Powiem szczerze – nigdy nie byłem obojętny na modlitwę, ale na różaniec nie miałem zbytnio ochoty. Teraz nie wyobrażam sobie życia, żeby każdego dnia nie odmówić chociaż jednej dziesiątki, do której się zobowiązałem.
Od sześciu lat jestem szczęśliwym mężem. Kilka miesięcy po ślubie dowiedzieliśmy się, że żona jest w stanie błogosławionym. Co to była za radość, co za szczęście! Niestety, po dwóch miesiącach okazało się, że nasze dzieciątko jest martwe. Był to dla nas wielki ból i cierpienie. Zadawałem sobie pytanie, dlaczego to właśnie nas spotkało, ale musieliśmy się z tym pogodzić. Minęło sześć miesięcy i znów pojawiła się nadzieja na potomstwo, znów czekamy na upragnione dziecko. Niestety, po trzech miesiącach okazało się, że i to dzieciątko jest martwe. (…)
Więcej przeczytasz w najnowszym numerze Pielgrzyma…