Ze świecą szukać katolika, który nie wie, jak się odmawia różaniec. Może nieco łatwiej znaleźć takich, którzy wiedzą „jak”, ale nie wiedzą „po co”, i w konsekwencji stronią od tej niezwykłej modlitwy.
Cóż, i tak wciąż będą się z nią spotykać. O różańcu zwyczajowo mówi się w sposób uproszczony, bywa że używa się go jako dowodu na nasze religijne zacofanie. Niechętni mu twierdzą, że jest bezmyślnie powtarzaną mantrą i typową kościelną zapchajdziurą, kiedy nie wiadomo, jak wypełnić czas – przed mszą, podczas adoracji, na pielgrzymce. Główny zarzut, owa mechanika modlitewna, odsuwa od różańca najbardziej. Wielu dodaje, że nie sięgają po tę modlitwę, bo różaniec nie jest dogmatem wiary, więc nie jest im konieczny do zbawienia. Tylko… dlaczego papieże i święci jednym głosem wołają: „Odmawiajcie różaniec!”? Niektórzy z nich zapewniają nawet, że stanowi to gwarancję zbawienia. I mają rację. A my pytamy dalej: Dlaczego od dwustu lat ten temat dominuje w objawieniach? I dlaczego szatan podczas egzorcyzmów przeklina różaniec? (…)