Czwarty król – Elżbieta Ruman

To były przedostatnie roraty, siedziałam w czwartej ławce, przede mną mama z na oko dziewięcioletnią córeczką. Dziewczynka już na początku rorat dołączyła do scholi – nie tylko śpiewała, ale też grała na skrzypcach, dodając niezwykłego uroku porannej adwentowej mszy.

REKLAMA

Po kazaniu dzieci ze scholi rozbiegły się do rodziców, ponieważ nadchodził pan Henio. To ulubiony pan kościelny kolejnych już pokoleń – siwiuteńki, filigranowy, z wiklinowym koszyczkiem ruszył między ławki. „Mamo, daj pieniążek” – dobiegł do mnie szept dziewczynki. Matka pochyliła się i coś powiedziała małej na ucho. Dziewczynka jednak nie przyjęła wieści, „Mamo – mówiła – na pewno coś znajdziesz w torebce”. Widziałam tę torebkę – podniszczona stała obok kobiety. Było widać jej ubożuchne wnętrze, gruby stary notes, paczka chusteczek, rękawiczki córeczki i portfel, który swoje dobre lata miał już dawno za sobą. Dziewczynka widziała zbliżającego się kościelnego i koleżanki wyciągające ręce z banknotami, które po kolei lądowały w koszyku. Spróbowała jeszcze raz – z wyrzutem w głosie i łzami w oczach: „Mamo…”. Kobieta westchnęła i podała córeczce portfel, mała szybko go otworzyła – był pusty.

Kiedy pan Henio doszedł do naszych ławek, podszedł do dziewczynki, a z kieszeni wyjął obrazek ze ślicznym żłóbeczkiem, dyskretnie wręczył go małej i spokojnie powędrował dalej, zbierając ofiary. Ona z zachwytem wpatrywała się w podarek, a łzy wstydu i smutku szybko zamieniły się w radosny uśmiech.

Król Henio – pomyślałam. Z całą pewnością widział tę smutną scenkę – tak jak i ja wraz z kilkoma najbliżej stojącymi osobami. My byliśmy zmieszani, a on po prostu przyniósł dar, jak Trzej Królowie do stajenki.

Problem polega na tym, że królowie raczej na pewno nie byli królami, jedynie mędrcami, a właściwie magami ze Wschodu, jak czytamy w Ewangelii św. Mateusza wspominającej to wydarzenie: „Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon»”.

Z dalszego fragmentu dowiedzieć się możemy, że byli to ludzie wykształceni, dysponujący dużą wiedzą. Niektórzy bibliści twierdzą, że przybysze mogli być zaratusztriańskimi kapłanami albo też astrologami wnikliwie obserwującymi niebo. Inni twierdzą, że byli bogaczami z różnych zakątków świata. Mogli też w ogóle nie istnieć, a opowieść o nich jest jedynie symboliczną legendą biblijną. Jednak święto Trzech Króli, czyli święto Objawienia Pańskiego, jest dziś jednym z najważniejszych w Kościele. Czego nas uczy?

Po pierwsze, że w Grocie Narodzenia Jezusa mogło dojść do niezwykłego spotkania, wykraczającego poza ramy religijnych podziałów. Po drugie, że Jezus przyszedł jako Zbawiciel do całej wspólnoty ludzi zamieszkujących Ziemię. I po trzecie: Grota Narodzenia jest  miejscem, w którym każdy, niezależnie od swojego statusu, jest wobec Boga równy i tak samo włączony do Bożego Królestwa.

Nie jest więc ważne, ile złota, srebra czy kadzidła przyniesiemy do żłóbka, ale kogo tam ze sobą przyprowadzimy. Każdy z nas może być czwartym, piątym lub dziesiątym królem, bo niezależnie od stanu posiadania mamy czym podzielić się z innymi – wrażliwym sercem, wypełnionym miłością płynącą od nowonarodzonego Dzieciątka. Tego Wam, Drodzy Czytelnicy, serdecznie życzę.

Elżbieta Ruman

„Pielgrzym” [8 i 15 stycznia 2023 R. XXXIV Nr 1 (864)], str. 4

Dwutygodnik „Pielgrzym” można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

UWAGA!
Czasopismo do nabycia także w wersji elektronicznej (PDF)!

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *