Największa wiktoria polskiej floty w dziejach? A może niewiele znacząca politycznie morska potyczka?
Rok 1627, 28 listopada. Tamtego dnia było zimno i wietrznie. Okręty szwedzkie od dwóch lat blokowały gdański port, pobierając horrendalne cło w wysokości 30 procent wartości ładunków. Jednak szwedzcy marynarze mieli już dość. Byli zmęczeni, osłabieni i głodni. Kończyły się zapasy. Codziennie tylko kasza i piwo. Piwo i kasza. Na pokładzie ścisk i brud. A przede wszystkim ogromna nuda. Ile można grać w kości albo tryktraka? Zresztą nikt już nie ma na to ochoty. Widok cierpiących z powodu szkorbutu towarzyszy nie sprzyjał rozrywkom. Lepiej było odmówić modlitwę. Na posterunku zostało już tylko sześć okrętów. I w końcu nadszedł długo wyczekiwany rozkaz. „Wracamy do domu. Tylko jeszcze jeden rejs patrolowy i będziemy mogli zobaczyć nasze żony i dzieci” – szeptali do siebie wzruszeni marynarze. (…)
Jan Hlebowicz
Więcej przeczytasz w 24. numerze dwutygodnika „Pielgrzym” [26 listopada i 3 grudnia 2023 R. XXXIV Nr 24 (887)], str. 28-29.
Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.