Potrzebujemy nie tylko chleba materialnego, ale także miłości, sensu i nadziei, pewnego fundamentu, solidnych podstaw, które pomogłyby nam żyć z autentycznym sensem także w kryzysie, w ciemnościach, w trudnościach i codziennych problemach. To daje nam właśnie wiara – mówił abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski 4 września 2019 roku, w katedrze poznańskiej, podczas Mszy św. z okazji 25-lecia Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
„Sposób traktowania przez nas „służby” dowodzi tego, czy jesteśmy tylko ludźmi religijnymi, czy też jesteśmy ludźmi wiary” – mówił abp Gądecki. Podkreślił, że jeden akt wiary „może ocalić człowieka znajdującego się w beznadziejnej sytuacji, bo jest on poddaniem się promieniowaniu Boga, który jest samym źródłem życia”.
Publikujemy pełny tekst homilii:
Abp Stanisław Gądecki
Zaraz też wstała i usługiwała im.
25-lecie Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa
(Katedra Poznańska – 4.09.2019)
Panie Dyrektorze Wielkopolskiego Oddziału Regionalnego
Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa,
Wszyscy pracownicy tejże Agencji i innych instytucji rolniczych,
Drodzy rolnicy,
Podczas dzisiejszej Eucharystii dziękujemy Panu Bogu za 25 lat pracy Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa i prosimy Go o błogosławieństwo na jej przyszłość.
- UZDROWIENIE TEŚCIOWEJ (Łk 4,38-39)
W takich rocznicowych okolicznościach usłyszeliśmy ewangelijną relację o uzdrowieniu teściowej Szymona Piotra. Jest to opowiadanie streszczające dalszy ciąg obecności Jezusa w Kafarnaum. Po spektakularnym wypędzeniu demona z opętanego człowieka w tamtejszej synagodze, Pan Jezus przychodzi do domu Szymona Piotra i tam dokonuje kolejnego cudu: „wysoka gorączka [πυρετω μεγαλω] trawiła teściową Szymona. I prosili Go za nią. On przystanąwszy przy niej upomniał, zgromił, rozkazał [επετιμησεν] gorączce, i opuściła ją”. „Dotknął jej ręki” (Mt 8,15), „podniósł ją, chwyciwszy za rękę” (Mk 1,31). „Zaraz też wstała i usługiwała im” (Łk 4,38-39).
a. Ten cud – podobnie jak inne cuda Jezusowe – ma swoje źródło w pełnym miłosiernej miłości sercu Jezusa. Jezus dokonuje cudów, aby zwyciężyć wszelkie zło, jakie jest na świecie: zło fizyczne, zło moralne, wreszcie samego „ojca grzechu”, czyli szatana. Cuda są czynami Jezusa, które przywracają dobro tam, gdzie zagnieździło się zło (Jan Paweł II, Wierzę w Jezusa Chrystusa Odkupiciela, Watykan 1989, 312).
Uzdrowienie dokonuje się nie tylko poprzez słowo, tutaj Jezus dotyka chorego; przez dotyk Chrystus okazuje pragnienie bycia z potrzebującymi. Moc Bożą, którą posiada, nie chce zachować tylko dla siebie, ale pragnie się nią dzielić z drugim człowiekiem, przywracając mu siły i harmonię. Kościół nie może postępować inaczej, stąd od początku najpierw Apostołowie (por. Dz 9,12.17;28,8), a dzisiaj kapłani w obrzędzie namaszczenia chorych nakładają ręce na chorych z modlitwą błogosławieństwa, która podkreśla, że moc uzdrawiania oparta jest nie na naturalnych zdolnościach kapłana, ale pochodzi z mocy Bożej.
W przypadku tego uzdrowienia – podobnie jak w przypadku innych cudów – dokonały się one, bo albo poprzedzała je wiara chorego, albo na skutek cudu zrodziła się wiara uzdrowionego. Były one powiązane z wiarą uprzednią albo z wiarą następczą. W wielu epizodach Ewangelia ukazuje potęgę wiary. Jezus wyrażał swój podziw dla wiary setnika: „Zaprawdę powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary” (Mt 8,10). Do Bartymeusza powiedział: „Idź, twoja wiara cię uzdrowiła” (Mk 10,52). Nie mniejsze wrażenie wywołują słowa skierowane przez Niego do ojca epileptyka, który prosił o uzdrowienie syna: „Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy” (Mk 9,23); (por. Jan Paweł II, Wiara w Chrystusa. Audiencja generalna – 18.03.1998).
W przypadku teściowej Piotra – na pierwszy rzut oka – nic nie wskazywało na to, by chora w ciężkiej gorączce mogła sama wyznać wiarę w cudotwórczą moc Jezusa. Nie ma też mowy o tym, że skutkiem tego cudu tego rodzaju wiara zrodziła się u teściowej Szymona. Czyżby ten cud był wyjątkiem i dokonał się bez towarzyszącej mu wiary? Nie! Podobnie jak w przypadku uzdrowienia paralityka, tak i tutaj mamy do czynienia z wiarą zastępczą. Tę wiarę wyrazili domownicy Szymona: „i prosili [ηρωτησαν] Go za nią”; „wstawiali się za nią”. Prośba, jaką skierowali domownicy do Jezusa wyrastała z ich wiary w to, że Jezus rzeczywiście może ją uzdrowić. Tak więc, gdy sam chory nie jest w stanie wyrazić żywej wiary, konieczna jest wiara zastępcza innych ludzi. I to niewątpliwie niesie nadzieję dla wielu.
Tak, wiara wywiera wpływ na wydarzenia. Widać to doskonale na przykładzie Maryi Panny. Podczas zwiastowania Jej odpowiedź wiary na posłanie anielskie miała decydujące znaczenie dla przyjścia Jezusa na świat. Maryja stała się Matką Jezusa, ponieważ jako pierwsza w Niego uwierzyła.
Podczas godów weselnych w Kanie Galilejskiej – dzięki swej wierze – Maryja uprasza cud. Gdy usłyszała odpowiedź Jezusa, która nie wydawała się przychylna, trwała dalej w postawie pełnej ufności, stając się w ten sposób wzorem wiary odważnej i stałej, pokonującej trudności.
Odważna i uporczywa była również wiara kobiety kananejskiej. Tej kobiecie, która przyszła, by prosić o uzdrowienie córki, Jezus przedstawił plan Ojca, w którym Jego misja ograniczała się do zagubionych owiec z domu Izraela. Kananejka odpowiedziała z całą mocą swojej wiary i uzyskała cud. „O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!” (Mt 15,28).
Wiara to skarb bezcenny. Bez wiary nie można podobać się Bogu. Bez wiary nie może być mowy o zbliżeniu się do Boga, o przebaczeniu, o zbawieniu, o wspólnocie, ani o życiu duchowym. „Wiara zaś jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy” (Hbr 11,1).
Potęga wiary – podobnie jak potęga miłości – jest ciągle jeszcze nie do końca odkrytą energią w człowieku. Ludzie często nie doceniają wiary. Raczej pokładają ufność w pieniądzach, w wiedzy, w ludziach na stanowiskach, tymczasem jeden akt wiary może ocalić człowieka znajdującego się w beznadziejnej sytuacji, bo jest on poddaniem się promieniowaniu Boga, który jest samym źródłem życia.
b. W sumie, uzdrowienie teściowej jest bodaj najmniej spektakularne i oprócz tego, iż jest tematem nieskończonych żartów łatwo je uznać za mało znaczące. Tymczasem w jego opisie kryje się ważne przesłanie. W jednym krótkim zdaniu otrzymujemy klucz do głębszej interpretacji wszystkich cudownych uzdrowień: „Zaraz też wstała i usługiwała [αναστασα διηκονει] im”. W szerszym sensie greckiego słowa diakonein można by powiedzieć, że teściowa stała się diakonissą. Jezus uzdrawia teściową Piotra, a ona od razu przygotowuje posiłek dla licznych gości, co dowodzi, że wyleczenie było całkowite. Ewangelista jakby mimochodem mówi nam, co jest autentyczny owocem uzdrowień, upragnionym przez Jezusa. Jest nim to, że człowiek gotów jest „służyć”. Jest w stanie dojrzeć do tego, by w służeniu innym odnaleźć sens swego życia. „Służba wieńcząca opis tego cudu jest zarazem programem Jezusa – On pragnie, abyśmy wszyscy stali się tacy, jak On, który jest pośród nas „jako ten, który służy” (Łk 22,27).
Autentyczny kontakt z Jezusem, nasze przebywanie z Nim – na modlitwie i w sakramentach świętych – winien zaowocować zdolnością do konkretnej służby! Kto uparcie wzbrania się przed służbą innym, ten jeszcze nie zna Jezusa, lub nie zna Go dość dobrze. Jezus jeszcze nie stanął przy nim – tak jak stanął przy teściowej Piotra – i nie rozkazał „gorączce” i innym wewnętrznym stanom zniewolenia – aby go opuściły. By uczyniły go wolnym do służby, czyli wolnym do diakonii (por. O. Krzysztof Osuch SJ).
c. wychowanie do wiary
Pascal pisał: „Nie ma dla człowieka nic ważniejszego jak jego przeznaczenie: nic nie jest bardziej niepokojące od wieczności, która go przecież oczekuje. A jednak człowiek pozostaje wobec niej obojętnym. Natomiast wobec innych rzeczy zachowuje się zupełnie inaczej: boi się, ufa, zapobiega, informuje się. I właśnie tenże człowiek, który spędza wiele dni i nocy w zagniewaniu i desperacji z powodu niepowodzenia w karierze, zdąża bezmyślnie ku śmierci, która jest stawką o wszystko”.
Z tego powodu papież Benedykt XVI wskazał na konieczność odnowienia w naszych czasach wychowania do wiary, obejmującego nie tylko pewną znajomość jej prawd oraz wydarzeń zbawienia, ale która rodziłaby się z prawdziwego spotkania z Bogiem w Jezusie Chrystusie, wpływającego w sposób decydujący na nasze życie. Zauważył, że mamy obecnie do czynienia z jednej strony z mentalnością ograniczającą rzeczywistość do tego, co jest sprawdzalne eksperymentalnie, a z drugiej strony z poważną dezorientacją i gotowością uwierzenia niemal we wszystko.
W tym kontekście pojawiają się pewne pytania zasadnicze odnośnie do sensu ludzkiego życia i przyszłości po śmierci. Potrzebujemy bowiem nie tylko chleba materialnego, ale także miłości, sensu i nadziei, pewnego fundamentu, solidnych podstaw, które pomogłyby nam żyć z autentycznym sensem także w kryzysie, w ciemnościach, w trudnościach i codziennych problemach. „Wiara daje nam właśnie to; jest ufnym zawierzeniem Temu, który jest Bogiem, który daje mi inną pewność, choć nie mniej solidną od tej, jaka pochodzi z dokładnych obliczeń lub nauki. Wiara nie jest zwykłą intelektualną zgodą człowieka na szczególne prawdy dotyczące Boga; jest aktem, poprzez który swobodnie powierzam się Bogu, który jest Ojcem i mnie kocha; jest posłuszeństwem dającym mi nadzieję i ufność”. Wiara jest uwierzeniem w miłość Boga, która nie słabnie w obliczu niegodziwości człowieka, w obliczu zła i śmierci, ale jest zdolna do uwolnienia się z wszelkiej formy zniewolenia, dając możliwość zbawienia.
- ROLNICTWO
a. W jakim sensie podniesiona przez dzisiejszą Ewangelię kwestia wiary i służby można odnieść do działalności Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa? Do spraw, które zdają się mieć mają charakter czysto rolniczy? Do problemów polskich rolników, które – powiadają – są bardzo podobne do problemów rolników w innych krajów Unii Europejskiej. Choćby do zmniejszania się liczby gospodarstw rolnych, których liczba – w ciągu ostatnich dziesięciu lat – spadła o 4 miliony, z 14 do 10 milionów. A więc dziennie znika tysiąc, głównie małych, gospodarstw rolnych. Europejski Trybunał Obrachunkowy uważa, że polityka rolna Unii nie jest sprawiedliwa, różnice są zbyt duże. Istnieje problem w wewnętrznej niesprawiedliwości. 80 % dopłat trafia do 20 proc beneficjentów. Do faktu, iż europejska hodowla przekształciła się po prostu w fabryki mięsa. Rośnie więc potrzeba naturalnego rolnictwa, bo europejczycy nie są już gotowi finansować produkcji rolniczej, która zamienia się w przemysł.
Sama Ogólnopolska Agencja chwali się i słusznie, że w ciągu ostatnich 25 lat przekazała rolnikom i innym beneficjentom ponad 330 mld zł, bo poprawa konkurencyjności rolnictwa, zrównoważone gospodarowanie zasobami naturalnymi oraz działanie na rzecz klimatu kosztują wiele.
Skoro zaś Wielkopolska wydaje się w stosunkowo szczęśliwym położeniu, skoro jest jednym z najważniejszych regionów rolniczych o dużych zasobach ziemi w Polsce, skoro warunki naturalne (gleba, klimat) nie odbiegają od przeciętnych w kraju, a w niektórych rejonach są nawet słabsze, w dużej części poziom gospodarstw, mierzony wydajnością, wyposażeniem technicznym czy kulturą rolną dorównuje standardom europejskim, to wydawałoby się, że przynajmniej Wielkopolski Oddział Regionalny Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa – zmierzając do unowocześnienia wielkopolskich gospodarstw – nie ma zbyt wielu poważnych problemów, z jakimi muszą się zmierzyć inne regiony Polski.
b. W jakim więc sensie problem wiary i służby można odnieść do działalności Agencji?
Odpowiedź ta jest prosta. Wiara jest najpierw niewzruszoną ufnością, że potęga Boga przewyższa wszelką ludzką miarę, że Bóg jest pełen miłości, że nie zapomina o nas, ale prowadzi nas do celu. Bo jeśli nasze zaufanie do Boga jest autentyczne i rzeczywiste, to dzieją się u nas rzeczy niemożliwe według ludzkich kryteriów. Owa ludzka niemożność zostaje wyrażona w sposób przykładowy i zwięzły w obrazie „przenoszenia góry” (Mt 17,20; l Kor 13,2) lub przesadzania zakorzenionego drzewa. Chce się przez to powiedzieć, że nie ma granic dla potęgi Bożej. Nawet jeśli Bóg stawia nas wobec zadań i wymagań zdawałoby się ponad miarę, to On może uzdolnić nas do ich spełnienia. Jeśli Bóg obiecuje to, co dla ludzi jest niemożliwe, to przecież On sam może tego dokonać; co w najbardziej radykalnej formie objawia się w zmartwychwstaniu umarłych.
Warunkiem, ażeby Bóg nas tak uzdolnił, byśmy mogli czerpać skuteczność z Jego mocy, jest z naszej strony wiary w Niego. Tak też mówi Jezus do ludzi, którym pomógł: „Wiara twoja cię ocaliła” (7,50; 8,48; 17,19; 18,42). Nawet kiedy wiara jest tak mała jak ziarno gorczycy, to jeśli jest rzeczywiście prawdziwą wiarą w Boga – Bóg ją pomnaża.
Ale zanim nam Bóg coś poleci, On już wcześniej nas hojnie obdarował: życiem, zdolnościami, możliwością wyrażania się, różnorodnymi talentami. Dlatego też nie jesteśmy niezależnymi panami, którzy mogą postępować samowolnie i rozporządzać wedle własnej wygody, upodobania czy przyjemności swoim życiem, swoimi uzdolnieniami, siłami. Fakt naszego istnienia zależy w ostateczności od woli Boga. Jesteśmy dłużnikami wobec Niego za nasze istnienie, i to On określa nasze powinności. To On wskazuje, jakie są dla nas właściwe drogi i ich cel. Jesteśmy odpowiedzialni przed Nim i Jemu mamy zdawać sprawę. Równocześnie powinniśmy wiedzieć, że nigdy nie wymaga On od nas niczego bezsensownego. Powinniśmy rozpoznawać w Nim i uznawać naszego Stwórcę i szanować naszego bliźniego rolnika i przyznawać mu taką samą godność, jaką my się cieszymy. W obrębie naszych zadań Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa powinniśmy zachowywać się odpowiedzialnie, jako wierni zarządcy. To jest nasz obowiązek wobec naszego Pana.
Postępując w ten sposób, nie powinniśmy sądzić, że czynimy coś wyjątkowego, że możemy w ten sposób zyskać sobie szczególne przywileje u Boga. Powinniśmy być świadomi tego, iż w ten sposób spełniamy tylko nasz obowiązek. Nie robimy Panu Bogu łaski, kiedy przestrzegamy Jego przykazań i pamiętamy o naszych obowiązkach. Czasem zdarza się nam sądzić, że jeśli się modlimy, pracujemy i usiłujemy kroczyć słuszną drogą, to Pan Bóg powinien być nam wdzięczny, bo przecież tylu ludzi tego nie czyni. Oczywiście, Boga cieszą nasze starania, ale podejmując je, nie oddajemy przysługi Bogu, lecz sobie. Bóg nie jest zależny od tego, co my czynimy. Nie potrzebuje naszej modlitwy ani naszego zaangażowania w sprawy ludzkie. To my potrzebujemy tego potwierdzenia sensu naszego życia, abyśmy mogli być autentycznymi ludźmi (por. Klemens Stock SJ, Wiara i gotowość do służby).
Sposób traktowania przez nas „służby” dowodzi tego, czy jesteśmy tylko ludźmi religijnymi, czy też jesteśmy ludźmi wiary. Religia, która od zarania dziejów jest czymś co towarzyszy ludzkim dziejom, jest taką postawą, dzięki której traktujemy bogów czy jedynego Boga jako naszego sługę. Jestem człowiekiem religijnym, to znaczy zwracam się do Boga z prośbami, a On powinien je spełniać jak najdokładniej. Jeśli tego nie uczyni to staje się nam zbyteczny i w związku z tym, przestajemy Go potrzebować. Tu leży najczęstszy powód ludzkiego ateizmu.
Wiara jest czymś odwrotnym, aniżeli religia. Wiara jest postawą człowieka, który sam uważa się za sługę Boga, który go niepomiernie przewyższa. Żyję i działam w świecie, ponieważ jestem sługą Bożym i niezależnie od sprzyjających czy niesprzyjających okoliczności i jak najwierniej spełniać Boże pragnienia względem mnie.
Dla Jezusa bycie człowiekiem znaczyło „być sługą”. Postawa chrześcijanina, który pracuje w jakiejkolwiek instytucji publicznej, może mieć zawsze i wszędzie wyłącznie charakter służebny.
ZAKOŃCZENIE
Na koniec, módlmy się w intencji wszystkich pracowników Agencji w 25-lecie jej istnienia. Daj Boże świeżość mojej modlitwie, zapał w pracy, radość w służeniu Tobie i bliźnim. Naucz ich mądrze korzystać z daru czasu. Spraw, by rozumieli coraz lepiej, że praca ludzka jest uczestnictwem w dziele Boga. By tak wykonywali swoją pracę, aby w ich osobistych dziejach wypełniał się zamysł Boży.