Znaleźć to, co dobre – Ewelina Heine

Niestabilna sytuacja społeczno-polityczna, trudna sytuacja majątkowa, nieciekawa sytuacja rodzinna, trudne relacje małżeńskie, problemy wychowawcze z dziećmi. Smutny jest obraz polskiej, europejskiej i światowej rzeczywistości. Można płakać i załamywać ręce – bo jest nad czym. Jednak czy aby na pewno o to w tym chodzi?

REKLAMA

Czy ci, co żyli przed nami mieli lepiej? Z pewnością – podobnie jak my – również mieli trudności i zmartwienia, może tylko inne od naszych. Wszyscy ludzie żyjący na przestrzeni wieków borykali się z trudnymi, nowymi, nieznanymi dotąd problemami. Mimo wszystko niejednokrotnie udawało im się wieść w miarę szczęśliwe życie. Czy istnieje zatem sposób, aby zmienić otaczającą nas rzeczywistość? 

Zacznij od siebie

Jako młoda dziewczyna sądziłam, że zmienię świat na lepsze. Wiedziałam, że było sporo rzeczy do naprawienia. Angażowałam się w wiele różnych akcji oraz działań. Miałam w sobie ducha walki. Bojowo i walecznie wkraczałam w dorosłość. Byłam pewna, że gdyby wszyscy angażowali się w równym stopniu w tworzenie społeczeństwa, żylibyśmy w idealnym świecie. Pewnego dnia moja świętej pamięci babcia powiedziała do mnie: „Pamiętaj, że tak naprawdę zmianę musisz zacząć od siebie”. „Że co?! Babciu, przecież ja zajmuję się całym światem. Nie mam czasu na to, żeby zmieniać siebie”. Wypowiadając głośno te słowa, w jednej chwili zrozumiałam, że świata nie zbawię, ale mogę go zmienić na tyle, na ile zaangażuję się w pracę nad sobą, swoim charakterem, talentami i zdolnościami. Jak powiedział nasz wielki rodak, św. Jan Paweł II, w trakcie spotkania z młodzieżą na Jasnej Górze w 1983 roku: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali”.

Jeden plus jeden

Kiedy spotyka się dwoje młodych ludzi, wspólna przyszłość zależy od ich zaangażowania w kształtowanie nowej relacji. Nie wystarczy usiąść i na siebie patrzeć (chociaż po kilkunastu latach małżeństwa takie chwile są niezwykle cenne i pożądane, zwłaszcza przy nadmiarze obowiązków i codziennej bieganinie). Potrzeba czasu, wielu rozmów, spacerów, a nawet kłótni. Chociaż zakochani patrzą na świat przez różowe okulary, nieraz kątem oka dostrzegą jakąś trudność lub problem. Grunt to nie zamiatać tego pod dywan, bo przecież kiedy uzbiera się sterta brudu, trudno będzie się nam poruszać. Przypominam sobie moje i mojego męża pierwsze trudne rozmowy w ramach spotkań przygotowawczych do małżeństwa metodą dialogową. Wówczas jeszcze nie myśleliśmy o ślubie, bo dopiero co się poznaliśmy. Jednak nasi przyjaciele mieli wkrótce stanąć na ślubnym kobiercu i zachęcili nas, abyśmy im towarzyszyli w trakcie kilkutygodniowych warsztatów. Jak się miało okazać wkrótce, nie były to niewinnie brzmiące „spotkania dialogowe”, ale raczej burzliwe rozmowy o życiu, problemach i trudnych sytuacjach małżeńskich. Nie zabrakło oczywiście wesołych i radosnych chwil oraz śmiechu do łez. Dzięki dialogom, jakie wtedy przeprowadziliśmy, mieliśmy mocny fundament pod nasze małżeństwo.

Jazda bez trzymanki

Co tam kłótnia nowożeńców. Co tam sprzeczka o przesoloną zupę. Co tam ostra wymiana zdań. Najlepsze dopiero przed nami. Kiedy na domowym pokładzie pojawia się nowy członek załogi, sytuacja rodzinna zaczyna się diametralnie zmieniać. Trzeba wdrożyć inny system, dopasować się do nowego domownika i nauczyć się żyć w odmiennej niż dotychczasowa rzeczywistości. To już nie ja i moje potrzeby, nie my i nasze kaprysy i zachcianki, ale to odpowiedzialność za nowe życie, które zostało nam dane, byśmy uczynili je pięknym i wartościowym. Teraz nasze zaangażowanie w naprawę świata zostaje przekierowane na tory zwane kształtowaniem młodego człowieka. Naszym życiowym entuzjazmem powinniśmy zarazić tę małą istotkę, która wkrótce wyjdzie w świat z nadzieją, że zmieni go na lepsze.

Kiedy zostajemy rodzicami, na chwilę centrum naszych działań (przynajmniej w przypadku kobiety) stanowi dom. I bardzo dobrze! Wtedy możemy też oddać się temu, co w danej chwili jest dla nas najważniejsze. Uwielbiam widok młodych rodziców radzących sobie z nowo narodzonym dzieckiem. Piszę to bez żadnej ironii. Chodzi o to, że próbują oni ogarnąć niedającą się ujarzmić rzeczywistość. Przypominam sobie sytuacje z naszego domu, kiedy na naszym pokładzie było trzech małych osobników w wieku czterech lat, roku i kilku tygodni. Nieraz wzbudzaliśmy uśmiech na twarzach innych osób, oczywiście życzliwy, ale jednocześnie dający do zrozumienia: „Jak dobrze, że mamy to już za sobą”.

Żyj z pasją

Po jakimś czasie jednak zwłaszcza kobieta uzmysłowia sobie, że skoro dzieci radzą sobie świetnie w przedszkolu oraz w szkole, to może warto pomyśleć o tym, w jaki sposób powrócić do społeczności, aby znowu, jak za młodych lat, spróbować naprawić to, co wymaga naprawy. Oczywiście mając w tyle głowy słowa świętego papieża oraz mądrej babci, że wszelkie zmiany powinniśmy rozpocząć od nas samych.

Kiedy odkrywamy w życiu swoje Westerplatte, nasza sytuacja życiowa i zawodowa ulega zmianie, a co więcej, kiedy poprzez swoje działania możemy pomagać, służyć innym, tak naprawdę świat wokół nas zaczyna się zmieniać na lepsze. Żyjący z pasją rodzice stają się świetnym przykładem dla swoich dzieci. Uczą ich służby innym ludziom, pokazują, jak poprzez swoją pracę będą mogły w przyszłości przyczynić się do kształtowania otaczającego je świata.

Fundament, czyli Bóg

Gdzie szukać tego, co dobre? Jak utrzymać to, co dobrze funkcjonuje? Jak nie ulec propagandzie narzekania i zawodzenia? Jak nie popaść w beznadzieję rozpaczy i grzechu? Nie trać z oczu tego, co najważniejsze. Niech siłą napędową twoich działań zawsze będzie Bóg – Ten, który dał ci życie, pasje, talenty, zdolności – a wszystko po to, abyś dzięki nim zmieniał na lepsze siebie, swoje małżeństwo, rodzinę oraz otaczającą cię rzeczywistość. Niech w codziennych działaniach towarzyszą ci słowa modlitwy: „Panie, pozwól mi stać się twoją gwiazdą, światłem, które świeci pośród nocy, rozjaśniając firmament pogrążony w ciemnościach. Nie proszę Cię, byś uczynił mnie słońcem, które świeci własnym światłem, ale gwiazdą, która odbija w sobie Twoją Świętą Jasność. Uczyń mnie, Boże, swoją pochodnią, podtrzymywaną oliwą Twojego Świętego Ducha, i niech Płomień Twojej Miłości nie tli się we mnie, ale płonie. Naucz mnie, proszę, być Światłem i nie pozwól mi skrywać się pod korcem lęku i zwątpienia. Naucz mnie patrzeć w Twoje Boskie Słońce szeroko otwartymi oczyma, naucz ufać i kroczyć naprzód, pozwól mi być Gwiazdą Twojej Miłości na firmamencie świata”.

Zacznij dziękować

Chcesz stać się lepszym człowiekiem? Zacznij dziękować! Chcesz zmienić na lepsze swoje małżeństwo i rodzinę? Zacznij dziękować! Chcesz dokonać dobrych zmian w otaczającym cię świecie? Zacznij dziękować! Być może zapytasz: „Ale za co?”. Nie znam twojej sytuacji życiowej, materialnej, zdrowotnej, małżeńskiej, rodzinnej. Ale z pewnością w każdym z tych obszarów znajdzie się coś, za co warto podziękować, okazać wdzięczność Bogu oraz ludziom.

Św. Paweł w Liście do Tesaloniczan mówił: „W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was” (1 Tes 5, 18). Dziękując, dostrzegamy dobro w naszym życiu, zauważamy, że choć może jest jeszcze wiele rzeczy do poprawy, tak naprawdę całkiem sporo udało nam się już zmienić na lepsze. Nie trzeba zmieniać świata, wystarczy znaleźć to, co dobre.

Ewelina Heine

„Pielgrzym” [18 i 25 lutego 2024 R. XXXV Nr 4 (893)], str. 22-23.

Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *