Mam najpiękniejszy zawód na świecie – jestem położną. Móc uczestniczyć w cudzie narodzin to dla mnie wielki zaszczyt. – Tak o swojej pracy mówi Karolina Kardasz – dyplomowana położna, doula, instruktorka w szkole rodzenia. Rozmawia Iwona Demska
– Mówiąc o swojej pracy, która jest jednocześnie misją i pasją, często wspomina Pani moment, w którym wykonywanie zawodu położnej stanęło pod znakiem zapytania.
– Trudne doświadczenia są wpisane w życie każdego z nas. Kto by pomyślał, że prawie dziewięć lat temu nie mogłam robić tego, co tak bardzo kocham. Moje dolegliwości zaczęły się po narodzinach pierwszego dziecka. Po niespełna miesiącu od porodu zaczęła drętwieć mi prawa ręka, ból był nie do zniesienia, z każdym kolejnym dniem ręka była coraz bardziej sztywna, w przykurczu. Stawiano różne diagnozy, chodziłam na konsultacje, badania, prywatne rehabilitacje. Cały staw barkowy ciągle był sztywny, a ręka wygięta z zaburzeniami czucia w dłoni. Codzienne czynności i obowiązki stały się bardzo trudnym doświadczeniem. Lekarze zaczęli mnie namawiać na zmianę zawodu. Byłam jednak uparta, modliłam się. Czułam też ogromną złość, kłóciłam się i mocowałam z Bogiem. Wtedy doznałam olśnienia i pomyślałam, że skoro nie mogę badać, pobierać krwi i pisać, to będę mówić o mojej pasji, o godnych porodach i o rodzicielstwie. Tak powstała moja Szkoła Rodzenia „Majka”. Dawałam jej uczestnikom całe moje serducho. Oni natomiast dodawali mi sił do walki z moimi dolegliwościami. Z tęsknoty za porodami zaczęłam pracować jako doula i położna prowadząca początek porodu w warunkach domowych. (…)