Anioł stróż i kusiciel – Adam Hlebowicz

Wierzymy, że w naszym codziennym życiu towarzyszy nam anioł stróż. Zadać można jednak pytanie: a co z jego zaprzeczeniem – szatanem? Czy nie jest tak, że kiedy uda się nam zrobić coś dobrego, niemal natychmiast pojawia się podszept: „O, jaki jestem dobry, Panie Boże, spójrz na mnie teraz”?

REKLAMA

To grzech pychy, który jest niczym innym jak egoizmem. To pycha właśnie doprowadziła do upadku niektórych aniołów. Zaprzeczeniem pychy jest pokora, która jest prostym zawierzeniem siebie Bogu.

O aniele stróżu sporo jest w Starym Testamencie. Choćby Psalm 91 podpowiada nam: „Swoim aniołom dał rozkaz o tobie, aby cię strzegli na wszystkich twych drogach. Na rękach będą cię nosili, abyś nie uraził swej stopy o kamień” (Ps 91,11). Sam Jezus mówi do swych uczniów w Galilei: „Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie” (Mt 18,10). Nie ma, na szczęście, czegoś podobnego jak szatan stróż, o czym wyraźnie mówi chrześcijańska teologia. Jest jeden kusiciel, który przyjmuje różne postaci.

Swoistej instrukcji obsługi anioła stróża dokonał nie kto inny jak o. Pio. Doświadczany różnymi głosami, wiele czerpał z duchowego wsparcia swego anioła. Święty kapucyn namawiał nas, żeby wsłuchiwać się w wewnętrzne głosy z wielką ostrożnością i pokorą. I przestrzegał w liście pisanym do Anity 15 lipca 1913 roku: „W tych zaś razach, kiedy głos wewnętrzny od złego pochodzi, daje on z początku złudne poczucie bezpieczeństwa, ostatecznie jednak jest źródłem pobudzenia i nieopisanego niepokoju”.

Obcowanie z aniołami wymyka się pojęciu czasu. Podobnie jak życie wieczne, którego nie jesteśmy w stanie pojąć, patrząc z naszej ziemskiej perspektywy. Jak trafnie zauważa ks. Mateusz Szerszeń: „Nie ma możliwości, aby w kontekście naszego życia anioł stróż zmienił zdanie i nagle stał się upadłym aniołem. Nasz anioł stróż pozostanie na zawsze wierny Bogu i nigdy nas nie opuści. Co więcej, wydaje się, że nawet po naszej śmierci będziemy mogli cieszyć się jego towarzystwem”.

Kojarząca się z dzieciństwem modlitwa „Aniele Boży, stróżu mój…”, jak się obecnie uważa, ułożona przez benedyktyna Reginalda z Canterbury w XI wieku, a przetłumaczona na polski przez ks. Karola Antoniewicza osiem stuleci później, jest pięknym powierzeniem się i okazaniem zaufania naszemu duchowemu opiekunowi. To, co anielskie, pochodzi od ducha, co diabelskie – wiąże się ze światem materialnym – wszak „strzeż nas od wszelkiego złego…”. Warto o tej modlitwie nie zapominać w dorosłym życiu i przekazywać ją kolejnym pokoleniom.

Adam Hlebowicz

„Pielgrzym” [28 kwietnia i 5 maja 2024 R. XXXV Nr 9 (898)], str. 5.

Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *