W Święto Zmarłych masowo odwiedzamy cmentarze. Przemierzamy kręte alejki znaczone krzyżami, pod którymi śpią nasi bliscy. Jak trudno pogodzić się z tym, że ich zegary dawno pogubiły wskazówki… Palimy na grobach znicze, kładziemy kwiaty, wieńce będące symbolem pamięci o zmarłych i szczególnej z nimi łączności, obcowania.
W zadumie i ciszy szepczemy słowa modlitwy, wzdychamy, tęsknimy… i wracamy do swoich spraw.
W Polsce, jak w każdym katolickim kraju, czci się pamięć tych, co odeszli na zawsze, tylko może w sposób bardziej kordialny i rodzinny niż na Zachodzie Europy. Wynika to ze stosunku do ukochanych osób, które pomimo śmierci nadal w nas żyją, wypełniają myśli, wspomnienia oraz czuwają nad nami i orędują w niebie. Ich wizerunek, oprócz fotografii schowanej w portfelu, stale nosimy pod powiekami i w sercu, bojąc się, żeby czas nie zatarł ostrości wyrazu. (…)
MARZENNA BŁAWAT