Czytania: Pwt 30,10-14; Ps 69 (68), 14. 17 i 30. 31 i 33-34. 36-37 (R.: por. 33b) lub Ps 19 (18) 8-9. 10-11 (R.: por. 9a); Kol 1,15-20; Por. J 6,63c. 68c; Łk 10,25-37
„Bóg jest miłością” (1 J 4,8; 4,16). Tak św. Jan, umiłowany uczeń Jezusa, opisuje lub definiuje osobę Boga. W czwartym rozdziale swego Pierwszego Listu, który można określić jako krótki wykład o miłości, przedstawia też każdego z nas jak nierozerwalnie złączonego z Bogiem w miłości. To złączenie jest tak wielkie, że według Jana „kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga” (1 J 4,7). Cała historia ludzkości jest złączona z miłością Bożą. Bóg powołał człowieka do życia z miłości. Uczynił go też na swój obraz, do siebie podobnego (zob. Rdz 1,26). Pierwsze kontakty, jakie łączyły człowieka z Bogiem, były kontaktami miłości. Nawet gdy człowiek oddalił się od Boga, miłość Boża mu towarzyszyła. A gdy wśród całej ludzkości Bóg utworzył naród wybrany, wyraził swoje życzenie, aby ten naród upodabniał się do Niego, mówiąc: „Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Ja Jahwe, Bóg wasz” (Kpł 20,7). Aby umożliwić i ułatwić narodowi wypełnienie swego życzenia, Bóg daje przykazania, które wskazują drogę prowadzącą do świętości. Są to wskazówki, które wykluczają z życia człowieka wszystko to, co przeszkadza miłości. O nich mówi dzisiejsza liturgia.
W pierwszym czytaniu Mojżesz wskazuje na te przykazania nazywając je głosem Bożym (zob. Pwt 10,10). W nim bowiem zostały przekazane „polecenia i postanowienia” Boże (zob. Pwt 10,10). Są to wymagania dobrze „dopasowane” do możliwości ludzkich. Też bez trudności dostępne. Nie ma konieczności szukania ich, z woli Bożej zostały wszystkie spisane w księdze Prawa. Znamy je. Tak często są wymieniane, a przez niektórych nawet podważane jako ograniczające wolność człowieka. Wielu jednak spośród nas włącza ich wyliczanie w codzienną modlitwę. Jest to Dziesięć Przykazań, nazywanych też Dziesięciorgiem Słów Pana. W każdym z nich jest podkreślona miłość, lub lepiej, przeszkoda miłości. Tę przeszkodę trzeba bezwarunkowo usunąć z życia. Tak bowiem należy odczytać i rozumieć brzmienie przykazania: „nie zabijaj”, „nie kradnij”, „ nie cudzołóż” itd. Te czyny przekraczają uczucie miłości, niszczą je, uwłaczają godności człowieka, który z Boga jest zrodzony, a więc z samej Miłości.
Bóg dał wiarygodne świadectwo swojej miłości wysyłając na ziemię swego Jednorodzonego Syna, Jezusa. O nim właśnie mówi św. Paweł w drugim czytaniu. Poucza wiernych w Kolossach, kim jest Jezus. Mówi, że jest odbiciem samego Boga, Pierworodnym wszystkich żyjących. Od Niego pochodzi wszelkie stworzenie i przez Niego wraca z powrotem do Boga. Ma pełną władzę i autorytet, mówi św. Paweł, wśród istot widzialnych i niewidzialnych. Sam Jezus w rozmowie z Nikodemem, wskazując na siebie, podkreślił wielką miłość Boga Ojca do całego świata, mówiąc: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna Jednorodzonego wydał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, lecz miał życie wieczne” (J 3,16). Jezus stał się dla nas wzorem życia, ale też wzorem miłości. Tym, którzy chcą się do Niego przyłączyć, iść za Nim, być Jego uczniami i naśladować Jego styl życia, postawił warunek: „Miłujcie się nawzajem; jak Ja was umiłowałem, tak i wy miłujcie jedni drugich” (J 13,34). Tymi słowami wskazał wzór miłości. Wyrażenie miłości nie polega już tylko na czynieniu dobrze, ale na czynieniu dobrze, jak Jezus to czynił. Wspaniały wzór! Powinniśmy zawsze mieć go przed oczyma. W ten sposób, idąc za Jezusem będziemy zawsze trzymali się blisko Niego, i nigdy nie zejdziemy z drogi, która prowadzi do samego źródła miłości, to jest do Boga Ojca, naszego Stwórcy i Dawcy życia.
Miłość, która powinna wypełniać serce człowieka, musi, na pierwszym miejscu zwracać się do Boga. Z Bożej miłości bowiem jesteśmy zrodzeni (zob. 1 J 5,1). Żyjąc tą miłością otaczamy miłością wszystkie istoty, które od Boga pochodzą, które są naszymi braćmi i siostrami. O tym właśnie mówi Jezus w dzisiejszej Ewangelii. Na podstępne pytanie uczonego w prawie nie daje odpowiedzi wprost, skłania go tylko do zacytowania woli Bożej wyrażonej w zaleceniu Bożym danym narodowi wybranemu. Stosując się do tego zalecenia, każdy członek narodu miał możność nie tylko dążyć do świętości, jaką przedstawił Bóg, ale również ukazywać przed światem, na czym polega świętość Boża. W odpowiedzi uczony łączy razem dwa przykazania. Jest to przykazanie miłości Boga i bliźniego. Chociaż miłość Boga jest najważniejsza i zawsze musi stać na pierwszym miejscu w życiu, to jednak nie może ona być oddzielona od miłości bliźniego. Te dwie miłości są tak mocno ze sobą złączone, że św. Jan ośmiela się powiedzieć, że „jeżeli ktoś mówi, że miłuje Boga, równocześnie ma w nienawiści swego brata, to jest kłamcą” (1 J 4,20).
Za uczonym w Prawie zapytajmy więc: kto jest moim bratem lub bliźnim? Wiem, różne są wypowiedzi, oceny i osądy uczonego. Pytanie to jednak nie było dla niego nieuzasadnione. Jezus też nie zganił go od razu. Dał mu tylko obrazową odpowiedź. Dla religijnego Żyda, przy tym patrioty, uważanie nieprzyjaciela za bliźniego lub brata nie było takie proste. Dają temu świadectwo wypowiedzi zawarte w różnych psalmach. Zresztą, nawet dziś dla wielu religijnych i praktykujących chrześcijan, odpowiedź na to pytanie jest też często problematyczna. A przecież po zaleceniu Jezusa: miłujcie waszych nieprzyjaciół” (Mt 5,44; Łk 6,27; 6,35) nie powinna ona sprawiać żadnego problemu. Moim bliźnim czy bratem jest każdy potrzebujący pomocy. Nie mam obowiązku darzyć go uczuciem przyjaźni, ale mam obowiązek pomóc mu w dobrym życiu.
Źródło: ks. Władysław Biedrzycki MSF, „Ewangelia w liturgii i życiu”, Pelplin 2013