Różańcowe dziedzictwo ojca Pio – ks. Rafał Barciński

23 września przypada liturgiczne wspomnienie św. o. Pio z Pietrelciny. Tego dnia 1968 roku w San Giovanni Rotondo zmarł Francesco Forgione, znany wszystkim jako o. Pio. Z czego był znany? Jedni powiedzą, że z cudów, które działy się w jego życiu i za jego wstawiennictwem, inni – że ze świątobliwego, prostego życia, jeszcze inni, że z doskonałej realizacji charyzmatu św. Franciszka z Asyżu.

REKLAMA

O. Pio urodził się 25 maja 1887 roku w Pietrelcinie, małej włoskiej miejscowości w pobliżu Neapolu. Pochodził z wielodzietnej rolniczej rodziny – bardzo pracowitej i pobożnej. Od najmłodszych lat umiłował Eucharystię, do której służył jako ministrant. Jego miłość do Boga wyrażała się też od samego początku w równie wielkim zamiłowaniu do pokuty, którą zadawał sobie w rozmaity sposób. Pokutę w wiernym wypełnianiu swoich obowiązków, przyjmowaniu różnych przeciwności życia i czynne wyrzeczenia oraz umartwienia łączył z żarliwą modlitwą wstawienniczą o zbawienie ludzi. Długo można by opowiadać o życiu o. Pio i o cudach, które dokonały się dzięki jego wierze i postawie współczesnego apostoła. Dlatego skupmy się szczególnie na jednym aspekcie jego życia, a nawet – używając słów samego świętego – „jedynym dziedzictwie”, które nam zostawił. Tym „jedynym dziedzictwem” jest różaniec święty.

Różaniec – dar Maryi

Zbliża się październik, miesiąc poświęcony modlitwie różańcowej. Nie tylko jednak w tym miesiącu mamy brać do ręki różaniec. Matka Boża w Gietrzwałdzie, jak i w wielu innych miejscach objawień, prosi nas i pobudza, byśmy codziennie modlili się na różańcu. Św. o. Pio modlił się różańcem nie tylko każdego dnia, ale – jeśli tak możemy powiedzieć – nieustannie. Nie wypuszczał różańca z rąk. Potrafił dziennie ofiarować Maryi kilkadziesiąt różańców. Zachęcał innych, by od pierwszych chwil dnia modlili się na różańcu. Skoro sama Maryja tak bardzo prosi o taką modlitwę, to czyż możemy być tak nieczuli, by nie spełnić matczynej prośby? Tak mówił o. Pio do tych, których spotykał. Święci często polecali innym zawierzenie Maryi i duchową z Nią łączność, zwłaszcza przez modlitwę różańcową. W tej modlitwie odkrywamy bowiem potężną broń, która pomaga zwalczać zakusy złego ducha, łączy nasze serca z Sercem Matki i z Sercem samego Boga. Różaniec jest cudownym darem Maryi, który dzięki zjednoczeniu i powierzeniu się w Jej ręce, przejednuje Serce Jezusa i staje się bramą łask dla świata.

Modlić się sercem

Wielu ludzi szukało rady u świętego z Pietrelciny. Wobec rozmaitych problemów ludzi o. Pio nie tracił nigdy pewności, że Maryja jest zawsze ucieczką i rozwiązaniem. Mówił zatem do ludzi: „Kochajcie Maryję i starajcie się, by Ją kochano. Odmawiajcie zawsze Jej Różaniec i czyńcie dobro. Dzięki tej modlitwie szatan spudłuje swe ataki i będzie pokonany, i to zawsze. Jest to modlitwa do Tej, która odnosi triumf nad wszystkim i nad wszystkimi”. Warto pamiętać te słowa, kiedy sięgamy po różaniec. Niech będą dla nas zapalnikiem, niech umacniają i ożywiają naszą wiarę w moc modlitwy różańcowej, którą o. Pio dał nam jako swoje dziedzictwo. W tym miejscu warto wspomnieć słowa św. Jana Marii Vianneya, który powiedział, że „jedno tylko Zdrowaś Maryjo dobrze powiedziane wstrząsa całym piekłem”. Tak, jedno „Zdrowaś”, a co dopiero cały różaniec czy różańce ofiarowane jako modlitwa! Oczywiście chodzi o to, by były „dobrze powiedziane”. Jak to jest dobrze się modlić? Modli się człowiek dobrze, gdy modli się sercem, gdy modli się z wiarą i ufnością.

Osobiste nawrócenie

Modlitwa różańcowa jest modlitwą zawierzenia. Składamy w ręce Matki wszystko to, czym żyjemy i prosimy, by zostało przemienione i prowadzone według pragnień Jezusa. Wszystko zatem powinno stawać się „różańcowe”, bo różańcowe to Chrystusowe, czyli według wizji i woli Jezusa. Tak wchodzimy w realizację odkupieńczej misji Jezusa w Kościele. Rozważamy tajemnice różańcowe, by odnaleźć światło i pokój i pozwolić, by Jezus przez ręce Matki dotknął naszych spraw. Najważniejszą sprawą świata i człowieka jest zbawienie. Wiedział o tym dobrze o. Pio, dlatego temu głównie się poświęcał i spalał, by walczyć o dusze. To jest też wskazówka dla nas, byśmy przede wszystkim modlili się o nawrócenie, o ratowanie dusz naszych bliskich, o zbawienie tych, którzy zmierzają łatwą drogą ku wiecznemu potępieniu. Od nas też zależy wiele dla tych, którzy już przekroczyli próg wieczności. O. Pio zachęcał więc: „Polecajmy (…) drogiej Matce dusze w czyśćcu. Któż z nas nie ma tam swoich bliskich i kto wie, jak wielu z nich cierpi tam może – a nawet z pewnością – także przez nas (…). Prośmy Mamę, aby przyszła im z pomocą, łagodząc ich cierpienia i chłodząc dręczący ich płomień”. Pokuta o. Pio i żarliwość w ofiarowaniu mszy św., a także w odmawianych nieustannie różańcach za innych powinny nas zawstydzać i poruszać do osobistego nawrócenia w tej dziedzinie.

Ożywić modlitwę

Zerknijmy więc na naszą modlitwę, zwłaszcza tę różańcową. Jeśli było jej mało, czy była zbyt rutynowa, zróbmy wszystko, by ją ożywić. Prośmy Maryję z wdzięcznością, jak o. Pio, bo już otrzymujemy łaski dzięki samemu pragnieniu rozpalenia modlitwy. Niech nic nie oddala nas od walki o ten ogień. Często przyjdą zniechęcenia i pokusy porzucenia modlitw, pokusy niewiary w ich moc i potrzebę. Niech świadectwo samego o. Pio będzie dla nas ratunkiem, by nie ustawać. „Moja modlitwa – pisał o. Pio – tak wygląda. (…) Zdarza się często, że opuszcza mnie ustawiczna myśl o Bogu i Jego obecności, a czuję zamiast niej niespodziewane dotknięcie Boże w samym centrum duszy, tak silne i słodkie, że płaczę z bólu z powodu mej niewierności i płaczę ze szczęścia z powodu posiadania tak dobrego i czułego Ojca, który pozwala mi przebywać w swojej obecności. Innym razem przeżywam wielką oschłość ducha. Ciało doznaje wielkiego ucisku z powodu licznych słabości. Modlitwa i skupienie stają się niemożliwe, choćbym nie wiem jak bardzo tego pragnął. Taki stan rzeczy pogłębia się stale; i jeśli w ogóle żyję, należy ten fakt nazwać cudem. Gdy spodoba się przerwać Niebieskiemu Oblubieńcowi to męczeństwo, daje mi nagle dar tak wielkiej pobożności ducha, że nie jestem w stanie oprzeć się jej. Natychmiast zostaję przemieniony i napełniony nadprzyrodzonymi łaskami oraz potężną mocą, która pozwala mi przeciwstawić się całemu królestwu szatana. (…) Podczas modlitwy moja dusza zanurza się i znika w Bogu i otrzymuje w takich momentach o wiele więcej, niż mogłaby osiągnąć w ciągu wielu lat ćwiczeń przy użyciu wszystkich swoich sił”.

Maryjna szkoła zawierzenia

Wiara, siła, pobożność i świętość o. Pio została ukształtowana dzięki Maryi. Maryja przychodziła, ilekroć potrzebował Jej pomocy. Przez modlitwę różańcową o. Pio wkroczył do maryjnej szkoły zawierzenia. Dzięki tej szkole różne stany emocjonalne, wielość zadań i wydarzeń, zastawiane pułapki przez demony, nie tylko nie zdołały zniszczyć Bożego dzieła, ale nadto stały się miejscami kolejnego zawierzenia Maryi. Teraz jest nasz czas, by realizować różańcowe dziedzictwo zostawione nam przez ojca Pio. Bierzmy różaniec do ręki i módlmy się sercem. „Zawsze, zawsze…”.

ks. Rafał Barciński

Więcej przeczytasz w 19. numerze dwutygodnika „Pielgrzym” [17 i 24 września 2023 R. XXXIV Nr 19 (882)], str. 17-19.

Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *