„Przybywam na wasze rodzinne ziemie, aby błagać Boga o przebaczenie, uzdrowienie i pojednanie, aby okazać wam moją bliskość, aby modlić się z wami i za was. Jestem tu by z Wami płakać” – powiedział Franciszek podczas spotkania z rdzennymi mieszkańcami Maskwacis.
Pierwszym punktem wyprawy do Kanady było spotkanie z przywódcami 7-tysięcznej ludności Metysów i Inuitów zamieszkującej obszar Mackwacis. Po modlitwie w kościele Matki Boskiej Siedmiobolesnej, oraz wizycie na pobliskim cmentarzu Franciszek udał się na „Wzgórze Niedźwiedzia” (Bear Park Pow-Wow Grounds).
Papież na początku wrócił do spotkań z przedstawicielami ludów pierwotnych w Watykanie przed paroma miesiącami. Otrzymał wtedy symboliczne mokasyny, które miały reprezentować dzieci, które nigdy nie wróciły do domu ze szkół w Kanadzie. „Poproszono mnie o zwrot tych mokasynów po przyjeździe do Kanady; tym gestem zakończę moje słowa, w których chciałbym się odwołać do tego właśnie symbolu, który w ciągu minionych miesięcy na nowo rozpalił we mnie żal, oburzenie i wstyd” – powiedział Franciszek.
Przemówienie było poświęcone konieczności upamiętniania tragedii ludów rdzennych, której doświadczyły one w wyniku polityki asymilacji i udziału Kościoła w tym procederze w szkołach rezydencjalnych. Przez setki lat życia na kanadyjskiej ziemi, rdzenni mieszkańcy strzegli jej dla przyszłych pokoleń, szanowali jako dar Stwórcy. Rozwijali kulturę harmonii, pielęgnacji rodziny, wspólnoty, więzi międzypokoleniowych, umiłowania prawdy i mądrości życiowej. Ten sposób życia został jednak zaburzony przez traumę szkół rezydencjalnych. Jak zaznaczył Franciszek, choć każde wspominanie tych wydarzeń jest bolesnym przeżywaniem ich na nowo, to upamiętnienie jest konieczne, by zapobiegać obojętności.
Zamiast spotkania kultur doszło do systematycznej marginalizacji
„Trzeba pamiętać o tym, w jaki sposób polityka asymilacji i uwolnienia, która obejmowała system szkół rezydencjalnych, była niszcząca dla mieszkańców tych ziem. Kiedy po raz pierwszy przybyli tam osadnicy europejscy, pojawiła się wielka szansa rozwoju owocnego spotkania między kulturami, tradycjami i duchowościami. Zasadniczo jednak do niego nie doszło. I przypominają mi się wasze opowieści: o tym, jak polityka asymilacji zakończyła się systematyczną marginalizacją rdzennej ludności; także o tym, jak poprzez system szkół rezydencjalnych, wasze języki i kultury były oczerniane i tłamszone; jak dzieci doznały znęcania się fizycznego i słownego, psychologicznego i duchowego nad sobą; jak, gdy były malutkie, zabierano je z ich domów, i jak odcisnęło się to trwałym piętnem na relacjach między rodzicami a dziećmi, dziadkami a wnukami.“
Papież wyraził wdzięczność za to, że rdzenni mieszkańcy podzielili się z nim swoimi „krwawiącymi wspomnieniami”. Ponownie poprosił ich o przebaczenie za krzywdy doznane ze strony Kościoła.
Proszę o przebaczenie zła popełnionego przez chrześcijan
„Proszę o przebaczenie, w szczególności za sposób, w jaki wielu członków Kościoła i wspólnot zakonnych współpracowało, także poprzez obojętność, w tych projektach niszczenia kultury i przymusowej asymilacji, realizowanych przez ówczesne rządy, których kulminacją był system szkół rezydencjalnych. Chociaż chrześcijańskie miłosierdzie było obecne i niemało było wzorowych przykładów poświęcania się dla dzieci, ogólne konsekwencje polityk związanych ze szkołami rezydencjalnymi okazały się katastrofalne. Wiara chrześcijańska mówi nam, że był to niszczący błąd, nie do pogodzenia z Ewangelią. Chciałbym to podkreślić ze wstydem i jasnością: pokornie proszę o przebaczenie za zło popełnione przez tak wielu chrześcijan wobec rdzennej ludności.“
Franciszek zaznaczył następnie, że przeprosiny są jedynie punktem wyjścia. Konieczne jest podjęcie działań w celu naprawienia wyrządzonych szkód, przy jednoczesnym tworzeniu kultury ochrony przed powtarzaniem się podobnych zjawisk. Należy dołożyć starań do poznania pełnej prawdy o przeszłości oraz pomagać poszkodowanym wejść na drogę uzdrowienia.
Będę nadal zachęcał katolików do poznawania i poszanowania ludów tubylczych
„Modlę się i żywię nadzieję, że chrześcijanie i społeczeństwo tej ziemi będą wzrastać w zdolności do przyjęcia i poszanowania tożsamości i doświadczenia ludów tubylczych. Pragnę, aby znaleziono konkretne sposoby, by je poznano i doceniono, ucząc się wspólnego wędrowania. Ze swej strony będę nadal zachęcał do zaangażowania wszystkich katolików na rzecz rdzennych ludów. Czyniłem to wielokrotnie i w różnych miejscach, poprzez spotkania, apele, a także poprzez adhortację apostolską. Wiem, że to wszystko wymaga czasu i cierpliwości: są to procesy, które muszą wejść do serc, a moja obecność tutaj i zaangażowanie biskupów kanadyjskich są świadectwem woli podążania tą drogą.“
Franciszek podkreślił, że z grobu tragedii rdzennych mieszkańców, nad którymi płacze razem z nimi, tylko Chrystus może uczynić miejsce odrodzenia, nowej historii i pojednania. „Jestem tu, by wspominać przeszłość, by płakać wraz z wami, by w milczeniu patrzeć na ziemię, by modlić się przy grobach. Z grobu, ostatniego przystanku nadziei, przed którym zniknęły wszelkie marzenia i pozostał tylko płacz, ból i rezygnacja, Pan Jezus Chrystus uczynił miejsce odrodzenia, zmartwychwstania, od którego rozpoczęła się historia nowego życia i powszechnego pojednania. […] Niech On będzie Tym, który wypełni oczekiwania serc. Niech On weźmie nas za rękę. Niech On będzie Tym, który sprawi, że będziemy szli razem” – zakończył Ojciec Święty.
Marek Krzysztofiak SJ – Watykan