Jak ptaki – Adam Hlebowicz

Zmierzch starego roku i początek nowego sprzyjają podsumowaniom i prognozom. Myślimy o odbytych podróżach, planujemy kolejne. Z obserwacji ptasich można wyciągnąć ciekawy wniosek: czy zima, czy lato trzeba robić swoje. Warto jednak obserwować to, co się dzieje wokół, żeby ułatwić sobie życie. Niekoniecznie szukając szczęścia gdzieś daleko.

REKLAMA

Patrząc przez okno, wspominam tegoroczne ptaki, które już dawno odleciały gdzieś daleko, jak się ładnie mówi – do ciepłych krajów. Gdzie dzisiaj są dwa młode bociany, które po wielu latach przerwy urodziły się tej wiosny w moich Smolnikach? Z dużą dozą prawdopodobieństwa są w Afryce. Jeśli udało im się dotrzeć na Czarny Kontynent, mogą być zarówno w Egipcie, jaki i w Republice Południowej Afryki. Inne warianty to Sudan, Czad lub Nigeria. Według zawodowych ornitologów coraz więcej ptaków leci bliżej lub nie wylatuje wcale. Problemem ich przetrwania zimą nie jest brak ciepłego futerka, bo ich pokryte tłuszczem pióra dobrze chronią ptasie ciała, ale brak dostępu do pożywienia. A jak z podróżami innych skrzydlatych? Wilgi na przykład, żółtobarwne i niezwykle urokliwie fletujące, lecą tylko do wschodniej i południowej Afryki. Wyposażone w oryginalne czubki ceglaste dudki lecą  do krajów basenu Morza Śródziemnego, na Bliski Wschód lub nawet do Indii. Każdy gatunek ma swoje szlaki.

Ponieważ nie jesteśmy Arktyką, jest też sporo ptaków, które do nas na czas zimowy przylatują. Przed kilkoma dniami zaparkowałem samochód pod potężnym drzewem, na którym zagnieździła się jemioła. Kiedy wracałem do auta, zobaczyłem na samochodzie odpady drobnych owoców. Spojrzałem w górę i już wiedziałem, kto jest sprawcą tych nieporządków: stado jemiołuszek. Nigdy nie występują pojedynczo, rozmieściły się w konarach i ochoczo zajadały coś, co jest pasożytem dla drzewa, a przysmakiem dla ptaków. Pięknie ubarwione są miłym urozmaiceniem monotonnych jesienno-zimowych szarości. W tych miesiącach odwiedza nasz kraj wiele różnych gatunków ptaków, w tym liczne kaczki morskie (do zobaczenia tylko na Wybrzeżu), czeczotki, jery, śnieguły. Ponieważ na drzewach nie ma liści, łatwiej je można dostrzec. Ciekawa jest historia z gilami. Te wyposażone w czerwone (samce) i jasnokawowe (samice) ubranka ptaki mieszkają w Polsce przez okrągły rok. Zimą jednak o wiele łatwiej je dostrzec z uwagi na ich kontrastowe upierzenie.

Znowuż wyglądam przez okno i dostrzegam na stojącej tuż obok rozłożystej topoli dwa przycupnięte kształty. To grzywacze, nasze największe dzikie gołębie. Zawsze występują w parze. Jeszcze parę lat temu trudno je było spotkać o tej porze roku. Odlatywały do Hiszpanii, północnej Afryki. Teraz chyba stwierdziły, że nie ma po co się męczyć.

Z obserwacji ptasich można wyciągnąć taki wniosek: czy zima, czy lato trzeba robić swoje. Warto jednak obserwować to, co się dzieje wokół, żeby ułatwić sobie życie. Niekoniecznie szukając szczęścia gdzieś daleko. I tego właśnie Państwu życzę.

Adam Hlebowicz

„Pielgrzym” [7 i 14 stycznia 2024 R. XXXV Nr 1 (890)], str. 5.

Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *