Jest patronem studentów, uniwersytetów i szkół katolickich. Koledzy, którzy w czasach studenckich nazwali go „niemym wołem”, pomylili się. W młodości św. Tomasz z Akwinu może i mówił niewiele, ale potrafił podejmować decyzje dużo bardziej wymowne niż gadatliwość jego adwersarzy.
Miał zostać benedyktyńskim opatem Monte Cassino, podobnie jak jego stryj. Tak zadecydowała rodzina. W tym celu jako pięcioletnie dziecko został oddany do szkoły należącej do opactwa. Z powodu napięć politycznych dziewięć lat później został wysłany na studia do Neapolu. Tam jednak w wieku dziewiętnastu lat wstąpił do żebraczego zakonu dominikanów, i nie zawiadomił o tym bliskich. Uważał, że do rozważań nad takimi decyzjami nie należy dopuszczać krewnych, gdyż w takich sprawach są oni raczej wrogami niż przyjaciółmi.
Benedyktyńskie opactwo Monte Cassino w XIII w. było nie tylko klasztorem, ale i twierdzą obronną na granicy państwa papieskiego i posiadłości cesarza. Cesarz Fryderyk II i papież Grzegorz IX nie pałali do siebie sympatią. Fryderyk wbrew papieżowi założył w Neapolu świecką akademię, która jednak nie miała rangi uniwersytetu, a w 1239 r. usunął mnichów z Monte Cassino. Tomasz był już w tym czasie w Neapolu, gdzie studiując poznał braci zakonu dominikańskiego, których apostolska witalność bardzo go zainteresowała. Kiedy w 1243 r. umarł jego ojciec, hrabia Landulf z Akwinu, Tomasz, czując większą swobodę w wyborze drogi życiowej, na wiosnę następnego roku wstąpił w szeregi żebraczego zakonu kaznodziejskiego. (…)
Więcej przeczytasz w najnowszym numerze Pielgrzyma…