Liturgia słowa: Jk 1, 1-11; Ps 119 (118), 67-68. 71-72. 75-76 (R.: por. 77a); J 14, 6; Mk 8, 11-13.
(Mk 8, 11-13 – z Biblii Tysiąclecia)
11 Nadeszli faryzeusze i zaczęli rozprawiać z Nim, a chcąc wystawić Go na próbę, domagali się od Niego znaku. 12 On zaś westchnął głęboko w duszy i rzekł: «Czemu to plemię domaga się znaku? Zaprawdę powiadam wam: żaden znak nie będzie dany temu plemieniu». 13 I zostawiwszy ich, wsiadł z powrotem do łodzi i odpłynął na drugą stronę.
Rozważanie:
Faryzeusze to klasyczni przeciwnicy Jezusa. Starali się zawsze złapać go w pułapkę. Przez swoje zachowanie na pewno byli dla Niego „małymi krzyżami”, które musiał przyjmować i znosić przed przyjęciem krzyża, na którym nas odkupił. Św. Marek mówi o odważnym przystąpieniu faryzeuszy do Jezusa i zaatakowaniu Go. Nie przyjmując za wiarygodne słów Jezusa, domagali się od Niego znaku, jako dowodu potwierdzającego prawdziwość wszystkiego tego, czego nauczał. Wiarę w Jezusa uzależniali od znaku z nieba. Jezus był pewien, że żaden znak nie przekona ich, aby przyjęli Go jako obiecanego Mesjasza, a tym bardziej jako Syna Bożego. Dlatego jedyny znak, jaki otrzymują, to głębokie westchnienie. To westchnienie jest znakiem głębokiego, słyszalnego oddechu, a w pewnych sytuacjach jest także wyrazem beznadziejności. To samo chyba oznaczało u Jezusa, który bez dyskusji opuścił faryzeuszy.
Podobnie, jak Jezus, my też nie zawsze jesteśmy w stanie dać zadowalającą i przekonywującą odpowiedź na stawiane nam pytania odnoszące się do naszej wiary. Często nie umiemy odpowiedzieć nawet na nasze własne wątpliwości. Nie wszyscy też stawiający pytania czekają na odpowiedź. Często po prostu tylko chcą wywołać sprzeczkę. W tych wypadkach najlepiej przyjąć postawę Jezusa. Brak odpowiedzi często jest najlepszą odpowiedzią.
Źródło: ks. Władysław Biedrzycki MSF, „Ewangelia w liturgii i życiu”, Pelplin 2011