Uważaj, dziewczyno, na pad thaia! – Sławek Walkowski

Podbił świat – bo jest kolorowy, radosny i smaczny, bo łatwo go przyrządzić i można do niego dobierać ulubione składniki. A przecież to zwykły makaron ryżowy!

REKLAMA

Weszliśmy do restauracji. Chociaż moim zdaniem to był raczej bar. Ciemne ściany, stoliki bez obrusów, wchodzący co chwilę roznosiciele jedzenia. Oczywiście był kelner, nawet miły, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni. Bar z azjatyckim jedzeniem. Nie był to jeden z tych wielu lokali w naszych miastach prowadzonych przez kilku Wietnamczyków, gdzie wszystko właściwie smakuje tak samo – mieszanką sosu sojowego i rybnego. Akurat tutaj zjadłem pewnego dnia świetne spring rollsy z kaczką. Podawano do nich rewelacyjny słodko-kwaśny sos. Potem jadłem tu kaczkę z ryżem na ostro i drób był świetny, z naprawdę pięknie chrupiącą skórką. Mniam. Teraz ponownie zamówiłem znane sobie sajgonki oraz wołowinę w sosie cytrynowym. Moja przyjaciółka wybrała… cóż, nie była to dla mnie niespodzianka, bo w Tajlandii codziennie jadła tę potrawę – pad thai.

Pad thai jest daniem sztandarowym. Nie tylko tajskim (bo faktycznie w Tajlandii to danie narodowe). Każda restauracja z azjatyckim jedzeniem, czy to w Trójmieście, Warszawie, Lizbonie, Buenos Aires czy w Singapurze, prawdopodobnie – piszę prawdopodobnie, bo nie sprawdzę, ale jestem prawie pewien – ma w swoim menu tę właśnie potrawę. Pad thai podbił świat. Bo jest kolorowy, radosny i smaczny. Bo łatwo jest go przyrządzić. Bo można do niego dobierać ulubione składniki. Bo jest lekki i pożywny. A przecież to zwykły makaron ryżowy z dodatkami. No, może nie taki zwykły…

Kway Teow Pad Thai, tak właściwie powinna się nazywać ta potrawa, oznacza „makaron ryżowy smażony po tajsku”. Stir fry, czyli smażony szybko w woku z innymi składnikami. Zaraz, zaraz, ale to raczej tak trochę po chińsku, prawda? Prawda. Makaron ryżowy i technika jak najbardziej chińskie. Smakowo potrawa jest jednak tajska. Makaron smaży się z czosnkiem, szalotką, jajkiem, chilli, sokiem z tamaryndowca, sosem rybnym, cukrem palmowym, z dodatkiem kiełków i orzeszków ziemnych. Popularnymi dodatkami są też krewetki czy kurczak. I to jest pyszne.

Co ciekawe, gdybyście poprosili o tę potrawę w latach trzydziestych ubiegłego wieku w Bangkoku, kelner wybałuszyłby oczy ze zdziwienia, wzruszył ramionami i zapewnił, że o niczym takim nie słyszał. Pad thai bowiem jest jednym z efektów zamachu stanu w Tajlandii. W 1932 roku grupa wojskowych obaliła monarchię absolutną i doprowadziła do powstania monarchii konstytucyjnej. Z czasem z grona wojskowych wyróżnił się Plaek Pibulsongkram, który został premierem i bardzo chciał zamienić swój kraj w nowoczesny, światły i bogaty. W tym celu przygotował mnóstwo zmian kulturowych i obyczajowych, na przykład wprowadził nakaz noszenia kapelusza w miejscu publicznym (cokolwiek miałoby to zmienić). To akurat się nie przyjęło, natomiast jego pomysł stworzenia narodowej potrawy, która jednoczyłaby obywateli nie tylko przy stole, trafił na podatny grunt. Akurat nie znamy z imienia i nazwiska autora pad thaia, ale wiele tropów mówi, że danie to mogło zostać podpatrzone u Chińczyków. Cóż, to właśnie chińscy emigranci wszędzie targają ze sobą woki, a metoda stir fry jest także ich domeną, a przy tym jest prosta i nie zabiera dużo czasu. Wystarczyło wcisnąć używaną szeroko przez Tajów pastę chilli oraz sok z tamaryndowca i proszę, mamy narodowe danie! Wraz z rosnącą popularnością Tajlandii wśród turystów potrawa rozlała się na cały świat, a ten od razu ją pokochał.

Sławek Walkowski

„Pielgrzym” [22 i 29 stycznia 2023 R. XXXIV Nr 2 (865)], str. 37

Dwutygodnik „Pielgrzym” można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

UWAGA!
Czasopismo do nabycia także w wersji elektronicznej (PDF)!

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *