W Fatimie bliżej do nieba

REKLAMA

Kto wie, może w roku 2017 wystarczająco wielu ludzi zrozumie znaczenie orędzia z Fatimy i wprowadzi je w swoje życie? Może rzeczywiście rok ten przejdzie do historii jako brama do nowego świata? Oby tak się stało…



Mija sto lat od objawień, zdaniem wielu najważniejszych w całej historii. Od tamtych dni 1917 roku przez dzieje świata przeszło kilka kolejnych pokoleń, a Fatima pozostawała dla nich kompasem do rozeznania się w kierunkach trudnej historii XX wieku i pierwszych parunastu lat nowego stulecia. Wypełniały się kolejne zapowiedzi Maryi: wybuchła rosyjska rewolucja, a potem nadeszła druga wojna światowa, przyszedł czas głodu, przyszły prześladowania i śmierć niewinnych, cierpienie papieża, zmiany na mapach świata. A co czeka nasze pokolenie? Ujawniona w 2000 roku wizja, będąca treścią trzeciej części tajemnicy fatimskiej, jednoznacznie ostrzega, że słowa Benedykta XVI, iż „misja Fatimy nie została zakończona” mogą być (choć nie muszą) zwiastunem kolejnych wojen i cierpień…

Fatimskie scenariusze
A miało być inaczej. Objawienia w Fatimie były ukazaniem przyszłości znanej Bogu, przyszłości, która była niebezpieczną krainą. Można ją było z łatwością ominąć, gdyby ludzie tylko posłuchali prostego apelu Maryi.
Powyższe zdania możemy równie dobrze formułować w czasie teraźniejszym i mówić że objawienia fatimskie są po to, by nie ziścił się czarny scenariusz zagrażający dziś światu, o którym mówi nam ze smutkiem Matka Boża.
Pamiętajmy, że w Fatimie pojawia się potrójny warunkowy scenariusz: A, B, C.
A) Wypełniamy prośby Matki Bożej i idziemy ku spełnieniu wielkich obietnic drogą pokoju i łaski.
B) Wypełniamy prośby połowiczne – są ludzie, którzy przyjmują do serca apel z Fatimy, ale jest ich garstka – i groźne warunkowe zapowiedzi częściowo się spełniają.
C) Ignorujemy apel z Fatimy i Bóg musi nas doprowadzić do triumfu  drogą oczyszczenia z grzechu.
Ta wielotorowość (w której możliwe są różne scenariusze) dotyczy obu warstw: historycznej (wydarzenia doczesne) i zbawczej (sprawa zbawienia lub potępienia). Także Twojego życia – doczesnego i wiecznego…

Marzenie Boga
Może się to wydawać dziwne, ale ludzie nie posłuchali. Uwierzyli w prawdziwość orędzia, ale nie przejęli się nim? Nie zrozumieli, że Bóg zamarzył sobie, że świat przyjmie orędzie i że zaprosi do siebie Maryję z Jej pełnią łask, a wtedy to, co przyniosła Fatima, wejdzie w chemiczną reakcję z niebezpiecznymi elementami tego świata i zneutralizuje wszystko, co rodzi wojny, głód i śmierć – że spełni się „scenariusz A”.
Wiemy, że tak się nie stało. Fatima pozostała w dużej mierze informacją zaspokajającą ludzką ciekawość, a nie rodzącą pragnienie zmiany życia. Dla wielu gorliwych czcicieli pozostała zamknięta w butelce dewocji, jakby „nabożeństwa” miały zastąpić nawrócenie serc. Najbardziej profetyczne objawienia w dziejach świata nie zostały wykorzystane do zamiany zła w dobro, do zbudowania innego świata, do sprowadzenia nieba na ziemię.
A taki był cel Fatimy. Takie były zamiary Boga. Nie, nie były. Są.

Nowe możliwości
O Fatimie mówimy wciąż w czasie teraźniejszym! Czyli… stajemy przed nową szansą, może tym razem bardziej wykorzystaną? Rzeczywiście, wiele przemawia za tym, że orędzie z 1917 roku z wolna zbliża się do swego wypełnienia i że donośnym głosem zapowiada czasy pokoju i triumfu Serca Maryi pełnego Boga. Czy przesłanie fatimskie wypełni się w stulecie objawień? Wielu oczekuje, że tak się stanie, że właśnie w roku jubileuszu objawień fatimskich wyjdzie światło, które zmieni świat. Czy to możliwe? – pytamy.
Owszem, ale na pewno nie z powodu takiej czy innej numerologii. Cyfra „sto” jest dla Boga taka sama, jak każda inna. Pan nie jest przywiązany do rocznic, jubileuszów, okrągłych dat. On nie spogląda na kalendarz, On patrzy w serca. Może jednak okrągła rocznica okaże się sposobnością do tego, by historia zatoczyła wielkie koło i raz jeszcze ludzkość stała się świadkiem eksplozji nadprzyrodzoności. Bo my, ludzie, oczekujemy, że jubileusze są innym czasem niż zwykły czas, że coś może się w nich wydarzyć. Dlatego jubileusz staje się dla nas okazją do spojrzenia na przesłanie z Fatimy jako na orędzie z Nieba dedykowane nie komuś, nie gdzieś, nie kiedyś, ale nam, tu i teraz. Więc jeśli w tym niezwykłym czasie ludzkość przyjęłaby orędzie fatimskie do swoich serc i do swojej codzienności, jeśli potraktowałaby je jako święty nakaz i napełniła nim swe życie, to rok 2017 rzeczywiście stałby się czasem manifestacji potęgi Nieba. Ostrzeżenia o ścielącej się na horyzoncie straszliwej krainie pełnej demonów i śmierci spełnią swoją rolę – ludzkość ominie ją z daleka i wejdzie w tereny pokoju i łaski.
Wprawdzie Bóg nie śledzi dat, jednak rok 2017 jest czasem łaski. Na mocy postanowień Kościoła moment jubileuszu staje się chwilą niezwykłego pomnożenia darów niebieskich w portugalskim sanktuarium. Św. Jan Paweł II uczył, że istnieją na świecie miejsca szczególnej obecności Matki, są nimi przede wszystkim właśnie Jej sanktuaria – tam przecież bliżej człowiekowi do Nieba. Dodawał, że okresy jubileuszowe to moment szczególnego działania Bożego, bo człowiek pełniej otwiera w nich swe serce na Boga.
A więc Fatima w tym roku jest dla nas wyjątkowym darem od Pana! Możemy otrzymać tam od Boga wiele niezwykłych łask.

Bóg czeka
Czy to możliwe, że stanie się cud i wyjdziemy z krainy wojen, prześladowań, wśród których ludzie próbują budować „Nowy Ład”, a w nim świat porządkowany według reguł piekła? Czy możliwe, że zmienimy bieg historii i wyruszymy w przyszłość inną drogą? Patrząc po ludzku – to niemożliwe. A po Bożemu? Jak najbardziej, bo przecież Bóg nie czeka na to, co niemożliwe: na nawrócenie całego świata. Stwórca, któremu marzy się wiosna chrześcijaństwa, potrzebuje tylko pretekstu, by mieć prawo do interwencji. Może usunąć fatalną krainę przyszłości i zastąpić ją nową. Może skierować nas na inną drogę pchnięciem tak potężnym, że ludzkość nie zdoła się temu przeciwstawić. By móc zadziałać, potrzebuje pretekstu, choćby „dziesięciu sprawiedliwych” z Księgi Rodzaju albo pojawienia się początków „nowego pokolenia” (sformułowanie siostry Łucji): ludzi o sercu Maryi, takich, w których może ujawnić swą moc zdolną zmieniać historię.
Kto wie, może w roku 2017 wystarczająco wielu ludzi zrozumie znaczenie orędzia z Fatimy i wprowadzi je w swoje życie? Może rzeczywiście rok ten przejdzie do historii jako brama do nowego świata?
Oby tak się stało…

Szansa na świętość
Ale wcześniej może stanie się coś innego. W roku 2017 zmieni się nasz świat i wydarzy się coś niezwykłego w wymiarze indywidualnym… To pewnik – każdy, kto zaprosi Matkę Bożą w swoją codzienność i ruszy drogą wskazaną przez apel fatimski, wejdzie w Boży czas. Jego udziałem stanie się pokój, odkrycie sensu codziennego krzyża, wartość ofiary i cierpienia, piękno trwania w zjednoczeniu z Bogiem. Cuda, a nawet świętość.
Warto wybrać się w tym roku na pielgrzymkę do Fatimy i patrząc w Niebo otwarte nad Cova da Iria, wołać głośno, prosząc o nadejście nowego, lepszego świata, który przyobiecała nam Matka Boża – Niepokalana Fatimska Madonna. Tym bardziej, że otrzymujemy potwierdzenie, że Fatima rodzi świętych. Właśnie Franciszek i Hiacynta Marto nimi zostali, kanonizowani w Fatimie przez papieża Franciszka…
Fatima zaprasza… Zaprasza nas wszystkich na wyjątkową pielgrzymkę do wyjątkowego sanktuarium w wyjątkowym czasie! Fatima to miejsce wielkiego jubileuszu 2017 – stulecia objawień Matki Najświętszej. Jan Paweł II nazywał je „najważniejszymi objawieniami XX wieku”. Francuski pisarz Paul Claudel mówił o nich jako o „eksplozji nadprzyrodzoności”.
Tego „wielkiego wybuchu” świat bardzo dzisiaj potrzebuje. Także i nasze serca.

Nowy świat
Fatima to przesłanie bardzo osobiste, w którym serce mówi do serca. Serce Boga przemawia do serca człowieka. Jego słowo ma w sobie siłę dość potężną do tego, by stał się cud i obietnice Fatimy stały się rzeczywistością. Zarówno wokół nas, jak i w nas.
Co się może wydarzyć? – zapytasz. To, co powiem, nie jest kościelnym banałem. Jeśli świat posłucha orędzia z Fatimy, nastanie pokój, skończą się wojny, a ludzkość przyjmie nową skalę wartości. Położy kres wyzyskowi, niesprawiedliwościom społecznym, konsumpcjonizmowi, ideologii „ja” i „mieć”.
Powiesz, że to pobożne życzenia – tzw. życzeniowe myślenie, i będziesz miał wiele racji. Nie łudźmy się, świat tak łatwo się nie zmieni. Pozostają jednak dwie opcje. Pierwsza, że rozmawiamy nie o świecie wielkim jak cały świat, ale o naszym świecie, naszym życiu, naszych domach, naszej pracy. Tu rzeczywiście może się wiele wydarzyć, bo to od Ciebie będzie zależało, ile dasz w swoim świecie miejsca na „wybuch łaski”. Druga możliwość dotyczy ponownie wymiaru społecznego: świat się nie zmieni i nie nawróci się do Boga. Ale Bóg może go zmienić. Zastosuje swoiste rozwiązanie siłowe? Wszystko jest tu możliwe.

Inna pielgrzymka
Słyszymy zaproszenie do Fatimy, ale nie musimy się tam znaleźć fizycznie. Bo kluczem do prawdziwej pielgrzymki jest  odpowiedź, jaką Jan Paweł II udzielił kiedyś portugalskiej dziennikarce, dopytującej o to, kiedy papież znowu pojawi się w Fatimie. Jan Paweł II odpowiedział: „Fatima? Jestem tam każdego dnia”.
Jak to robił, skoro jego domem był Watykan: miejsce równie odległe od Fatimy jak nasze domy? Tam od lata 1981 roku mieszkało jego serce. A serce to fundamentalne miejsce, by zrozumieć, czym naprawdę jest Fatima.
Jak Jan Paweł II nie musiał tam jechać, by tam być. Może nawet nie stać nas na taką pielgrzymkę. Nie mamy czasu, pieniędzy, zdrowia… Nie szkodzi: i tak możemy się tam udać. Wystarczy, że wybierzemy się tak samo jak Ojciec Święty – że otworzymy swe serce. Dzięki temu możemy być tam tak prawdziwie, jak był tam św. Jan Paweł II, fatimski papież.
Świat bywa dla nas za wielki i za drogi. Fatima, kiedy mierzy się ją odległością i ceną tego świata, jest dla wielu z nas nieosiągalna. Nie musi. Nie musi być mierzona w ten sposób, tym samym nie musi być dla nas niedostępna. Może nie da się do niej dotrzeć w pielgrzymce, przenieść się tam fizycznie. Zawsze jednak można zamieszkać tam sercem.
Może się okazać, iż będziemy tam prawdziwiej niż wielu z tych, co fizycznie postawili tam swoje stopy. Jeśli na miejscu objawień nie ma ich serca, ich pielgrzymka niewiele znaczy. Nie zmieni ich, nie poruszy nawróceniem, nie dotknie łaską. Bycie w Fatimie ciałem wcale nie oznacza, że coś się tam wydarzy, że człowieka dotknie łaska – wielka łaska, która zmieni wszystko. Do tego potrzebne jest serce.

Po zwycięskiej stronie
W 2017 roku wszyscy jesteśmy zaproszeni na pielgrzymkę serca. Najważniejszą z ważnych i najprawdziwszą z prawdziwych. Jeśli możemy ją połączyć z fizyczną obecnością w Fatimie – jesteśmy prawdziwymi szczęściarzami. Fatima daje nam szansę na namacalny dotyk nadprzyrodzoności…
Ale taka wyprawa nie jest konieczna… Pamiętajmy, co jest najważniejsze. W ostatnich rozmowach papież emeryt Benedykt XVI mówił o prawdziwej obecności – spełnia się ona tylko dzięki bliskości serc: „Kiedy mówimy o nas samych, (pamiętajmy, że) osoba to także to, co wykracza poza przestrzeń i otwiera na nieskończoność. Mogę być gdzie indziej, a jednocześnie tutaj. Nie jestem tylko tu, gdzie właśnie znajduje się moje ciało…”.
Wybierzmy się w podróż duchową – sercem. Skorzystajmy z lekcji, którą w Fatimie przekazuje Niebo. Dobiega do nas stamtąd apel o nawrócenie, o modlitwę, o pokutę. Trwajmy przy Chrystusie, nawet gdy współczesny świat odwraca się od Niego plecami. Jesteśmy po zwycięskiej stronie. W wielkiej wizji, jaką siostra Łucja ogląda w tym samym dniu, w którym Bóg zezwolił jej spisać trzeci sekret, słyszy głos z Nieba: „Przyjdzie czas, jedna wiara, jeden chrzest, jeden Kościół, Święty, Katolicki i Apostolski. W wieczności Niebo!”.

Wincenty Łaszewski



„Pielgrzym” 2017, nr 10 (716), s. 4

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *