Kiedy cierpią więzy krwi

Znane jest powiedzenie, że „z rodziną najlepiej wychodzi się na fotografii”. Zawsze się można odciąć (sic!). Na ile sprawdza się ono w naszym życiu?

REKLAMA

Otaczamy się przyjaciółmi, spędzamy z nimi czas i nazywamy ich „rodziną z wyboru”. Czy nie za łatwo rezygnujemy jednak z więzów krwi? Psychoanalityk Wiola Rebecka mówi, iż „proces oddalania się od rodziny, z którym rzeczywiście mamy do czynienia, związany jest z pewnym socjologiczno-antropologicznym zjawiskiem. Kultura Zachodu jest zdecydowanie zorientowana na jednostkę, a nie grupę. Na wzmacnianiu pragnienia, aby być, kim chce się być, więc i przebywać, z kim tylko się chce, co bardzo często stoi w opozycji do naszych zasadniczych wartości. Każde społeczeństwo ma swoją specyfikę. Nie bez znaczenia jest tu religia. Narzuca ona pewną tożsamość i zasadnicze wartości. Rodzina jest bez wątpienia jedną z nich. A jednocześnie mamy do czynienia ze wszystkim, co zawiera się w słowach: nowoczesny, współczesny świat. Jest w nim przyzwolenie, aby stawiać przede wszystkim na siebie. I jest w nim ogromna łatwość komunikowania się przez Internet, telefon. Nie zdajemy sobie sprawy, jakie ma to znaczenie i konsekwencje. Determinuje zmianę w kontekście postrzegania więzi rodzinnych. Na przykład w Afryce rodzina jest nadal najważniejszym punktem odniesienia. W Polsce to się zmienia. Więc to nie kwestia naszej świadomej rezygnacji, odpuszczania, to cywilizacyjny trend Zachodu”. Ale czy dobry? (…)

 

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *