawicieli obu płci. Lansowano wówczas formy: dyrektor/pani dyrektor, magister/pani magister, do których tak się przyzwyczailiśmy.
Opinia Rady Języka Polskiego
W Polsce arbitrem w kwestiach poprawności językowej i sposobach użycia danej formy gramatycznej jest Rada Języka Polskiego przy Prezydium PAN. W 2019 roku rada oficjalnie przyznała, że „w polszczyźnie potrzebna jest większa, możliwie pełna symetria nazw osobowych męskich i żeńskich w zasobie słownictwa”. Członkowie rady rozprawiają się z większością argumentów przeciw używaniu feminatywów, nazywając je bezpodstawnymi. Jednocześnie oddają każdemu, kto używa języka, prawo do wyboru, z jakich form językowych chce korzystać. Szanujmy więc nawzajem nasze decyzje w tej kwestii.
Nie każdy będzie stosować się do zasad, które w pierwszym odczuciu nie są mu bliskie. Ważny jest aspekt osłuchania się, oswojenia, przyzwyczajenia. Warto jednak próbować. Rzeczywistość się zmienia, a język musi za nią nadążyć. Jest to naturalny proces.
Beata Demska
„Pielgrzym” [21-28 stycznia 2024 R. XXXV Nr 2 (891)], str. 31
Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.