Hummusowa wojna

REKLAMA

Bardzo lubię wszelkie pasty i dipy, jak tzatziki, które mogę jeść łopatami, pastę z bakłażana, w której chętnie bym się wytarzał, i oczywiście hummus!

Uwielbiam jeść w restauracjach. Uwielbiam tę dostojność, elegancję, białe obrusy i błyszczące sztućce. Uwielbiam szybką, konkretną i dyskretną obsługę. Uwielbiam, gdy sommelier z uśmiechem poleca mi wino, uwielbiam te stonowane światła, uwielbiam rozmowy przy stolikach, tak półszeptem. Uwielbiam zachwycać się potrawami, doborem składników, smakami i kompozycjami. Uwielbiam rozmawiać o jedzeniu właśnie w restauracji, koniecznie z osobą, którą także uwielbiam…

Ale z pewnością byłbym nabzdyczonym snobem, gdybym nie kochał jedzenia w ogóle, w każdych warunkach i w każdej postaci. I często mam pokaźny dylemat, czy wybrać lokal z gwiazdą Michelin, czy może zwyczajny koc na kwiecistej łące. W końcu z pomocą przychodzi mi nastrój i zachcianka. I nie zawsze muszę mieć pod ręką wyjątkowej urody zastawę. Wystarczą ręce albo kawałek chleba.

Pomyślałem sobie o tym, gdy tego lata jadłem maliny prosto z krzaka. Było to coś absolutnie pięknego. (…)

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *