Prymas kard. Stefan Wyszyński miał świadomość, że strajkującym chodzi o coś więcej niż żądania ekonomiczne. „Dziś idzie już nie tylko o przysłowiową «kiełbasę», ale o postulaty społeczne i polityczne” – zanotował w swoim dzienniku 18 sierpnia 1980 r.
Lato 1980 r. W sklepach brakowało podstawowych produktów, a władze PRL ogłosiły podwyżkę cen żywności. Decyzja nasiliła niezadowolenie Polaków. 14 sierpnia stanęła gdańska Stocznia im. Lenina. Następnego dnia do protestu przyłączyła się Gdynia na czele ze Stocznią im. Komuny Paryskiej. Komunistycznej władzy nie udało się stłumić protestów w zarodku. Wkrótce strajkowała już niemal cała Polska. Jak wobec napiętej sytuacji w kraju zachował się Kościół?
„Mówiłem do narodu”
Prymas Wyszyński po raz pierwszy publicznie zabrał głos w kwestii strajku na Wybrzeżu 17 sierpnia 1980 r. W homilii wygłoszonej w Wambierzycach na Dolnym Śląsku wyraził zrozumienie dla protestujących ludzi pracy, podkreślając prawo robotników do posiadania własnej reprezentacji zawodowej. Kilka dni później, po konsultacji z ówczesnym biskupem diecezji gdańskiej Lechem Kaczmarkiem, prymas stwierdził, że strajki „to nie są koterie partyjne, lecz budzenie świadomości społecznej”. Do historii przeszło kazanie prymasa Wyszyńskiego z 26 sierpnia. Słowa, które wówczas wypowiedział na Jasnej Górze, wciąż budzą kontrowersje i dzielą w ocenach dawnych działaczy opozycji i „Solidarności”. Tego dnia, w święto Matki Boskiej Częstochowskiej, prymas mówił o sumienności w pracy i o konieczności powstrzymywania swoich aspiracji konsumpcyjnych, o „poczuciu odpowiedzialności zawodowej, ażeby nastąpił należyty ład i porządek”. Jednocześnie wzywał, by zagwarantowano Polsce i Polakom suwerenność, a także wskazywał, że spełnienie postulatów należy rozłożyć na raty, a w swoich postawach kierować się dojrzałością narodową i obywatelską. 7 września podczas posiedzenia Rady Głównej Episkopatu, tłumacząc treść wygłoszonego kazania, zaznaczał: „Mówiłem do narodu, a nie do partii. Niektórym wydawało się, że za mało pod partię. Nie mówiłem też do stoczniowców – inni powiedzieli, że za mało pod stocznię. Ja mówiłem do narodu i dlatego ograniczyłem się do tych elementów zasadniczych, starając się wydozować tak, abym nie był demagogiem, zwłaszcza w takiej sytuacji, w której nie wiadomo, do czego to jeszcze może doprowadzić”. (…)
Jan Hlebowicz, publicysta, historyk, pracownik IPN Gdańsk
Więcej przeczytasz w 17. numerze dwutygodnika „Pielgrzym” [18 i 25 sierpnia 2024 R. XXXV Nr 17 (906)], str. 28-29.
Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.