Co by się stało, gdyby wydarzenia potoczyły się inaczej? Gdyby Herod wybrał się z mędrcami, aby ujrzeć nowonarodzonego Króla? Niezależnie od tego, czy spotkanie z Jezusem byłoby dla niego trwałym doświadczeniem czy ulotnym wrażeniem, z pewnością Bóg dał mu okazję do otrzymania wielkiej łaski.
Kiedy czytamy fragment Mateuszowej ewangelii o przybyciu do Betlejem mędrców ze Wschodu, nasuwają się nam co najmniej dwa pytania: kim byli owi wędrowcy i czym faktycznie była gwiazda, która ich prowadziła? Można jeszcze spytać: jaki był sens ich spotkania z Herodem? Opis rzezi niewiniątek niewiele przecież straciłby ze swojej dramaturgii, gdyby ewangelista poprzedził go jedynie skrótowym wprowadzeniem. Jednak Mateusz daje nam dosyć rozbudowany opis rozmowy Heroda z uczonymi w Piśmie, a potem jego spotkania z mędrcami. Mało tego – chcąc zaspokoić ludzką ciekawość, która domaga się rozstrzygnięcia podstawowych kwestii: kto?, co?, kiedy? i gdzie?, sugeruje, że do opisywanego wydarzenia mogło dojść w Jerozolimie albo w jej okolicach. I rzeczywiście, najbardziej prawdopodobna lokalizacja ewangelicznych wypadków to Herodion – zbudowany przez Heroda ufortyfikowany pałac, położony między Jerozolimą a Betlejem. Tam mogłaby się rozgrywać relacjonowana przez Mateusza rozmowa króla z żydowskimi nauczycielami oraz potajemne spotkanie z mędrcami.
„Gdzie jest nowonarodzony król Żydów?” – z tym pytaniem przywędrowali dostojni przybysze ze Wschodu. (…)