Ferie zimowe to zawsze wyzwanie dla rodziców – gdzie wyjechać na wypoczynek i jak zagospodarować wolny czas swoich pociech. Anna i Krzysztof Kobusowie – rodzice dwóch chłopców, dziennikarze, podróżnicy i fotografowie – w rozmowie z Patrycją Michońską-Dynek radzą, jak i gdzie podróżować z dziećmi.
– Trwają ferie i chcielibyśmy, żeby nasze dzieci jak najlepiej skorzystały z dwóch tygodni laby. Czy zgodzicie się, że naturalnym kierunkiem na zimowy wypoczynek są góry?
– Anna Olej-Kobus: To stereotypowy odruch, który mamy zakodowany od lat. Latem wyjeżdżamy nad morze, a zimą – w góry. Ale warto ten trend całkowicie odwrócić: przecież morze zimą może być spektakularnie piękne. Jeśli będziemy mieli szczęście, że spadnie śnieg i będzie mróz, to będziemy świadkami niesamowitych zjawisk przyrodniczych. Z przyjemnością wspominam zimowe wakacje, które kiedyś spędziliśmy nad morzem – na nartach biegowych i z sankami.
– Krzysztof Kobus: I molo w Sopocie obrośnięte soplami… To niezwykły widok.
– A: Pamiętam, że na zamarzniętym Zalewie Wiślanym na nartach biegowych czułam się jak Marek Kamiński na biegunie… (śmiech) Wszędzie tylko lód, śnieg, pusta przestrzeń i my. Ale jeżeli pogoda nam nie dopisze, to nic straconego, bo w nadmorskich miastach jest sporo atrakcji. Wspomnę choćby o Trójmieście: w Centralnym Muzeum Morskim mamy fantastyczną interaktywną wystawę „Ludzie, statki, porty” poświęconą morzu i żeglowaniu. Warto odwiedzić także Hewelianum – Gdańskie Centrum Nauki z ogromem interaktywnych eksperymentów. Pobyt nad morzem może być niezwykle ciekawy i inspirujący. Ale jeśli wybieramy góry, to może nietypowe?
– Mamy jakieś nietypowe góry w Polsce?
– K: Góry niskie… (śmiech) Nasz ukochany Beskid Niski – miejsce, gdzie odkryjemy najpiękniejsze doliny. Brak pogody w ogóle tu nie przeszkadza, bo aktywności mamy tam bardzo dużo. Miłośnicy jazdy na nartach zjazdowych znajdą sporo małych wyciągów narciarskich, ale tereny te są przede wszystkim rajem dla tych, którzy lubią przypiąć biegówki. Można tu wędrować, gdzie oczy poniosą. Kiedy nasi chłopcy byli mali, przygotowaliśmy im specjalne śpiwory w sankach, zabieraliśmy gorącą herbatę w termosie i wyruszaliśmy na 5–6 godzinne wyprawy.
– A: Przypomina mi to klimat z alaskańskich nowel Jacka Londona. Uwielbiam ten kontakt z przyrodą: ośnieżone lasy i łagodne pagórki, dookoła pusto, czasem nie spotykamy żadnych śladów, tylko tropy zwierząt na śniegu. Cudowne uczucie.
– K: Ja mam jeszcze tylko małą poradę dla rodziców: bardzo prosimy o zwrócenie uwagi na zimowe ubranie dla dzieci. Nie bójmy się, że zamoczą buty albo kurtkę. Dzieci nie muszą mieć grubych kombinezonów, które krępują ruchy. Przecież dzieciaki są ruchliwe, aktywne i nie marzną tak szybko. Na przykład nasi chłopcy uwielbiają rzucać się w świeży puch, „pływają w nim”, a potem robią orzełki i aniołki.
– Jeśli ferie obfitują w śnieg, to dzieci i rodzice mają mnóstwo pomysłów na spędzanie wolnego czasu. Problem pojawia się, gdy pogoda zawiedzie…
– K: To nic strasznego! Kiedy nasi chłopcy mieli 7–8 lat wybraliśmy się we trzech w Bieszczady na męską wyprawę. Oczywiście mieliśmy ze sobą narty. Wyjąłem je z samochodu i postawiłem w kącie, żeby nam nie przeszkadzały, a potem obeszliśmy całą okolicę.
– Czy dzieci się wtedy nie nudzą? Chodzą, spacerują… Wydawałoby się, że to nie może być zajmujące.
– A: Okazuje się, że to chodzenie właśnie staje się wyjątkowe, bo nasze zwykle miastowe dzieci potrzebują dużo ruchu. A poza tym wokół jest tyle interesujących rzeczy: szyszki, patyczki, strumyk, potoczek. Potem trzeba zrobić przerwę, żeby coś zjeść i napić się herbatki z termosu. I nagle takie zwykłe chodzenie staje się niesamowicie atrakcyjne. Jeśli miałabym komuś doradzić, to najlepszym pomysłem jest zabranie na wyprawę kilkoro dzieci – wtedy żadna wycieczka nie jest nudna.
– Czy są jakieś miejsca albo rejony w Polsce, które szczególnie polecilibyście na ferie zimowe?
– A: Cała Polska ma masę ciekawych miejsc do zaoferowania. W ciągu ostatnich dziesięciu lat jeszcze ich przybyło. Oprócz popularnych lokalizacji, są także miejsca nieoczywiste. Zachęcamy, żeby wybrać się do Złotego Stoku na Dolnym Śląsku, niedaleko Jaskini Niedźwiedziej i Ząbkowic (gdzie jest nasza polska Krzywa Wieża). Złoty Stok został uhonorowany Złotym Certyfikatem Polskiej Organizacji Turystycznej jako najlepszy produkt turystyczny. Złoto z kopalni, która tam się znajduje, zostało podarowane królowej hiszpańskiej Izabeli na sfinansowanie wyprawy Krzysztofa Kolumba. Historia Złotego Stoku, związana z poszukiwaniem złota, pełna jest ciekawostek. Kiedyś na przykład trafił tam alchemik, który poszukiwał eliksiru młodości, a odkrył… zastosowanie arszeniku. Pamiętajmy, że bez względu na pogodę na zewnątrz, w środku kopalni temperatura jest zawsze taka sama – 14 stopni Celsjusza. Dzisiaj warto tu przyjechać, bo to miejsce tętni życiem, proponuje sporo podziemnych atrakcji, takich jak podziemny wodospad i podziemny tramwaj. A tuż obok zbudowano Średniowieczny Park Techniki, gdzie możemy podziwiać różne dawne machiny.
– K: Odwiedzając Kopalnię Złota, warto zaplanować także pobyt w Jaskini Niedźwiedziej, w zabytkowej kopalni węgla w Nowej Rudzie oraz Dusznikach, gdzie w dawnym młynie papierniczym możemy nauczyć się czerpać papier.
– Wróćmy jeszcze na północ. Czy Mazury i Suwalszczyznę zostawiamy na wakacje? Woda, żaglówki i spływy kajakowe kojarzą nam się tylko z letnim wypoczynkiem.
– A: Rzeczywiście, północna Polska nie znajduje się w czołówce zimowych miejsc na wypoczynek. A szkoda, bo Mazury i Sulwalszczyzna pod śniegiem wyglądają wprost czarodziejsko, a do tego jest tam pusto, jak nigdy. Na polankach i w lasach można spotkać dzikie zwierzęta. Warto odwiedzić także „Republikę Ściborską”, naszą małą Alaskę na skraju Puszczy Rominckiej – gdzie można powozić psimi zaprzęgami albo spróbować swoich sił jako maszer. To cudowna przygoda dla małych i dużych. Sulwalszczyzna jest miejscem niedocenianym w Polsce, a można tam zobaczyć wyjątkowe krajobrazy. Na listę zimowych miejsc wartych odwiedzenia wpisujemy też Puszczę Białowieską, która zimą, przykryta śniegiem wygląda niesamowicie. Jednak niezależnie od pogody na spacerze po lesie możemy spotkać tam nawet żubra.
– Wszystko to kusi przygodą. Radzicie planować takie wyprawy czy warto zdać się na instynkt i ciekawość świata?
– K: W poszukiwaniu inspiracji mogą Państwo zajrzeć na nasz portal: www.malypodroznik.pl. Jest tu spis i opis ciekawych miejsc oraz sporo informacji praktycznych. A podróżując, na pewno warto zaplanować noclegi…
– A: …oraz przejrzeć strony internetowe regionalnych organizacji turystycznych. Papierowe przewodniki, którymi dysponujemy, od lat często nie opisują ważnych atrakcji. Poradziłabym jeszcze, żeby szukać nieoczywistych rejonów. Na przykład na Śląsku znajdują się Żory, a w nich Muzeum Ognia – w pełni interaktywne, podzielone na różne działy: historia ognia, ogień w nauce i technice, w historii i literaturze. Dlatego gdziekolwiek się wybieramy – warto spojrzeć na mapę i sprawdzić, co mijamy po drodze. Czasem wystarczy się zatrzymać albo zjechać z głównej drogi, by przekonać się, że tam czeka nas coś niesamowitego.
„Pielgrzym” 2016, nr 3 (683), s. 18-19