XXV Niedziela Zwykła (22.09.2024, Niedziela)

Liturgia słowa: Mdr 2, 12. 17-20; Ps 54 (53), 3-4. 5. 6 i 8 (R.: por. 6b); Jk 3, 16 – 4, 3; Por. 2 Tes 2, 14; Mk 9, 30-37.(Mk 9,30-37 – z Biblii Tysiąclecia)

REKLAMA

Druga zapowiedź męki i zmartwychwstania

30 Po wyjściu stamtąd podróżowali przez Galileę, On jednak nie chciał, żeby kto wiedział o tym. 31 Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: «Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie». 32 Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać.

Spór o pierwszeństwo

33 Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu, zapytał ich: «O czym to rozprawialiście w drodze?» 34 Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy. 35 On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: «Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich!». 36 Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: 37 «Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał».

Rozważanie:

„Jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg ujmie się za nim” (Mdr 2,18). Te słowa wzięte z pierwszego czytania zostały wypowiedziane przez ludzi bezbożnych. Zgromadzeni tu wokół ołtarza Bożego wszyscy jesteśmy wierzący, pobożni i zaliczamy się do grona dzieci Bożych. Słusznie, bo przez chrzest zostaliśmy włączeni do jednej wielkiej rodziny Bożej. Jak dzieci Boże powinniśmy często badać naszą postawę, zarówno wewnętrzną, jak i zewnętrzną, wobec Boga i bliźniego. Do tego też zachęca dzisiejsza liturgia, a urywki trzech czytań, których wysłuchaliśmy, dają obfity materiał, aby dobrze wypunktować pozytywne i negatywne cechy naszej osobowości. Rozważmy więc dokładniej temat dzisiejszych czytań i odnieśmy go do naszego praktycznego życia codziennego, w którym na pierwszym miejscu powinny stać zawsze zobowiązania wypływające z wyznawanej wiary. Poważne uwzględnienie tych obowiązków kształtuje pozytywnie naszą postawę wobec Boga i bliźnich. Braki natomiast w doskonałym wypełnianiu tych obowiązków przyczyniają się do utworzenia negatywnej postawy.
Zacznijmy zatem od pierwszego czytania. Bezbożni, a więc osoby żyjące bez Boga, zarzucają sprawiedliwym, osobom kierującym się zasadami Prawa Bożego, że ich postępowanie „sprzeciwia się naszym sprawom” (Mdr 2,12) i uwłacza też obyczajom. Te słowa bezbożnych powinny skłonić każdego, kto uważa się za dziecko Boże, do zastanowienia się i poważnego zbadania, czy w jego codziennym postępowaniu istotną rolę odgrywa Prawo Boże. Jak to zbadać dokładnie wskazuje apostoł Jakub właśnie w odczytanym urywku z jego listu w drugim czytaniu.
Prawo Boże to Mądrość zstępująca z góry. Jeżeli nią jest owładnięte serce ludzkie, wtedy staje się sercem miłującym i wszelka jego działalność jest przepełniona miłością. Miłość zaś dąży zawsze do zgody, ustępstwa, posłuszeństwa, miłosierdzia i pełnienia dobrych czynów. Ta postawa wewnętrzna chętnie i z łatwością uzewnętrznia się przez wprowadzenie pokoju w otoczenie. Gdy brak jest takiej postawy wewnętrznej zatopionej w miłości, wtedy nie tylko serce staje się niespokojne, ale wprowadza niepokój w otoczenie. Dzieje się to dlatego, ponieważ serce wypełnia się pożądliwością i zazdrością. Staje się niezdolne do okazywania dobroci i miłości, co jest charakterystyczne dla dzieci Bożych. Zamiast zrozumienia i wybaczenia, które przyczyniają się do pokoju, do głosu dochodzi kłótnia i spory. Modlitwy mogą być odmawiane, jest to jednak tylko pozorne oddawanie czci Bogu, bez żadnego owocu. Święty Jakub określa taką postawę prosto: „Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie” (Jk 4,3). Są to ostre słowa apostoła. Powinny jednak wprost zmusić do zastanowienia się nad naszą wewnętrzną i zewnętrzną postawą zarówno wobec Boga, jak i naszych bliźnich. Ich stan duchowy, intelektualny, a nawet materialny i moralny nie może wpływać na nasze ustosunkowanie się do nich. Postawa dzieci Bożych odzwierciedla bowiem postawę ich Ojca Niebieskiego. Ojciec Niebieski otacza wszystkich dobrocią i miłością, nie zważając na nasze błędy, wady i upadki. Należy zawsze Go w tym naśladować. Czy tak czynimy naprawdę? Odpowiedź zależy od nas.
W Ewangelii Jezus kreśli obraz swego prawdziwego ucznia. Przez chrzest włączyliśmy się do rodziny Bożej, staliśmy się braćmi i siostrami Jezusa, przede wszystkim jednak Jego uczniami. Dlatego pożyteczne jest przyjrzenie się dokładnie temu obrazowi. Może się wydawać dziwne, ale wszystko, co jest powiedziane w Ewangelii odbija się w naszym postępowaniu. Święty Marek mówi, że Jezus pouczał uczniów o tragicznym końcu swojego życia, zapewniając ich też o swym zwycięstwie przez zmartwychwstanie. Dodana informacje mówi, że „nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać” (Mk 9,32). Dlaczego? Byli bowiem zajęci sprawami ziemskimi, kto z nich będzie piastował większe urzędy w królestwie Jezusa. Nie tym niebieskim, ale odnowionym królestwie żydowskim, tak bowiem rozumieli Boże posłannictwo Jezusa.
Zaskakujące jest to, jak bardzo jesteśmy podobni do tych pierwszych uczniów Jezusa. Należymy do grona Jego uczniów, temu nie można zaprzeczyć. Między sobą o czym najczęściej dyskutujemy? Oczywiście nie o sprawach Bożych, ale tego świata. Przychodzimy do Jezusa, modlimy się, przedstawiamy Mu wiele próśb, to prawda. Często też dziękujemy. Ale czy mamy odwagę zapytać o coś Jezusa w sprawach nawet ważnych, dotyczących wiary, naszego życia dzieci Bożych? A gdyby nawet tak było, czy wtedy jesteśmy gotowi wysłuchać odpowiedzi Jezusa? Zazwyczaj przyjmujemy postawę uczniów, którzy „bali się Go zapytać?.
Jakim człowiekiem zatem ma być uczeń Jezusa zgodnie z nakreślonym przez Niego obrazem? Jezus określa go dwoma słowami: „ostatnim” i „sługą”. Co to znaczy? Pokornym, niewynoszącym się nad innych swoją zdolnością, mądrością ani posiadaniem. W jego życiu Bóg jest wszystkim i stoi ponad wszystkim. Ma być też sługą. Nie lubimy tego określenia, bo utożsamiamy go z poniżeniem i służalczością. Jest to negatywne określenie słowa służyć i jest utożsamiane z poniżeniem godności ludzkiej. Tymczasem to słowo ma też znaczenie pozytywne. Oznacza chęć i gotowość do udzielenia pomocy każdemu, kto jej potrzebuje. O takiej służbie mówi Jezus. Uczeń Jezusa, służąc, nie płaszczy się przed innymi i nie zabiega o zaszczyty. Dzieli się z innymi potrzebującymi tym, co przepełnia jego serce, dobrocią i miłością, tą, którą Bóg wlewa do jego serca.

Źródło: ks. Władysław Biedrzycki MSF, „Ewangelia w liturgii i życiu”, Pelplin 2012

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *