Z Kuby lub z Kubania – Sławek Walkowski

Skoro kanapka jest kubańska, to trzeba – jak to zwyczajowo na Kubaniu – popić ją samogonem.

REKLAMA

Na pewnym portalu, którego jestem użytkownikiem, kolega @pojke2 podzielił się przepisem na kubańską kanapkę z boczkiem. W skrócie: przekroił dużą pszenną bułkę, wysmarował ją musztardą, położył kilka kawałków konserwowego ogórka, plastry sera, szynki, smażonego i pokrojonego boczku, znowu sera, zamknął bułkę, wysmarował masłem i położył ją na patelni grillowej, opiekając z obu stron.

Zaczęły się komentarze. @lol_cat wyśmiał przepis i napisał, że kanapka ma być prosta, a jej przygotowanie nie może trwać tyle, co zrobienie obiadu. @hermetyk dodał, że głównym składnikiem powinna być szarpana wieprzowina lub wołowina, a nie cokolwiek, co znajdzie się w lodówce. Nie zgodził się z tym @baidu. Upierał się, że kanapka powstała na Florydzie, a dokładnie wśród kubańskich emigrantów na Key West. Jada ją dość często i zawsze jest z szynki wieprzowej. Kolega @kodi1911 pochwalił się wizytą na Kubie i tym, że spróbował tam dania i był to zwykły tost z mielonką i serem. Swoje dorzucił jeszcze @gali20 i jego zdaniem to zwyczajna kanapka z opiekacza, a nie żadna kubańska. @maniak713 dopisał, że skoro kubańska, to trzeba – jak to zwyczajowo na Kubaniu – popić ją samogonem.

Na razie były to żarciki i utarczki. Na trop prawdziwej kanapki naprowadził wszystkich @donjon. Zaznaczył, że najważniejsza jest odpowiednio przygotowana wieprzowina i skierował wszystkich na blog Pauliny Wnuk, która naprawdę zgrabnie wszystko opisała.

Faktycznie, kanapka zwana Cubano jest popularna na Florydzie. Ba, kilka lat temu rada miejska Tampy nadała jej tytuł sztandarowej kanapki miasta. I zgadza się, jej podstawą jest wieprzowina, pieczona wieprzowina. No i kubańskie pieczywo z mąki pszennej, drożdży oraz smalcu. Przez wiele lat utworzyły się różne kombinacje smakołyku. Oprócz szynki, wieprzowiny, żółtej musztardy, szwajcarskiego sera i plastrów piklowanych ogórków dodaje się salami. Podobno dzięki włoskim emigrantom. Ci, których tradycja nie interesuje, dorzucili jeszcze majonez, sałatę i pomidory.

Ale trzymajmy się podstaw. I kilku składników z wolno pieczoną wieprzową łopatką, marynowaną wcześniej w odmianie sosu mojo. To specyfik z Wysp Kanaryjskich, składający się głównie z oliwy, soli, pieprzu, czosnku, chilli, kminu, kolendry i wysuszonych papryk. W wersji do marynowania uzupełnia się go suszonym oregano, posiekanymi liśćmi kolendry i świeżymi sokami z cytryn, limonek i pomarańczy.

Wierzcie mi, dawno nie przygotowałem tak wspaniałej marynaty (bo oczywiście nie mogłem sobie odmówić przygotowania kubańskiej kanapki). Dla samej przyjemności wąchałem ją sobie za każdym razem, gdy przewracałem mięso w misce. Po całym dniu i całej nocy tarzania się łopatki w tym płynie rozgrzałem piekarnik do 160 stopni i przez trzy godziny piekłem w nim moją wieprzowinę. Efekt? Hmm… Na ostatnią godzinę zdjąłem z naczynia przykrywkę, w związku z tym mięso zbyt wyschło. Niezrażony, wystudziłem je i przygotowałem pozostałe składniki do kanapki. Na koniec przysmażyłem moje cubano na patelni, bo płyty plancha nie mam, a toster umarł śmiercią naturalną. Jeszcze tylko szklaneczka zimnego, rzemieślniczego piwa i zatopiłem zęby w moje cudo.

Tak. Kubańska kanapka. Jakby to powiedzieć… czasami spodziewamy się fajerwerków, a dostajemy petardę i kilka zimnych ogni. Nie napiszę, że moja kanapka była zła. Była dobra. Ale to przecież wciąż zwykła kanapka. I bez trudu zrobią ją także mieszkańcy Kubania.

Sławek Walkowski

„Pielgrzym” 2017, nr 27 (733), s. 37

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *