Popiół – Adam Hlebowicz

Z niego powstajemy i w niego się obracamy. Fenomen Środy Popielcowej, gdy frekwencja w kościołach przewyższa tę z pierwszych dni świąt Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy, pozwala nam zadać pytanie: czy po szaleństwach karnawału rozpoczynający się post napawa nas jakąś szczególną refleksją, zadumą, wyciszeniem?

REKLAMA

Czy symbol popiołu, marnego pyłu położonego na naszych głowach tak bardzo nami wstrząsa i przypomina ku czemu zmierzamy i co jest w naszym losie nieuniknione?
Popiół w chrześcijaństwie oznacza przemijanie, nietrwałość, żałobę. W hinduizmie jego znaczenie jest bardziej rozbudowane i wieloznaczne. Popiół był od zawsze znakiem pokuty, symbolem uniżenia czy uznania własnej klęski. Tak było w żydowskiej kulturze Starego Testamentu, w krajach arabskich czy w Grecji. Kiedy ktoś posypywał siebie popiołem albo przyjmował worek z popiołem jako posłanie, uniżał się i w ten sposób przepraszał za zło, którego dokonał. W Piśmie Świętym Hiob „rozdarł szaty swe i oblókł jak wór, posypując głowę popiołem”. Nasza rodzima literatura bardzo często sięgała do tego symbolu. Zbigniew Morsztyn już w XVII stuleciu wzywał: „A teraz, żeśmy popiół, proch i glina, póki nie pomrzem, napijmy się wina”. Stefan Żeromski opisał w „Popiołach” zmagania Polaków o wolność w epoce napoleońskiej, zakończone klęską Wielkiej Armii w okowach rosyjskiej surowej zimy. Polskie marzenia o wolności stały się popiołami. Ale wcześniej był znany wiersz Norwida:
Coraz to z Ciebie, jako z drzazgi smolnej
wokół lecą szmaty zapalone
Gorejąc nie wiesz, czy stawasz się wolny,
Czy to co Twoje ma być zatracone?
Czy popiół tylko zostanie i zamęt,
Co idzie w przepaść z burzą – czy zostanie
Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament,
Wiekuistego zwycięstwa zaranie!

To zestawienie diamentu i popiołu dało tytuł powieści Jerzego Andrzejewskiego z 1948 roku, sfilmowanej potem przez Andrzeja Wajdę. Dodać można jeszcze niezwykłą interpretację wiersza Norwida w wykonaniu Stana Borysa. Rozsypanie popiołu na cztery strony świata, porwanie przez burzę resztek naszego jestestwa w bezmiarze wszechświata, czyli odmówienie pochówku naszym szczątkom, to w interpretacji artystów skazanie człowieka na wieczną niepamięć. I może właśnie tego najbardziej się obawiamy, mimo wiary chrześcijan w życie wieczne, że tu, na ziemi, nic po nas nie zostanie. To nie tylko brak symbolicznego grobu, ale brak najmniejszego, dobrego wspomnienia w oczach drugiego człowieka.
Jednak Norwid daje nadzieję w postaci diamentu. Że coś z naszego doczesnego życia może pozostać. Ten diament to jednocześnie zapowiedź życia wiecznego. Ciągle zatem mamy szansę na szlifowanie naszych diamentów, nim głos kapłana po raz kolejny nam przypomni: „Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”.

Adam Hlebowicz

„Pielgrzym” 2017, nr 6 (712), s. 5

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *