O św. Krzysztofie wiemy niewiele. Urodził się najprawdopodobniej na początku III wieku w Azji Mniejszej. Zmarł ok. 250 roku w Samon podczas prześladowań chrześcijan za cesarza Decjusza. W tradycji Kościoła zachodniego był uznawany za człowieka o ogromnej sile. Podobnie też głosi legenda z tradycji wschodniej.
Nie tak daleko stąd, bo w okolicach Palestyny, ale bardzo dawno, bo w III wieku po narodzeniu Chrystusa, żył bardzo silny i dobrze zbudowany człowiek imieniem Reprobus, co znaczyło w języku lokalnym „odrażający”. Nosił takie imię, ponieważ jego twarz przypominała psa. Wszyscy wytykali go palcami i naśmiewali się z niego. Nikt nie chciał mu pomóc. Rzucali za nim kamieniami krzycząc: „Reprobusie, ty obrzydliwcze!”. Mniejsze dzieci wytykały za nim język, a gdy się odwracał chcąc do nich podejść, uciekały z piskiem i chowały się tak, aby Reprobus ich nie odnalazł. „Odrażający”, pomimo tego, że był wyśmiewany, miał dobre serce.
Mijały niezliczone wschody i zachody słońca, a Reprobus zastanawiał się, jak może zmienić swój los. Pewnego poranka, kiedy siedział w cieniu drzewa oliwnego, wpadł na pomysł gwarantujący, że wszyscy będą go podziwiać, gdy zacznie służyć najbardziej władnemu i silnemu człowiekowi świata. Podjął zatem wędrówkę w poszukiwaniu najważniejszego człowieka. Znalazł w okolicy pewnego władcę, któremu zaczął usługiwać. Czego tylko władca zapragnął, Reprobus czynił wszystko z jak największym zapałem. Istotnie, mimo tego, iż wyglądał odstraszająco, wszyscy zaczęli go podziwiać. Reprobus był z siebie dumny, bo szybko znalazł wszechmocnego człowieka panującego na ziemi. Zmienił jednak zdanie, kiedy władca zamierzał udać się do sąsiedniej krainy, aby podbić ziemie innego, słabszego plemienia. Wtedy to Reprobus podsłyszał, jak jeden z doradców władcy tłumaczył, że nie warto tam iść, ponieważ byłoby to działanie szatana. Skoro tak, powiedział władca, to muszę wycofać się z moich planów. Reprobus podsłuchując dalej zrozumiał, że ten szatan musi być kimś większym od jego władcy.
Co by było – pomyślał Obrzydliwiec – jak by mnie ludzie zaczęli postrzegać, gdybym jeszcze większemu władcy zaczął służyć. Pomysł ten od razu wykorzystał szatan i przekabacił Reprobusa na swoją stronę. A ten chętnie się poddał w swojej nieświadomości. Ludzie zaczęli się dziwić, że on, który wzorowo oddany był władcy, odszedł od niego. Słyszeli także, że czyni złe rzeczy i krzywdzi ludzi. Nie minęło jednak wiele czasu i sam Reprobus przekonał się, że szatan nie jest najpotężniejszym władcą, ponieważ boi się Pana Jezusa. Zaczął więc przemierzać długą drogę, aby odnaleźć Chrystusa. Dzięki jednemu z ascetów pochodzących z Antiochii przyjął chrzest. W ten sposób uzyskał twarz pięknego człowieka. Nie chciał jednak pościć ani modlić się. Asceta zalecił mu zatem przenoszenie starych i zmęczonych ludzi przez rzekę Jordan.
Pewnego wieczoru, podczas okropnej burzy, Reprobus przenosił na swoich barkach dziecko. Nie wiedział dlaczego, ale z każdym kolejnym krokiem coraz cięższy stawał się ten młody człowiek. W połowie przeprawy Reprobus myślał, że nie uda mu się już dojść na drugi brzeg, ale nieoczekiwanie odzyskał siły i przeprawił to dziecię. Zapytał małego podróżnego: „Kim jesteś?”. Usłyszał tylko: „Na swoich barkach niosłeś grzechy całego świata, dlatego tak Ci było ciężko i czułeś, że nie podołasz o własnych siłach. Ja Ci pomogłem”. W tym momencie w małym chłopcu Reprobus rozpoznał Chrystusa i przyjął imię Christoforusa, czyli Krzysztofa. Spotykając samego Chrystusa zrozumiał, że ma się ofiarować głoszeniu religii i chrześcijaństwa.
Na podstawie Złotej Legendy bł. Jakuba z Varazze Ks. Wojciech Węckowski
„Pielgrzym” 2009, nr 14 (512), s. 14-15