Wizerunek Jasnogórskiej Pani jest nam dobrze znany i szczególnie umiłowany. Zwłaszcza w sierpniu pielgrzymują przed Jej oblicze wierni ze wszystkich stron, aby choć przez moment ujrzeć Niebieską Królową Polski. Legenda głosi, że obraz ten wyszedł spod pędzla św. Łukasza, który namalował go na płycie stołu używanego przez świętą rodzinę w Nazarecie.
Najstarszy opis częstochowskiego wizerunku Matki Bożej podaje Jan Długosz w „Liber Beneficiorum”: „Obraz Maryi Najchwalebniejszej i Najdostojniejszej Dziewicy i Pani, Królowej świata i Królowej naszej (…) wykonany dziwnym i rzadkim sposobem malowania (…) o przeładnym wyrazie twarzy, która spoglądających przenika szczególną pobożnością – jakbyś na żywą patrzył”. Malowidło zalicza się do typu przedstawień określanego mianem Hodegetrii (co znaczy: „Ta, która wskazuje drogę”).
Długosz pisał o „przeładnym” wyrazie twarzy, jednak daleko temu obliczu do częstej w dzisiejszej ikonografii maryjnej kiczowatości i cukierkowatości. Matka Boża jest tu poważna, jakby zamyślona, kontemplująca tajemnicę. Ten typ spojrzenia pojawia się w innym niezwykłym wizerunku – Świętym Obliczu z Manoppello. Zwróciła na to uwagę siostra Blandina Paschalis Schlömer – niemiecka trapistka, która poświęciła swoje życie szczegółowemu badaniu Świętego Oblicza z wyjątkowego welonu. Jej pustelnia znajduje się niedaleko sanktuarium w Manoppello, a tuż obok stoi maleńka kapliczka udekorowana wykonanymi przez trapistkę ikonami. Nieprzypadkowo nad ołtarzem wisi obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Siostra Blandina nazwała ją Matką Świętego Oblicza, ponieważ, w jej opinii, żaden inny obraz maryjny nie jest tak podobny do świętej chusty. Jeśli te dwa obrazy nałoży się jeden na drugi, to widzimy jakby tę samą twarz.
Twarz Jezusa oglądana na cieniusieńkim welonie na pierwszy rzut oka nie wydaje się piękna. To wizerunek długowłosego mężczyzny ze złamanym nosem i częściowo wyrwaną brodą. Ma otwarte, żywo patrzące oczy, lekko uchylone usta. Niektórzy patrzący na tę twarz są rozczarowani, bo nie jest to ckliwy wizerunek znany ze świętych obrazków. Ecce homo – chciałoby się powtórzyć, tak bardzo bliska, „ludzka” to podobizna. Jak mówi siostra Blandina: „Twarz jest dynamiczna, wyglądem i spokojem przypomina dawne ikony Madonny. Jezus ma tak rzadką, młodzieńczą brodę, że widać niemal każdy włos. Posiada też delikatne, prawie kobiece brwi. Na ikonie widać przyjazną twarz z lokami na skroniach, spuchnięty policzek i złamany, wąski nos. Środek szlachetnego czoła zakryty jest małym kosmykiem włosów. Na skórze wokół ust, na policzkach i czole widać różowe plamy świeżo zabliźnionych ran. Z szeroko otwartych oczu emanują równocześnie: niepojęty spokój, zaskoczenie, zadziwienie i serdeczne miłosierdzie. Jest to oblicze człowieka, który niedawno zbudził się z głębokiego snu”.
Przeorane cięciami oblicze Matki Bożej Częstochowskiej odbija się w Świętym Obliczu, choć można powiedzieć, że to przecież właśnie twarz Matczyną – zgodnie z prawem dziedziczenia – odnajdujemy w rysach Syna. W ten sposób Ta, która dłonią wskazuje na Jezusa, będącego „drogą, prawdą i życiem”, jednocześnie swoim wizerunkiem przywołuje Jego Święte Oblicze.
Zofia Pomirska
„Pielgrzym” [6 i 13 sierpnia 2023 R. XXXIV Nr 16 (879)], str. 4.
Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.