Liturgia słowa: Wj 17,3-7; Ps 95 (94), 1-2. 6-7c. 7d-9 (R.: por. 7d-8a); Rz 5,1-2. 5-8; Por. J 4,42. 15; J 4,5-42 lub J 4,5-15. 19b-26. 39a. 40-42.
(J 4,5-42 – z Biblii Tysiąclecia)
5 Przybył więc do miasteczka samarytańskiego, zwanego Sychar, w pobliżu pola, które [niegdyś] dał Jakub synowi swemu, Józefowi. 6 Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni. Było to około szóstej godziny. 7 Nadeszła [tam] kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: «Daj Mi pić!» 8 Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta dla zakupienia żywności. 9 Na to rzekła do Niego Samarytanka: «Jakżeż Ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?» Żydzi bowiem z Samarytanami unikają się nawzajem. 10 Jezus odpowiedział jej na to: «O, gdybyś znała dar Boży i [wiedziała], kim jest Ten, kto ci mówi: „Daj Mi się napić” – prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej». 11 Powiedziała do Niego kobieta: «Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? 12 Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba, który dał nam tę studnię, z której pił i on sam, i jego synowie i jego bydło?» 13 W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: «Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. 14 Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu». 15 Rzekła do Niego kobieta: «Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać». 16 A On jej odpowiedział: «Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj!» 17 A kobieta odrzekła Mu na to: «Nie mam męża». Rzekł do niej Jezus: «Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. 18 Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą». 19 Rzekła do Niego kobieta: «Panie, widzę, że jesteś prorokiem. 20 Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga». 21 Odpowiedział jej Jezus: «Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. 22 Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. 23 Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. 24 Bóg jest duchem: potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie». 25 Rzekła do Niego kobieta: «Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko». 26 Powiedział do niej Jezus: «Jestem nim Ja, który z tobą mówię».
27 Na to przyszli Jego uczniowie i dziwili się, że rozmawiał z kobietą. Jednakże żaden nie powiedział: «Czego od niej chcesz? – lub: – Czemu z nią rozmawiasz?» 28 Kobieta zaś zostawiła swój dzban i odeszła do miasta. I mówiła tam ludziom: 29 «Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem?» 30 Wyszli z miasta i szli do Niego. 31 Tymczasem prosili Go uczniowie, mówiąc: «Rabbi, jedz!» 32 On im rzekł: «Ja mam do jedzenia pokarm, o którym wy nie wiecie». 33 Mówili więc uczniowie jeden do drugiego: «Czyż Mu kto przyniósł coś do zjedzenia?» 34 Powiedział im Jezus: «Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło. 35 Czyż nie mówicie: „Jeszcze cztery miesiące, a nadejdą żniwa?” Oto powiadam wam: Podnieście oczy i popatrzcie na pola, jak bieleją na żniwo. 36 Żniwiarz otrzymuje już zapłatę i zbiera plon na życie wieczne, tak iż siewca cieszy się razem ze żniwiarzem. 37 Tu bowiem okazuje się prawdziwym powiedzenie: Jeden sieje, a drugi zbiera. 38 Ja was wysłałem żąć to, nad czym wyście się nie natrudzili. Inni się natrudzili, a w ich trud wyście weszli».
39 Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: «Powiedział mi wszystko, co uczyniłam». 40 Kiedy więc Samarytanie przybyli do Niego, prosili Go, aby u nich pozostał. Pozostał tam zatem dwa dni. 41 I o wiele więcej ich uwierzyło na Jego słowo, 42 a do tej kobiety mówili: «Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, na własne bowiem uszy usłyszeliśmy i jesteśmy przekonani, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata».
Rozważanie:
Liturgia dzisiejszej, to jest trzeciej niedzieli Wielkiego Postu jest przepełniona myślą o dobroci Boga wobec całej ludzkości i każdego żyjącego człowieka. Już w pierwszej modlitwie zwróciliśmy się do Niego nazywając Go „źródłem wszelkiego miłosierdzia i dobra”. W ostatniej modlitwie tej Mszy świętej będziemy natomiast dziękować za dobroć Bożą w udzieleniu pokarmu dla duszy. Podobne myśli przewijają się przez wszystkie trzy dzisiejsze czytania liturgiczne, które przytaczają fakty z historii narodu wybranego, jak i z życia konkretnych osób. We wszystkich tych wydarzeniach jest podkreślone działanie Boże pełne dobroci i miłosierdzia.
Rozważmy teraz przynajmniej pobieżnie, dobroć Bożą, o której mówią dzisiejsze czytania. W pierwszym jest ukazana opieka Boża nad narodem wybranym, uwolnionym z niewoli egipskiej i z woli Bożej cieszącym się już wolnością. Naród jednak zamiast być posłusznym Bogu i zgodnie z planem Bożym wejść natychmiast do ziemi obiecanej, buntuje się i podejmuje długą wędrówkę po półwyspie synajskim. W czasie swej drogi, niestety, przeżywa różne trudności i musi pokonać rozmaite przeszkody. Lecz nawet wtedy, zamiast z pokorą i posłuszeństwem poddać się woli Bożej, buntuje się. Pewnego dnia na pustyni zabrakło wody. Naród buntując się obwinia za to przywódcę, Mojżesza i samego Boga. Bóg śpieszy z pomocą dając dostateczną ilość wody wypływającej ze skały. Dobroć Boża jest tak stała i silna, jak niewzruszona jest skała. Ten urywek Pisma Świętego wyjaśnia później św. Paweł chrześcijanom żyjącym w Rzymie mówiąc, że tą skałą jest sam Bóg.
Drugie dzisiejsze czytanie to urywek z listu do Rzymian. W nim św. Paweł wyjaśnia, w czym przede wszystkim ukazała się dobroć Boża. Najpierw w darze wiary, przez którą zostaliśmy usprawiedliwieni, to znaczy oczyszczeni ze zmazy grzechu pierworodnego. Ten dar został wysłużony przez Jezusa, który złożył Bogu ofiarę ze swego życia za tych, którzy byli grzesznikami. Swoją ofiarą wysłużył też dla nas dar Ducha Świętego, który zamieszkał w naszych sercach. Ten Duch wzmacnia nasze siły do czynienia dobra i pozwala też poznać miłość Bożą.
W Ewangelii jest przytoczone niezwykłe wydarzenie z życia Jezusa, a mianowicie spotkanie i rozmowa z Samarytanką przy studni Jakubowej. Aby dobrze zrozumieć to wydarzenie, konieczne jest przeniesienie się myślą w czas, w którym żył Jezus i zapoznanie się z panującymi wtedy warunkami społeczno-politycznymi, a także religijnymi, jakie istniały pomiędzy Żydami i Samarytanami. Były to bowiem dwa narody pałające ku sobie wielką wrogością. Żydzi uważali Samarytan za heretyków; za tak bardzo odrażających, że prawowiernemu Żydowi nie wolno było nawet rozmawiać z Samarytaninem. I oto Jezus nawiązuje rozmowę z osobą należącą do tego narodu. Warto zwrócić uwagę też na to, iż była to kobieta, która w hierarchii społecznej stała niżej od mężczyzny – a więc była jeszcze bardziej niegodna rozmowy z wiernym Żydem. Jednak Jezus nie tylko z nią rozmawia, ale sam rozpoczyna dialog prosząc o dobry uczynek, o pomoc w zaspokojeniu pragnienia.
Czego Jezus pragnął? Pozornie wody! Jednak zgodnie z treścią całego opowiadania, Jezus nie skorzystał z dobroci niewiasty i nie napił się zaczerpniętej przez nią wody. Faktycznie więc pragnął czegoś innego. On pragnął wypełnienia woli Bożej w swym posłannictwie. On pragnął przyprowadzenia do Boga wszystkich ludzi, jak to wyjaśni św. Jan w swej Ewangelii: „aby wszystkie rozproszone dzieci Boże znów zgromadzić w jedno” (J 11,52). Pragnął tak Żydów, jak i Samarytan złączyć w jedno i doprowadzić do Boga. Mógł uczynić to tylko dobrocią i miłością, bo tylko one jednoczą człowieka z Bogiem i innymi ludźmi. Grzech natomiast powoduje wrogość i rozproszenie. Z Samarytanką Jezusowi „udało się”. Otworzyła bowiem przed Jezusem swoje serce. Wyznała swą ludzką słabość i otrzymała łaskę zrozumienia słów Jezusa i poznania dobroci Bożej. Bóg obdarzył ją łaską nawrócenia.
Dzisiejsza liturgia powinna skłonić każdego z nas do poważnego zastanowienia się nad dobrocią Bożą w swoim życiu, a także do zadania sobie pytania o to, jak tę dobroć wykorzystujemy w codziennym postępowaniu. Tak, jak niegdyś do Samarytanki, tak dziś do nas zbliża się Jezus ze swym pragnieniem. Nie prosi jednak o wodę, ale pragnie byśmy jak najbardziej zbliżyli się do Boga. Nie chce byśmy podali Mu do picia wody, nawet zaczerpniętej z najgłębszej studni, ale zaczerpniętej z naszych otwartych przed Nim serc. I abyśmy, podobnie jak Samarytanka, skorzystali z oferowanej przez Niego „wody żywej”, tej, która zaspokaja wszelkie pragnienie. Spełni się to tylko wtedy, gdy jak mówi Psalmista: „Dusza moja zapragnie Boga, Boga żywego” (Ps 42,3).
Naturalną skłonnością każdego serca jest pragnienie Boga. Niestety bardzo często popełniamy błąd i zamiast dążyć do Boga, staramy się zaspokoić to pragnienie dobrami materialnymi. Często jesteśmy tak zaślepieni, że nawet wówczas, gdy przychodzimy do Boga, nie prosimy Go o zaspokojenie naturalnego pragnienia duszy, ale zaspokojenia przyziemnych potrzeb. Nierzadko jesteśmy zawsze gotowi uznać dobroć i miłość Boga, wobec nas, jednak w naszych najpobożniejszych prośbach staramy się o to, co sami uważamy za dobro. Często nawet usiłujemy niejako zmusić Boga do czynienia nie tego, czego On chce nam udzielić, ale właśnie tego, co nam odpowiada, co nam wydaje się najlepsze. Nie szukamy woli Boga, ale sami ją projektujemy. Niech czas Wielkiego Postu stanie się dla nas dobrą okazją, abyśmy, jak mówi św. Paweł „umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu miłe i co doskonałe”.
Źródło: ks. Władysław Biedrzycki MSF, „Ewangelia w liturgii i życiu”, Pelplin 2013