X Niedziela Zwykła (06.06.2021, Niedziela)

Liturgia słowa: Rdz 3, 9-15; Ps 130 (129), 1b-2. 3-4. 5-7a. 7b-8 (R.: por. 7bc); 2 Kor 4, 13 – 5, 1; J 12, 31b-32; Mk 3, 20-35.

REKLAMA

(Mk 3, 20-35 – z Biblii Tysiąclecia)

Wzmożony ruch

20 Potem przyszedł do domu, a tłum znów się zbierał, tak, że nawet posilić się nie mogli. 21 Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: «Odszedł od zmysłów».

Oszczerstwa uczonych w Piśmie

22 Natomiast uczeni w Piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy, mówili: «Ma Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy».
23 Wtedy przywołał ich do siebie i mówił im w przypowieściach: «Jak może szatan wyrzucać szatana? 24 Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest skłócone, takie królestwo nie może się ostać. 25 I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać. 26 Jeśli więc szatan powstał przeciw sobie i wewnętrznie jest skłócony, to nie może się ostać, lecz koniec z nim. 27 Nie nikt nie może wejść do domu mocarza i sprzęt mu zagrabić, jeśli mocarza wpierw nie zwiąże, i wtedy dom jego ograbi.
28  Zaprawdę, powiadam wam: wszystkie grzechy i bluźnierstwa, których by się ludzie dopuścili, będą im odpuszczone. 29 Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego». 30 Mówili bowiem: «Ma ducha nieczystego».

Prawdziwi krewni Jezusa

31 Tymczasem nadeszła Jego Matka i bracia i stojąc na dworze, posłali po Niego, aby Go przywołać. 32 Właśnie tłum ludzi siedział wokół Niego, gdy Mu powiedzieli: «Oto Twoja Matka i bracia na dworze pytają się o Ciebie». 33 Odpowiedział im: «Któż jest moją matką i [którzy] są braćmi?» 34 I spoglądając na siedzących dokoła Niego rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. 35 Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką».


Rozważanie:

Czytania liturgiczne kreślą dziś przed naszymi oczyma wspaniały obraz, w którym jest naszkicowana historia zbawczego dzieła Bożego. Pierwsze linie tego obrazu mówią o nieszczęśliwym czynie człowieka, który niszczy rodzinną przyjaźń z Bogiem. Ostatnie natomiast pociągnięcie ukazuje ponownie odtworzony, słowami Jezusa, obraz rodziny Bożej, której członkiem może być każdy, kto jest gotów podporządkować się pierwotnemu zamiarowi Stwórcy. Naturalnie, temu wszystkiemu towarzyszy trud złączony z koniecznością wyboru człowieka między dobrem i złem, między tym co należy do ciała, i tym co należy do ducha. Przyjrzyjmy się przez chwilę temu obrazowi.
W pierwszym czytaniu ukazany jest smutny obraz Adama ukrywającego się przed Bogiem, który wyszedł mu na spotkanie. Na pytanie: „Gdzie jesteś?” (Rdz 3,9), Adam odpowiada w niezrozumiały dotychczas sposób: „Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się” (Rdz 3,10). Dlaczego? Przecież zaledwie kilka wierszy wyżej zostało powiedziane: „Chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali wstydu” (Rdz 2,25). Nie zauważali swojej nagości, bo żyli w zażyłej przyjaźni z Bogiem. Bóg stworzył ich na swój obraz, swoje podobieństwo. Byli więc tak pięknie ukształtowani, że nie widzieli swej nagości, lecz tylko piękno dzieła Bożego wyciśnięte na ich ciałach. Żyli w przyjaźni z Bogiem, uznając swoją całkowitą zależność od Boga i wyrażając ją posłuszeństwem wobec każdego słowa Bożego. To sprawiło, że istniała doskonała równowaga między intelektem i wolą. Ich wzrok dostrzegał tylko piękno dzieła Bożego, skłaniał do radowania się nim i nie dopuszczał żadnego pożądania. Z chwilą wypowiedzenia Bogu posłuszeństwa równowaga między intelektem i wolą została zburzona. Nadal widzieli piękno, ale ono wywoływało pożądanie. Obecność Boga budziła wyrzuty sumienia przez uświadomienie przekroczenia woli Bożej.
W tej sytuacji rodzi się natychmiast chęć usprawiedliwienia swego czynu. Adam zrzuca winę na Ewę, a pośrednio na samego Boga. Takie znaczenie bowiem mają jego słowa: „Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc” (Rdz 3,12). Ewa nie może oskarżyć ani Adama, ani Boga. Zrzuca więc winę na węża. Bóg postępuje w sposób zrozumiały dla człowieka. Słowa potępienia kieruje tylko do węża. Człowiek ponosi skutki swego czynu. Sam pozbawił się możliwości życia w obecności Bożej, jaką miał w raju. Opuszcza więc miejsce swej szczęśliwości. Bóg jednak zapowiada już teraz szczęśliwe wydarzenia. Oto wzbudzi z niewiasty potomka, który „zmiażdży głowę” węża (zob. Rdz 3,15).
Od tej chwili człowiek będzie kroczył drogą, która nie prowadzi wprost do Boga, ale od Niego oddala, jak to dobrze jest ukazane w pierwszych księgach Pisma Świętego, opisujących historię ludzkości połączoną z historią zbawienia. Człowiek napotyka na tej drodze Boga tylko wtedy, gdy Bóg sam zechce wyjść mu na spotkanie.
W Ewangelii jest przedstawiony krótki epizod spotkania ludzkości z Wysłannikiem Bożym, Jezusem, Synem Bożym. Nie jest to łagodne spotkanie. Zły duch, który skłonił pierwszego człowieka do nieposłuszeństwa Bogu, nie poddaje się. Nadal chce zwyciężać i dominować nad człowiekiem. Wysuwa zarzut pod adresem Jezusa, potomka niewiasty, obiecanego przez Boga. Przypisuje Mu przewrotnie działanie mocą samego przywódcy złych duchów. Jezus odpiera zarzut w spokoju, dając jednak argument przekonywujący, niedopuszczający żadnej wątpliwości o wiarygodności Jego słów. Wrogie nastawienie, rozpuszczane plotki, że „ma ducha nieczystego” (Mk 3,30), zaniepokoiły Maryję, Matkę Jezusa i Jego krewnych. Chcą przyjść Jezusowi z pomocą, dlatego idą na spotkanie z Nim. Niepowodzenie Jezusa nie było niebezpieczne tylko dla Niego, zagrażało też bezpieczeństwu Jego rodziny. Gdy doniesiono Jezusowi o obecności członków rodziny, daje Mu to okazję do ogłoszenia innej prawdy, fundamentalnej dla naszego życia. W krótkich słowach: „kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką” (Mk 3,35) ogłasza, że pierwotny stan życia człowieka w zjednoczeniu z Bogiem jest znowu możliwy. Każdy może przynależeć do Bożej rodziny, tak jak niegdyś Adam z Ewą w raju. Konieczne jest jednak wypełnienie jednego warunku, to jest „pełnienie woli Bożej” (zob. Mk 3,35), czyli bycia we wszystkim posłusznym Bogu. Chyba nie można oczekiwać bardziej radosnej, szczęśliwej prawdy, niż właśnie ta, którą Jezus ogłosił. Przynależność do rodziny Bożej, mieć Jezusa za Brata – czyż to nie wzruszająca wiadomość?
Słowa św. Pawła skierowane do wiernych w Koryncie, w których wyraża wiarę i nadzieję w doskonałe uczestnictwo w zbawczym dziele Jezusa, niech będą też dla nas wzmocnieniem i zachętą do przezwyciężania trudności i przeciwności, które stają na drodze prowadzącej do domu uczynionego przez Boga. Ci, którzy na ziemi starali się być nie tylko uczniami Jezusa, ale też jego naśladowcami, zostaną w nim zaliczeni do grona członków rodziny Bożej, bez możliwości wykluczenia z niej. Zgodnie więc z zachętą św. Pawła starajmy się zawsze pokonać to, co oddziela od rodziny Bożej, wpatrując się, jak mówi św. Paweł, „nie w to, co widzialne, lecz  w to, co niewidzialne” (2 Kor 4,18). To bowiem, co jest uchwytne dla wzroku cielesnego, przemija. To natomiast, co można dostrzec oczyma duszy, trwa wiecznie. Prośmy zatem Jezusa o łaskę zdolności, ale też o chęć dobrego kontemplowania Jego życia ziemskiego i równocześnie wpatrywania się w Jego życie chwalebne, trwające bez końca w wieczności.


Źródło: ks. Władysław Biedrzycki MSF, „Ewangelia w liturgii i życiu”, Pelplin 2011

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *