Modlitwa i miecz – bp Wiesław Śmigiel

Templariusze, czyli Zakon Ubogich Rycerzy i Świątyni Salomona, to zakon rycerski działający od XII do XIV wieku. Toczyli oni nieustanną walkę z własnymi słabościami i przeciwnikami chrześcijaństwa, a ich orężem była modlitwa, dyscyplina i miecz.

REKLAMA

Templariusze powstali, by chronić pielgrzymów w Ziemi Świętej. Ich waleczność i skuteczność z czasem sprawiła, że stali się potężnym zakonem. Walczyli z własnymi słabościami przez dyscyplinę, surowe posty, modlitwę, praktykowanie pokory, hartowanie ciała oraz ćwiczenia fizyczne. Reguła zakonna, napisana zresztą dla templariuszy przez św. Bernarda z Clairvaux, była surowa i nakazywała natychmiastowe wydalenie z zakonu m.in. za zabójstwo chrześcijanina, symonię, chciwość, homoseksualizm, tchórzostwo na polu walki lub spiskowanie. Niemniej jako zakon nie ustrzegli się błędów, m.in nie uniknęli wplątania w intrygi i konflikty polityczne swojego czasu.
W wielu dziedzinach byli bardzo pomysłowi i odważni. Bracia rycerze zarządzali zakonem, ale nie zajmowali się finansami, żeby nie tracić cennego czasu, który wykorzystywali na doskonalenie kunsztu rycerskiego. Regularnie, prócz modlitwy, ćwiczyli jazdę konną i walkę mieczem oraz innymi dostępnymi rodzajami broni. Ich ideałem była służba Bogu przez obronę chrześcijan, słabszych i bezbronnych.
Dobrami materialnymi zarządzali bracia służebni i to oni właśnie doprowadzili zakon do ogromnego bogactwa. Templariusze posiadali warowne klasztory oraz własną flotę morską. Stworzyli także coś w rodzaju sieci banków. Zamożniejsi ludzie deponowali u nich majątki, gdyż słusznie uważano, że są tam bezpieczne. Ponadto wprowadzili obrót „bezgotówkowy”, np. w jednym klasztorze ktoś przekazywał im dobra materialne, otrzymywał potwierdzenie, a w innym miejscu na świecie zgłaszał się po jego równowartość. Było to wygodne i bezpieczne, gdyż podróże z kosztownościami w tamtym czasie często kończyły się rabunkiem, a czasem śmiercią. Natomiast wynajęcie zbrojnej ochrony było bardzo drogie. W działalności finansowej templariusze byli uczciwi, dyskretni,  niezależni i bezstronni, nawet w czasie wojen.
Wokół templariuszy narosło także sporo legend. Zgromadzili sporo złota i srebra, co sprawiło, że pojawiła się pogłoska, iż alchemicy zakonni wytwarzali drogocenne kruszce w laboratorium. Warto wspomnieć, że niektóre loże masońskie uważają się za spadkobierców templariuszy, co jest absurdalne i sprzeczne z duchem tego zakonu rycerskiego.
Templariusze podlegali tylko papieżowi, ale ich niezależność i bogactwo ściągnęły na nich nieszczęście. Król francuski Filip IV Piękny był zadłużony u templariuszy, dlatego chcąc się uwolnić od zobowiązań uknuł intrygę i oskarżył zakon m.in. o czary, świętokradztwo, rozpustę oraz spiskowanie. Braci spotkały prześladowania, wielu uwięziono i zamordowano, a ostatecznie zakon rozwiązano. Tak zakończyła się ciekawa historia ludzi, którzy walczyli modlitwą i mieczem.
Trudno zrozumieć, jak można kochać Boga i bliźniego, a jednocześnie siać postrach na polu walki. Jednak krytyka zjawisk z odległej przeszłości przez pryzmat współczesnych przekonań jest błędem, gdyż ocena jest możliwa tylko w kontekście realiów danego czasu. Dzieje templariuszy uczą, że nawet najpiękniejsze ideały chrześcijańskie nie przetrwają, jeśli będą oparte na sile oręża. Św. Franciszek z Asyżu przypomniał, że zło można zwyciężyć tylko dobrem. Dlatego miecz w chrześcijaństwie nie symbolizuje przemocy, ale moc słowa Bożego, które jest ostre i domaga się decyzji – zawierzenia Chrystusowi (por. Hbr 4, 12).

„Pielgrzym” 2017, nr 3 (709), s. 4

bp Wiesław Śmigiel

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *