BÓG Miłości, chociaż nieogarniony i wszechwładny, nie zdobywa serc ludzkich przy pomocy broni, gwałtu lub grozy. Władza i państwa na nich oparte budzą nienawiść ujarzmionych, są słabe i niepewne, a rozpadają się w proch prędzej czy później. Bóg pragnie serca ludzkie wyzwolić, wynieść z poniżenia i przepełnić swoim blaskiem i chwałą, podzielić się z nimi swoim Królestwem. Pan Jezus objawił i dopełnił tego wszystkiego przez to, że przyjął na siebie, z własnej woli, całą straszliwą udrękę męki i śmierci krzyżowej.
Opiewamy z czcią i wdzięcznością bezgraniczną i ofiarną miłość Zbawiciela w pieśniach o M ę c e P a ń s k i e j, zwłaszcza w okresie Wielkiego Postu i w czasie Męki Pańskiej.
KTÓRYŚ ZA NAS CIERPIAŁ RANY – Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami!
ACH, MÓJ JEZU, JAK TY KLĘCZYSZ – W Ogrójcu zakrwawiony! – Tam cię Anioł w smutku cieszył, – Skąd był świat pocieszony. – Przyjdź, mój Jezu, przyjdź, mój Jezu, – Przyjdź, mój Jezu, pociesz mnie, – Bo Cię kocham serdecznie!
Ach, mój Jezu, jakeś srodze – Do słupa przywiązany, – Za tak ciężkie grzechy nasze – Okrutnie biczowany! – Przyjdź…
Ach, mój Jezu, co za boleść – Cierpisz w ostrej koronie! – Twarz najświętsza zakrwawiona, – Głowa wszystka w krwi tonie. – Przyjdź…
Ach, mój Jezus, gdy wychodzisz – Na Górę Kalwaryjską, – Trzykroć pod ciężarem krzyża – Upadasz bardzo ciężko! – Przyjdź…
A gdy, mój najmilszy Jezu – Na krzyżu już umierasz, – Dajesz ducha w Ojca ręce, – Grzesznym niebo otwierasz. – Przyjdź…
Ach, mój Jezu, gdy czas przyjdzie, – Że już umierać trzeba, – Wspomnij na Swą gorzką Mękę, – Nie chciej zawierać nieba! – Przyjdź…
DOBRANOC, GŁOWO ŚWIĘTA JEZUSA MOJEGO, – Któraś była zraniona do mózgu samego; – Dobranoc, Kwiecie różany, dobranoc, Jezu kochany, dobranoc!
Dobranoc, włosy święte, mocno potargane, – Które były najświętszą Krwią zafarbowane! – Dobranoc…
Dobranoc, szyjo święta, w łańcuch uzbrojona, – Bądź po wszystkie wieczności mile pochwalona! – Dobranoc…
Dobranoc ręce święte, na krzyż wyciągnione – Jako struny na lutni, gdy są wystrojone! – Dobranoc…
Dobranoc, boku święty, z którego płynęła – Krew najświętsza, by grzechy człowieka obmyła! – Dobranoc…
Dobranoc, Serce święte, włócznią otworzone – Bądź po wszystkie wieczności mile pozdrowione! – Dobranoc…
JEZU CHRYSTE, PANIE MIŁY, – O Baranku tak cierpliwy! – Wzniosłeś, wzniosłeś na krzyż ręce swoje, – Gładząc, gładząc nieprawości moje.
Płacz Go, człowiecze mizerny, – Patrząc, jak jest miłosierny; – Jezus, Jezus na krzyżu umiera, – Słońce, słońce jasność swą zawiera.
Pan wyrzekł ostatnie słowa, – Zwisła Mu na piersi głowa; – Matka, Matka pod Nim frasobliwa – Stoi, stoi z żalu ledwie żywa.
Zasłona się potargała, – Ziemia rwie się, ryczy skała – Setnik, setnik woła: Syn to Boży! – Tłuszcza, tłuszcza wierząc w proch się korzy.
Na koniec Mu bok przebito, – Krew płynie z wodą obfito; – Żal nasz, żal nasz dziś wyznajem łzami, – Jezu, Jezus, zmiłuj się nad nami!
KRZYŻU ŚWIĘTY, NADE WSZYSTKO – Drzewo przenajszlachetniejsze! – W żadnym lesie takie nie jest, – Jedno, na którym sam Bóg jest. – Słodkie drzewo, słodkie gwoździe, – Rozkoszny Owoc nosiło.
Skłoń gałązki, drzewo święte, – Ulżyj członkom tak rozpiętym! – Odmień teraz oną srogość, – Którąś miało z urodzenia. – Spuść lekuchno i cichuchno – Ciało Króla niebieskiego.
Tyś samo było dostojne – Nosić światowe Zbawienie. – Przez cię przewóz jest naprawion –Światu, który był zagubion, – Który święta Krew polała, – Co z Baranka wypłynęła.
Niesłychana to jest dobroć – Za kogo na krzyżu umrzeć; – Któż to może dzisiaj zdziałać, – Za kogo swoją duszę dać? – Sam to Pan Jezus wykonał, – Bo nas wiernie umiłował!
Nędzne by to serce było, – Co by dziś nie zapłakało, – Widząc Stworzyciela swego – Na krzyżu zawieszonego, – Na słońcu upieczonego – Baranka Wielkanocnego!
LUDU, MÓJ LUDU, CÓŻEM CI UCZYNIŁ? – W czymem zasmucił, albo w czym zawinił? – Jam cię wyzwolił z mocy faraona, – A tyś przyrządził krzyż na me ramiona!
Ludu mój ludu… – Jam cię wprowadził w kraj miodem płynący, – Tyś mi zgotował śmierci znak hańbiący!
Ludu mój ludu… – Jam ciebie szczepił, winnico wybrana, – A tyś Mnie octem poił, swego Pana!
Ludu mój ludu… – Jam dla cię puszczał na Egipt karanie, – A tyś mnie wydał na ubiczowanie!
Ludu mój ludu… – Jam cię wywyższył między narodami, – Tyś mnie na krzyżu podwyższył z łotrami!
Ludu mój ludu… – Morzem otworzył, byś szedł suchą nogą, – A tyś Mi włócznią bok otworzył srogą!
ROZMYŚLAJMY DZIŚ, WIERNI CHRZEŚCIJANIE – Jako Pan Chrystus za nas cierpiał rany; – Od pojmania nie miał odpocznienia – Aż do skonania.
Naprzód w Ogrójcu wziął pocałowanie, – Tam Judasz zdrajca dał był katom znamię: – Oto patrzajcie, mego Mistrza macie, – Tego imajcie!
Wnet się rzucili jako lwi zaciekli. Apostołowie od Niego uciekli. On zaś był śpiesznie wiedzion do Annasza, – Pociecha nasza!
Przed sąd Piłata gdy był postawiony, – Niesprawiedliwie został oskarżony; – Rozkazał Piłat, by był biczowany Ten Pan nad pany.
Koronę z ciernia żołnierze uwili. – Naszemu Panu na głowę wtłoczyli. – Naśmiewając się przed Nim przyklękali. – Królem Go zwali.
Krzyknęła potem tłuszcza zbuntowana: – „Nie chcemy Tego za swego mieć pana! – Niechaj na krzyżu swój żywot położy – Ten to Syn Boży!”
Krzyż niosąc, na śmierć szedł nieustraszenie; – Oprawcy niecni zwlekli zeń odzienie. – Do krzyża Zbawcę okrutnie przybili, – Octem poili.
Z wołaniem głośnym po tak srogiej męce – Skonał, oddając ducha w Ojca ręce: – Zagasło słońce, strach ludzi oniemia. – Trzęsła się ziemia.
STAŁA MATKA BOLEŚCIWA – Obok krzyża ledwo żywa, – Gdy na krzyżu wisiał Syn. – Gdy na krzyżu wisiał Syn.
Duszę Jej, co łez nie mieści, – Pełną smutku i boleści, – Przeszedł miecz dla naszych win.
O, jak smutna i strapiona – Matka ta błogosławiona, – Której Synem niebios Król!
Jak płakała Matka miła – Jak cierpiała, gdy patrzyła – Na boskiego Syna ból.
Gdzież jest człowiek, co łzę wstrzyma. – Gdy mu stanie przed oczyma – W mękach Matka ta bez skaz?!
Kto się smutkiem nie poruszy. – Gdy rozważy boleść duszy – Matki z Jej Dziecięciem wraz?!
Za swojego ludu zbrodnie – W mękach widzi tak niegodnie – Zsieczonego Zbawcę dusz.
Widzi Syna wśród konania, – Jak samotny głowę skłania – Gdy oddawał ducha już.
Matko, coś miłości zdrojem, – Spraw, niech czuję w sercu moim – Ból Twój u Jezusa nóg!
Spraw, by serce me gorzało – By radością życia całą – Stał się dla mnie Chrystus Bóg!
WISI NA KRZYŻU PAN, STWÓRCA NIEBA – Płakać za grzechy, człowiecze potrzeba. – Ach, ach, na krzyżu umiera, – Jezus oczy Swe zawiera!
Najświętsze członki i wszystko ciało – Okrutnie zbite na krzyżu wisiało. – Ach, ach, d1a ciebie, człowiecze, – Z boku Krew Jezusa ciecze!
Ostrą koroną skronie zranione, – Język zapiekły i usta spragnione. – Ach, ach, dla mojej swawoli – Jezus umiera i boli!
Woła i kona, łzy z oczu leje, – Pod krzyżem Matka Bolesna truchleje. – Ach, ach, sprośne złości moje – Sprawiły te niepokoje!
Więc się poprawię, Ty łaski dodaj, – Życia świętego dobry sposób podaj. – Ach, ach, tu kres złości moich – Przy nogach przybitych Twoich.
Tu z Magdaleną chcę pokutować – I za swe grzechy serdecznie żałować. – Ach, ach, zmiłuj się nade mną, – Uczyń miłosierdzie ze mną!
Rozbrat ci, świecie, dziś wypowiadam – Z grzechów się szczerze wyspowiadam. – Ach, ach serdecznie żałuję, – Bo Cię, Boże mój, miłuję!
Źródło: Ks. dr Edmund Skalski, „Z Panem Bogiem”, Wyd. Bernardinum, Pelplin 2014