II Niedziela Wielkanocy (28.04.2019, Niedziela)


II NIEDZIELA WIELKANOCY, CZYLI MIŁOSIERDZIA BOŻEGO

REKLAMA

Czytania: Dz 5, 12-16; Ps 118 (117), 2-4. 22-24. 25-27a (R.: por. 1c); Ap 1,9-11a. 12-13. 17-19; Por. J 20,29; J 20,19-31


OKTAWA ZMARTWYCHWSTANIA PAŃSKIEGO


Druga niedziela Wielkanocna, ostatni dzień oktawy Wielkanocnej, podczas której były przytaczane przeżycia różnych osób oraz opisy wydarzeń zaszłych w dniu zmartwychwstania Jezusa. Liturgia tej niedzieli daje trzy czytania wzięte z różnych pism Nowego Testamentu, złączonych jednak między sobą tym samym tematem wiary. Jest w nich ukazany Jezus żywy, chwalebny i działający.
Ewangelia mówi o Jezusie zmartwychwstałym, a więc żywym. Natomiast drugie czytanie daje obraz Jezusa chwalebnego, żyjącego i dającego życie, o Zwycięzcy mającym władzę nad śmiercią i otchłanią. I wreszcie w pierwszym czytaniu opisana jest działalności Jezusa wykonywana rękami apostołów, którzy otrzymali od Niego to samo posłannictwo, jakie On otrzymał od Ojca, jak słyszeliśmy na początku dzisiejszej Ewangelii.
Można więc powiedzieć, że w czytaniach i liturgii jest dziś przedstawiona, w wielkim streszczeniu, cała nauka Jezusa. Raczej, jest ukazana w pełnych blaskach korona Dobrej Nowiny, którą Jezus przyniósł na ziemię. Nie sposób omówić wszystkich tematów dotykających głęboko nasze życie wiarą. Skoncentrujmy się zatem tylko na Ewangelii.
Jest ósmy dzień, licząc od dnia zmartwychwstania Jezusa. Apostołowie są zebrani razem. Druzgocące przeżycia Wielkiego Postu utraciły już wiele ze swych okropności, a koszmar zupełnej klęski i utraty wszelkich oczekiwań i nadziei, co do osoby Jezusa, nie był już tak bolesny. Obawa i lęk przed Żydami jeszcze nie opuściły apostołów. Czego się obawiali? Może, by nie spotkał ich los Mistrza. Dlatego dla wszelkiej ostrożności drzwi pomieszczenia, w którym przebywali, są zamknięte. Pomimo tego Jezus staje przed nimi, bez pukania i otwierania drzwi. Jego uwaga koncentruje się na Tomaszu – nieustępliwym uparciuchu, który, jak sam powiedział, nie uwierzy w zmartwychwstanie, jeśli sam nie zobaczy i nie dotknie żyjącego Jezusa. Dziś zarzuca mu się niedowiarstwo. Tymczasem na przykładzie jego osoby, a raczej na przykładzie jego postępowania, jest ukazane wypełnienie się tego, co Jezus nauczał i przepowiedział. Tomasz bowiem był wiernym i oddanym Jezusowi uczniem. W Ewangelii jest cytowany trzykrotnie, i raz jest wspomniana jego obecność przy spotkaniu z Jezusem już zmartwychwstałym (zob. J 21,2). Po raz pierwszy jest wspomniana jego reakcja na wieść o śmierci Łazarza. Jezus z apostołami ukrywał się przed Żydami. Gdy powiedział apostołom, że Łazarz umarł i oznajmił swoją decyzję: „chodźmy do niego”, wtedy Tomasz rzekł do współuczniów: „Chodźmy także i my, by razem z Nim umrzeć” (J 11,14-16). Był gotów umrzeć razem z Jezusem i do tego zachęcał także pozostałych apostołów.
Podczas Ostatniej Wieczerzy, w Wielki Czwartek, Tomasz reaguje na zapowiedź Jezusa o odejściu. W mowie pożegnalnej Jezus zwraca się do apostołów mówiąc: „Niech się nie trwoży serce wasze […], w domu Ojca mego jest mieszkań wiele […]. Idę przecież przygotować wam miejsce […] Znacie drogą dokąd Ja idę, przyjdę ponownie i zabiorę was do siebie”. Wtedy odezwał się Tomasz mówiąc: „Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę.”. Odpowiedź Jezusa wszyscy znamy: „Ja jestem drogą i prawdą i życiem” (J 14,1-6). W tej rozmowie z Jezusem jest wyraźny dowód trzeźwego realizmu Tomasza. Aby znać drogę, trzeba znać cel tej drogi. Dla Tomasz nie był on nakreślony wyraźnie. Był przykryty nieznajomością zbliżających się wydarzeń.
I wreszcie Tomasz z dzisiejszej Ewangelii. Uparty, niewierzący. Otoczony mrokiem niezrozumiałych wydarzeń sprzed kilku dni. Słuchając jego zapewnień: „Jeżeli […] nie zobaczę śladu gwoździ […] nie włożę ręki mej do boku Jego, nie uwierzę”, nieodparcie nasuwa się bardzo ostry sąd, a może nawet pogarda dla jego obstawiania przy swoim. Bo czy można zaprzeczyć wiarygodności świadectwa choćby tylko dziesięciu współuczniów, pomijając już wiadomości przekazane przez niewiasty, o których Tomasz mógł przynajmniej słyszeć? Absolutnie nie! Tymczasem zachowanie się Tomasza, jego uparte trwanie przy swoim zdaniu, a potem wyznanie najdoskonalszej wiary, trzeba skonfrontować z opinią Jezusa o niedowiarstwie całego narodu żydowskiego, przekazaną też w Ewangelii Jana. Opinia ta była bardzo negatywna: „Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie” (J 4,48). Czyż ta opinia Jezusa nie współgra z uporem Tomasza? Ta postawa apostoła, bez wątpienia, ilustruje postawę Żydów polegającą na upartym odrzucaniu nauki Jezusa.
W uporczywości Tomasza możemy dostrzec nasz własny upór obstawiania na przy swoim i nie zwracania uwagi na słowo Boże kierowane do nas, tak w liturgii, jak i w głosie przedstawicieli Kościoła.
Jezus przyjmuje postawę troski i cierpliwości wobec tej wiary tak pretensjonalnej i niedoskonałej. Podkreśla jednak wartość i ważność wiary czystej i odważnej: „Błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli”. Ta wypowiedź Jezusa powinna być wzmocnieniem naszej wiary, bo żyjąc naprawdę wiarą na co dzień, możemy być zaliczeni do tych błogosławionych. Dołóżmy zatem wszelkich starań, by naśladować wiarę Tomasza. On nie tylko ją wyznał, ale za nią też oddał życie! Wyrażenie „Pan mój i Bóg mój” niech będzie dla nas dewizą każdego dnia.


Źródło: ks. Władysław Biedrzycki MSF, „Ewangelia w liturgii i życiu”, Pelplin 2012

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *