Kiedy na świat przychodzi dziecko z zespołem Downa, wśród rodziców pojawia się pytanie: dlaczego? Wynika ono z pewnego poczucia krzywdy, jednak z czasem niektórzy rodzice nie tylko nie czują się pokrzywdzeni, ale uważają się wręcz są wybrańców losu. Tak właśnie było z Aleksandrą Gładyś-Jakubczyk, wspaniałą mamą rocznego Olka, z którą rozmawia Maja Przeperska.
– Pewnego letniego dnia na świecie pojawił się Olek.
– Zdecydowanie najwspanialszy człowiek na ziemi, jakiego znam (śmiech).
– Jednak początkowo matczyna miłość została wystawiona na próbę…
– Oluś to nasz drugi syn. Ja jestem lekarzem i kiedy zaszłam z nim w ciążę, byłam już na specjalizacji neonatologicznej i w jakiś sposób ta ciąża różniła się od poprzedniej.
Podczas pierwszej ciąży kompletnie niczym się nie stresowałam. Kończyłam wtedy studia medyczne i do samego końca nie opuściłam żadnego egzaminu. Wszystko było bez zarzutu. Urodziłam Maciusia – zdrowiutkiego, cudownego, pięknego, idealnego. Tworzyliśmy, zresztą nadal tworzymy, bardzo szczęśliwą rodzinę. Realizowaliśmy się pod każdym względem – czy to prywatnie, czy zawodowo. Po pewnym czasie razem z mężem w pełni świadomie podjęliśmy decyzję, że chcemy mieć drugie dziecko.
Jednak gdy zaszłam w ciążę z Olusiem, byłam strasznie przerażona i zestresowana. (…)