Pora na dorsza – Ola Kucharska

Nieodzownym elementem wyjazdu nad morze są dania ze świeżych ryb. W przypadku naszego polskiego morza najbardziej kojarzone są z nim śledzie, czasami flądra i oczywiście dorsz. Ta smaczna ryba, kiedyś uważana za tanie, postne jedzenie, dziś stała się nie lada wydatkiem.

REKLAMA

Masowe połowy dorsza praktykowano już we wczesnym średniowieczu. Złowioną rybę suszono i solono i w takiej formie mogła przetrwać wiele miesięcy. W związku z tym dorsz stał się jedzeniem doskonałym do wykorzystania w podróży, kluczowym produktem zimowych zapasów, a nawet podstawowym źródłem białka dla najuboższych.
Dorsza sprzedawali Wikingowie, rozprowadzając go po całej Europie. Dotarli z nim nawet do Bizancjum. Według Marka Kurlansky’ego dorsz to „ryba, która zmieniła świat” i to między innymi dzięki niej Wikingowie byli w stanie dotrzeć do wybrzeży Ameryki Północnej. Zapewne nie była to zasługa samego prowiantu, ale trzeba przyznać, że dzięki zaopatrzeniu statków w suszonego dorsza można było wypływać w coraz dalsze wyprawy. Ale i na lądzie dorsz pełnił ważną rolę. (…)

Ola Kucharska, muzealniczka i rekonstruktorka historyczna

Więcej przeczytasz w 22. numerze dwutygodnika „Pielgrzym” [29 października i 5 listopada 2023 R. XXXIV Nr 22 (885)], str. 36.

Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *