„Jeśli usiłuję się «wymądrzać», chowając swoje talenty w sejfie, sam się wykluczam ze święta Bożego, będącego świętem Miłości” – powiedział Papież wczoraj w rozważaniu przed modlitwą Anioł Pański, odnosząc się do Ewangelii w przedostatnią niedzielę roku liturgicznego. Franciszek podkreślił, że naszym majątkiem jest przede wszystkim samo życie, a potem różne nasze zdolności fizyczne i duchowe.
Niedzielna Ewangelia przedstawia nam słynną przypowieść o talentach (Mt 25,14-30), która stanowi część mowy Chrystusa o czasach ostatecznych, bezpośrednio poprzedzającej Jego Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie. Jak uściśla Jezus, przydzielanie talentów sługom przez bogatego pana dokonuje się „każdemu według jego zdolności” (w. 15). W tym kontekście Franciszek zaznaczył, że „tak czyni Pan z nami wszystkimi: dobrze nas zna, wie, że nie jesteśmy tacy sami i nie chce nikogo faworyzować ze szkodą dla innych, ale powierza każdemu z nas kapitał współmierny do jego zdolności”.
Papież przywołał przede wszystkim postać trzeciego sługi, który, aby uniknąć ryzyka, zakopał swój talent. Po powrocie pana, zdając sobie sprawę, że jest winny, natychmiast zaczął się usprawiedliwiać. Broni się ze swego lenistwa, oskarżając pana o „twardość”:
„To nawyk, który również my mamy: bronimy się, wielokrotnie oskarżając innych. Ale oni nie są winni, wina jest po naszej stronie, to nasza wada. A ten sługa oskarża innych, oskarża swojego pana, żeby się usprawiedliwić. My też często robimy dokładnie to samo. Pan strofuje swego sługę: nazywa go «złym i leniwym» (w. 26); każe odebrać mu swój talent i wyrzuca go z domu.“
Przypowieść ta odnosi się do wszystkich, ale jak zawsze przede wszystkim do chrześcijan, podkreślił Franciszek. „Wszyscy otrzymaliśmy od Boga «majątek» jako istoty ludzkie. Jako uczniowie Chrystusa otrzymaliśmy wiarę, Ewangelię, Ducha Świętego, sakramenty… Te dary muszą być wykorzystywane do czynienia dobra w tym życiu”.
„Czasami uważamy, że bycie chrześcijaninem to przede wszystkim nieczynienie zła, że nierobienie krzywdy to dobro. Ale nieczynienie dobra wcale nie jest dobrem. Musimy czynić dzieła miłosierdzia, wychodzić z siebie i patrzeć na tych, którzy najbardziej go potrzebują. Jest tak wiele głodu, nawet w centrach naszych miast, a my wiele razy wkraczamy w tę logikę obojętności: biedni są tam, a my wolimy patrzeć gdzie indziej – powiedział Franciszek. – Wyciągnij rękę do ubogiego: to sam Chrystus. Faktycznie, niektórzy mówią: «Ale ci księża, ci biskupi ciągle mówią nam o biednych… a my chcemy, aby mówili do nas o życiu wiecznym!» Spójrzcie, bracia i siostry, ubodzy są w centrum Ewangelii: to Jezus nauczył nas rozmawiać z ubogimi, to Jezus przyszedł do ubogich. Wyciągnij rękę do biednych! Dostałeś tak wiele, a pozwolisz umrzeć z głodu swojemu bratu i siostrze?“
Na zakończenie rozważania Papież przywołał postać Maryi, która przyjęła od Boga Dar samego Jezusa. Nie zatrzymała Go jednak dla siebie, ale oddała Go światu. „Od niej uczymy się bojaźni Pańskiej, a nie strachu. Przede wszystkim uczmy się troskliwej miłości, by służyć jedni drugim” – powiedział Franciszek.
Eryk Gumulak SJ – Watykan