Im bardziej nam na czymś zależy, tym szybciej chcielibyśmy to osiągnąć i tym bardziej dłuży się oczekiwanie. Gdy prosimy o coś Pana Boga, musimy zrezygnować z patrzenia na zegarek…
„W dalekiej prowincji Chin żył kiedyś malarz, który osiągnął taką umiejętność posługiwania się pędzlem, że potrafił namalować jeziora, skały, ptaki i góry jednym ruchem ręki, szybkim jak błyskawica.
Pewnego dnia cesarz w towarzystwie najstarszego syna i wielkiej liczby dygnitarzy dworskich stanął na progu domku malarza.
– Mówiono mi, że jesteś najlepszym malarzem w moim cesarstwie. Chcę, byś namalował mi najpiękniejszego konia, takiego, jakiego żadne oko nie widziało.
– Dobrze, panie – odpowiedział skromnie artysta.
– Ile czasu będzie ci potrzeba?
– Dziesięć lat, panie.
– Dziesięć lat, by namalować konia?
– Aby namalować pięknego konia, panie.
– Dobrze, zaczekam. Powrócę tu dokładnie za dziesięć lat.
Nadszedł wyznaczony dzień. Cesarz zjawił się ze świtą swych dygnitarzy u drzwi malarza.
– Przyszedłem odebrać mojego konia, gdzie on jest? – spytał.
Malarz poszedł po wielki, całkowicie czysty arkusz białego papieru ryżowego. W oczach cesarza i dygnitarzy pojawiło się zdumienie, gniew i niezadowolenie.
Malarz skupiał się przez kilka sekund, następnie umoczył pędzelek w atramencie. Zaraz potem przed oczyma zdumionego cesarza malarz szybkimi ruchami ręki namalował konia takiej piękności, że wzruszony cesarz nie potrafił powstrzymać okrzyku podziwu.
– Nigdy nie widziałem lepszego obrazu od tego. Gratuluję ci. Twoja żona i dzieci żyć będą szczęśliwi. Zobowiązuję się bowiem podarować im zamek, jezioro i lasy. Ale ty będziesz skazany na śmierć, gdyż zadrwiłeś sobie ze mnie, każąc mi czekać dziesięć lat na obraz, który namalowałeś w kilka sekund.
Ale syn cesarza był człowiekiem bardzo ciekawskim i wszedł na strych domu malarza. Gdy wyprowadzano malarza, syn cesarza zawołał:
– Ojcze! Przyjdź i zobacz!
Wszędzie na strychu, na ziemi, na ścianach, po kątach znajdowały się arkusze, kawałki, skrawki papieru ryżowego, na których widniały tysiące koni. Malarz przez dziesięć lat ćwiczył się we dnie i w nocy, by móc ofiarować dzieło godne cesarza”.
* * *
Dlaczego Pan Bóg tak zwleka, gdy go o coś prosisz? Dlaczego każe ci czekać i tracić nadzieję? Dlaczego pozwala szukać innych rozwiązań poza Nim i ponosić klęskę? Bo chce ci ofiarować dzieło godne dziecka Bożego.
* * *
Jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień. Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy – bo niektórzy są przekonani, że Pan zwleka – ale On jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia. (2 P 3,8–9)
[PS. Fragmenty opowiadania pochodzą z książki B. Ferrero, 365 krótkich opowiadań dla ducha, Warszawa 2009.]
Anna Maria Kolberg OV
„Pielgrzym” 2016, nr 2 (682), s. 34