Łąki kwietne, łąki umajone, dawne miejsce zabaw dworskich i turniejów rycerskich dziś znowu w modzie. Co się stało, że pogardzane do niedawna nieużytki i zwyczajne, pospolite wręcz polne kwiaty wróciły do łask?
Po pierwsze, ekolodzy wciąż nawołują, że grozi nam susza. Na rządowej stronie Państwowego Gospodarstwa Wodnego ruszyła akcja „Stop suszy!”, w ramach której mieszkańcy miast i wsi są zachęcani do zmiany wodolubnych trawników na kwietne łąki. Argumenty przemawiające za polnymi roślinami są niezaprzeczalne – łąki kwietne nie potrzebują podlewania, więc nie zużywamy do ich pielęgnacji wody wodociągowej, którą musimy stosować do podlewania trawników. Poza tym łąki to zbiorowisko najróżnorodniejszej roślinności, która dzięki systemowi korzeniowemu jest znacznie odporniejsza na suszę, a w czasie ulewnych deszczów magazynuje duże ilości wody. No i nie trzeba ich wielokrotnie kosić podczas sezonu, tak jak dzieje się to w przypadku trawników. A koszenie to wydatek energii i czasu, ponadto po każdym koszeniu odparowuje z gleby tak potrzebna nam wilgoć. (…)
Anna Czerwińska-Rydel
Więcej przeczytasz w 13. numerze dwutygodnika „Pielgrzym” [28 czerwca i 5 lipca 2020 R. XXXI Nr 13 (798)]
TUTAJ można zakupić najnowszy (13/2020) numer dwutygodnika „Pielgrzym”: