Cisza jest w nas – Anna Mazurek-Klein

„Żyjemy w epoce hałasu, w której cisza stała się luksusem” – powiedział kiedyś podróżnik i filozof Erling Kagge. Dopiero w ciszy zaczynamy dotykać tego, co istotne. Stwarza ona przestrzeń do tego, żeby zobaczyć najpierw siebie, potem też drugiego człowieka, a także spotkać się z Bogiem.

REKLAMA

W 2020 roku Europejska Agencja Środowiska opublikowała raport, z którego wynika, że jeden na pięciu mieszkańców Europy jest narażony na długotrwały hałas, który jest szkodliwy dla zdrowia. Zanieczyszczenie hałasem zajmuje drugie miejsce – zaraz po zanieczyszczeniu powietrza – wśród największych zagrożeń środowiskowych.

Cisza w niebezpieczeństwie

Tłem miejskiego życia jest szum samochodów, tramwajów, robót ulicznych, muzyka marketingowa odtwarzana w galeriach i kawiarniach. Pracownicy nowoczesnych biur typu open space każdego dnia narażeni są na dźwięki cudzych telefonów i rozmów. W mieszkaniach słychać odgłosy sąsiedzkiej krzątaniny i okrzyki dzieci bawiących się przed blokiem. Tęskniąc za spokojem, ludzie wyprowadzają się na przedmieścia lub na wieś – a tu znowu niespodzianka. Z pobliskich ogrodów dobiega jazgot kosiarek i szczekanie psów.

Oczywiście nie każdy dźwięk jest dla nas niemiły, nawet jeśli jest donośny. Chodzimy przecież – chętnie i dobrowolnie – na koncerty, a szum lasu i morza czy świergot ptaków jest czymś, co potrafi nas uspokoić i oczyścić.

Mózg lubi ciszę

Florence Nightingale, żyjąca w XIX wieku angielska pielęgniarka i działaczka społeczna, napisała, że „niepotrzebny, silny hałas powoduje psychiczne cierpienie pacjentów i niekorzystnie wpływa na ich samopoczucie i komfort pobytu w szpitalu”. Nightingale twierdziła, że zbędne dźwięki mogą powodować stres, brak snu i pogorszyć stan powracających do zdrowia pacjentów. Jednym z jej kanonów pielęgniarstwa, opisanych w książce „Notes on Nursing”, było zapewnienie pacjentom ciszy i spokoju.

Okazuje się, że zanieczyszczenie hałasem ma niekorzystny wpływ na nasze zdrowie. Gdy doświadczamy go regularnie przez wiele miesięcy, podnosi nam się ciśnienie krwi, zwiększa ryzyko zawału serca, a także stopniowo osłabia nam się słuch. Jak wynika z badań, głośne dźwięki podnoszą poziom stresu poprzez aktywację ciała migdałowatego w mózgu i powodują wydzielanie kortyzolu – hormonu stresu. Hałas powoduje problemy z koncentracją i snem, przez niego pogarsza się pamięć i zdolność uczenia się. Wszystko dlatego, że nasz układ nerwowy jest stale przeciążony. Inne skutki hałasu to nawracające bóle głowy, zwiększenie ryzyka wystąpienia choroby wrzodowej żołądka i dwunastnicy, zaburzenia hormonalne i metaboliczne, a także spadek odporności. Nasz organizm cały czas jest pobudzany, więc pozostaje napięty i czujny, co sprawia, że nie możemy się zregenerować ani odpocząć. Pojawia się przemęczenie. Codzienny hałas bywa tak uciążliwy, że uznaje się go nawet za jeden z czynników predysponujących do rozwoju zaburzeń psychicznych, zwłaszcza depresji. Wreszcie hałas przyczynia się do przedwczesnego starzenia organizmu.

Nie bójmy się ciszy

Psycholodzy przekonują nas o tym, że warto znaleźć czas na ciszę w swoim życiu. Na tyle, na ile możemy sobie pozwolić w swojej obecnej sytuacji życiowej. Grubym markerem zakreśla ona te obszary, którym powinniśmy się przyjrzeć, które potrzebują naszej uwagi i być może zaopiekowania. Przypomina o tym, że jesteśmy osobnym bytem, a równocześnie częścią większej całości. Cisza, o ile damy jej wybrzmieć, nie pozwoli przejść obojętnie obok tego, co być może mijamy każdego dnia – zaślepieni i głusi pędem życia. „Nie bójmy się ciszy” – podkreślają badacze. Kiedy otacza nas cisza, łatwiej nam znaleźć też ciszę w sobie. Choć nie jest to niezbędne, bo jak pisze Erling Kagge: „Cisza jest w nas bez przerwy, również wtedy, gdy otacza nas mnóstwo dźwięków”. Musimy ją tylko odnaleźć.

Spotkanie z Bogiem           

„Do rozwoju życia duchowego też nam potrzeba ciszy. Jest to może paradoks, bo czasami wydaje się, że modlitwa polega na mówieniu, na robieniu czegoś. A tymczasem istotą modlitwy jest zdolność do zachowania ciszy. Chodzi o tę ciszę zewnętrzną, kiedy zmienia się rodzaj mojej aktywności, odkładam na chwilę angażujące mnie zajęcia. Nasza modlitwa zaczyna się bardzo często w momencie, kiedy szukam chwili ciszy, zanim jeszcze wypowiem coś, czy o czymś pomyślę” – mówi jeden z zakonników.

Przy ścieżce w lesie w obrębie murów kamedulskiego klasztoru na Bielanach w Krakowie wisi stara tabliczka z napisem: „Tu w ciszy najlepiej spotkasz Boga”. Cisza tworzy zewnętrzne warunki, ale domaga się od człowieka wewnętrznej odpowiedzi, jaką jest milczenie. W żywej relacji człowieka z Bogiem jest to sprawa kluczowa. „W każdym z nas jest miejsce, w którym trwa zupełna cisza, miejsce wolne od hałaśliwych myśli, trosk i życzeń. Jest to miejsce, w którym całkowicie jesteśmy u siebie. Miejsce to jest czymś najbardziej wartościowym w człowieku, jest punktem, w którym może nastąpić prawdziwe spotkanie z Bogiem” – pisze ojciec Anselm Grün OSB. A św. matka Teresa z Kalkuty dopowiada: „Cisza daje nam nowe spojrzenie na wszystko. Jest nam potrzebna, abyśmy mogli nawiązać kontakt z duszą. Nie jest najważniejsze to, co mówimy, ale to, co mówi Bóg do nas i przez nas. Jezus zawsze czeka na nas w ciszy. I w tej ciszy będzie nas słuchał, przemówi do naszej duszy, wtedy usłyszymy Jego głos”.

W dzisiejszym świecie coraz więcej ludzi, chcąc uporządkować swoje myśli, poszukuje ciszy, wielu też decyduje się na przeżycie rekolekcji w całkowitym milczeniu, by usłyszeć siebie i głos Boga.

Anna Mazurek-Klein

„Pielgrzym” [5 i 12 marca 2023 R. XXXIV Nr 5 (868)], str. 22-23

Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *