Wielkie jest Boże Miłosierdzie i zaskakująca pomysłowość Ducha Świętego, ponieważ Ojciec Święty Franciszek mianował mnie biskupem diecezji toruńskiej.
Kohelet zapisał, że „jest pora na wszystko i czas na każdą sprawę pod niebem” (Koh 3, 1). Od 2012 roku posługiwałem jako biskup pomocniczy w diecezji pelplińskiej, dobrze czułem się w tej posłudze, ale Bóg przekonuje, że Jego drogi nie są ludzkimi ścieżkami. Diecezja pelplińska to dom rodzinny, ukochane środowisko powołania i wzrostu. Mnóstwo pozytywnych wspomnień i dobrych ludzi: biskupów (śp. bpa Jana, bpa Ryszarda, bpa Piotra), prezbiterów, diakonów, kleryków, osób konsekrowanych i wiernych świeckich, od których doznałem wiele życzliwości. Słów wdzięczności nie jestem w stanie wyrazić w krótkim tekście. W tej chwili diecezja toruńska jawi się jako ziemia obiecana, pełna tajemnic i wyzwań, ale przyjazna i pełna Bożego błogosławieństwa. Ziemia żyzna i zadbana, bo otoczona opieką żarliwych biskupów (bpa Andrzeja i bpa Józefa), gorliwych prezbiterów, omodlona przez osoby konsekrowane, silna świadectwem wiernych świeckich. Jednak dziś każda diecezja, nawet najpobożniejsza, to wezwanie do nowej ewangelizacji, nawrócenia pastoralnego i jeszcze większego zaangażowania w duszpasterstwo.
Po raz kolejny przekonałem się, że w Kościele nie wolno przyzwyczajać się do pełnionych funkcji i zadań. Decyzja Ojca Świętego to radość, ale również niepokój – czy podołam, czy będę miał odwagę myśleć i działać w zgodzie z nauką Jezusa Chrystusa, czy zdołam bardziej słuchać Boga niż ludzi? Po ludzku to bardzo trudne, ale skoro Bóg powołuje i przez Ojca Świętego Franciszka wyraża swoją wolę, to również daje swoją łaskę i siłę. Omnibus omnia factus – z jeszcze większą mocą powraca moje biskupie zawołanie.
Mam świadomość, że otrzymuję to zadanie nie ze względu na własne zasługi, bo one są wątpliwe i pewnie są inni, którzy mają ich znacznie więcej, ale dostaję dar i zadanie, aby to Bóg mógł działać. Jakże trafnie wyraził to św. Paweł: „Bracia! Przypatrzcie się waszemu powołaniu! Według osądu ludzkiego niewielu wśród was jest mądrych, niewielu wpływowych i niewielu szlachetnie urodzonych. Tymczasem Bóg wybrał właśnie to, co dla świata jest głupie, by zawstydzić mądrych, i to, co słabe w oczach świata, aby zawstydzić mocnych… W ten sposób nikt nie może wynosić się wobec Boga… Kto chce się chlubić, niech się chlubi Panem” (1 Kor 1, 26–31).
Gdy otrzymałem tę wiadomość, miałem wrażenie, że na moment stanęło mi serce, ale Ojcu Świętemu nie odmawia się bez poważnego powodu – tego wymaga posłuszeństwo wiary i synowska uległość oparta na miłości. Ucieczka we własną wygodę i wymówki nie mają sensu, bezskutecznie próbowali już tego inni, na przykład biblijni prorocy Jonasz, Jeremiasz czy Ezechiel. Pozostaje modlitwa oraz spowiedź św., by odrzucić pokusy Szatana, który przerysowuje przeszkody i potęguje trudności, by wzbudzić strach, zniechęcić, odebrać radość oraz entuzjazm. Modlitwa pomaga otworzyć się na miłość Boga i wspiera w cierpliwym, pokornym czekaniu na zadania.
Tuż przed telefonem od nuncjusza apostolskiego w Polsce byłem w szkole podstawowej im. św. o. Pio w Tczewie. Po spotkaniu z dziećmi podeszła do mnie mała dziewczynka, serdecznie mnie ukochała i spontanicznie powiedziała: „Będę się za ciebie modliła”. Wzruszające i jakże dodające siły doświadczenie. Pomyślałem, że jeśli modlą się za mnie dzieci, a mam nadzieję, że także ich rodziny, starsi i młodzież, to nie zabraknie mi sił i odwagi. Proszę również Was, drodzy Czytelnicy „Pielgrzyma”, o modlitwę i już zapraszam do pięknego Torunia, który staje się moim ukochanym miastem i domem!
bp Wiesław Śmigiel
„Pielgrzym” 2017, nr 24 (730), s. 4