Rok Czesława Miłosza – Jan Hlebowicz

Jeden z największych polskich poetów, laureat nagrody Nobla i wielu innych prestiżowych wyróżnień literackich. Prozaik, eseista, tłumacz. Senat ustanowił rok 2024 „Rokiem Czesława Miłosza”.

REKLAMA

W uchwale przypomniano, że Miłosz był „świadkiem największych wydarzeń minionego stulecia: I wojny światowej, rewolucji w Rosji, odzyskania przez Polskę niepodległości, społecznych i narodowościowych przemian w II Rzeczypospolitej, apokalipsy na ulicach okupowanej Warszawy, Holokaustu i starcia dwóch totalitaryzmów, emigracji w świecie podzielonym żelazną kurtyną, upadku sowieckiego imperium i budowy demokracji”. Jak wskazano, te wydarzenia odcisnęły swoje piętno na postrzeganiu przez niego powojennego świata i „wpłynęły na uniwersalny wymiar jego twórczości, co w 1980 r. znalazło najwyższe uznanie Komitetu Noblowskiego”.

Woźny i emigrant

Miłosz urodził się w Szetejniach na Litwie, gdzie spędził dzieciństwo. Szkołę średnią i studia prawnicze ukończył w Wilnie. „Mam w sobie wiele miast i wiele krajów” – mówił. Jednak najważniejsze pozostawało właśnie Wilno, w którym spędził młodość, na każdym kroku natykając się na ślady Mickiewicza i Słowackiego. Debiutował wierszami ogłoszonymi w „Alma Mater Vilnensis”, następnie współredagował pismo „Żagary”, skupiające środowisko młodych wileńskich katastrofistów. Okupację przeżył w Warszawie. Pracował jako woźny w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego, a dzięki tej posadzie miał nieograniczony dostęp do księgozbioru. Zaczął czytać książki po angielsku, aż nabył takiej wprawy, że zaczął tłumaczyć anglosaską poezję. W tym czasie powstawały wiersze, które znalazły się w tomikach m.in. „Równina”, „Pieśń niepodległa”, a także w „Ocaleniu”. Prof. Kazimierz Wyka pisał o Miłoszu: „Wyrósł nad głowy swoich rówieśników i rywali poetyckich. Stoi przed nim trud już nie tylko na miarę jego pokolenia (…). Trud na miarę poezji, która nie przemija, gdy przemijają jej czasy”.

Po wojnie pracował jako attaché kulturalny PRL-owskich przedstawicielstw w Stanach Zjednoczonych i Francji. „Byłem zaangażowany w grę: ustępstw i zewnętrznych oświadczeń lojalności, podstępów i zawiłych posunięć w obronie pewnych walorów” – analizował ten okres w „Zniewolonym umyśle”. W „Rodzinnej Europie” pisał: „Moją sytuację określiłbym, jako karkołomną, niesamowitą, nielogiczną, niemoralną, nie-do-opisania. Po upływie wielu lat to, czego udało mi się dokonać w literaturze, jest rzutowane wstecz, czyli ówczesna fałszywa gra zyskuje uzasadnienie ex post”. Na początku lat pięćdziesiątych zerwał kontakty z komunistycznymi władzami, co odbiło się w kraju szerokim echem. Gazety pisały o „zdrajcy Miłoszu”. Jego twórczość znalazła się na indeksie. Poprosił o azyl polityczny w Paryżu. Wspomnienia Zofii Hertz i Jerzego Giedroycia, którzy udzielili Miłoszowi schronienia, ukazują poetę jako człowieka na granicy załamania nerwowego. „Krążył po Maisons-Laffitte, zachowywał się jak zwierzę w klatce” – opisywała Zofia Hertz. Według niektórych przekazów Miłosz myślał o samobójstwie. Lekarstwem okazała się twórczość. Nawiązał współpracę z Instytutem Literackim. W miesięczniku „Kultura” publikował kolejne utwory literackie i publicystyczne oraz przekłady. W Bibliotece „Kultury” ukazywały się kolejne jego książki, między innymi słynny tom esejów „Zniewolony umysł”, zbiór wierszy „Światło dzienne” i powieść „Dolina Issy”.

W pobliżu Mickey Mouse

Coraz bardziej rozpoznawalny w świecie literackim objął katedrę języków i literatur słowiańskich na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, gdzie wykładał przez ponad dwadzieścia lat. Jego wiersze i książki były tłumaczone na wiele języków. Kilka miesięcy po wybuchu Solidarności w Akademii Królewskiej w Sztokholmie Miłosz jako trzeci z kolei polski pisarz odebrał Nagrodę Nobla. Polskiego poetę doceniono za – jak wyjaśniano w uzasadnieniu – „bezkompromisową wnikliwość w ujawnianiu zagrożenia człowieka w świecie pełnym gwałtownych konfliktów”. Podczas ceremonii wręczania nagrody Miłosz podkreślał: „Jestem częścią polskiej literatury, która jest względnie mało znana w świecie, gdyż jest niemal nieprzetłumaczalna. Porównując ją z innymi literaturami, mogłem ocenić jej niezrównaną dziwaczność. Jest to rodzaj tajnego bractwa, mającego własne obrzędy obcowania z umarłymi, gdzie płacz i śmiech, patos i ironia współistnieją na równych prawach”. Dopiero po przyznaniu wyróżnienia władze Polski Ludowej zezwoliły na druk jego książek, po które zaczęły ustawiać się kolejki. „O tak, niecały zginę, zostanie po mnie wzmianka w czternastym tomie encyklopedii, w pobliżu setki Millerów i Mickey Mouse” – skomentował poeta w jednym z utworów. W 1993 roku wrócił do kraju i zamieszkał w, jego zdaniem, „najbardziej zbliżonym do Wilna” Krakowie, uczestnicząc aktywnie w życiu kulturalnym. Na jego słynne wykłady w Bibliotece Uniwersytetu Jagiellońskiego przychodzili intelektualiści i studenci, którzy z zapartym tchem słuchali wspomnień Miłosza. „Każdy jego nowy wiersz to było dla nas święto, niespodzianka, podarunek, temat do długich rozmów z przyjaciółmi i zaproszenie do rozmyślania w samotności. Podobnie działo się z jego książkami” – mówiła o twórczości Miłosza inna noblistka Wisława Szymborska. „Nie był autorem igraszek słownych, był poetą myśli trudnej, potykającej się nieustannie o sprawy dla życia naszego główne: sprawę Boga i wiary, sprawę rozumu i miłości, sprawę narodu, o pytania nierozstrzygalne prawie” – twierdził z kolei filozof Leszek Kołakowski.

Jan Hlebowicz, publicysta, historyk, pracownik IPN Gdańsk

„Pielgrzym” [7 i 14 stycznia 2024 R. XXXV Nr 1 (890)], str. 28-29.

Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *