18 czerwca 1815 roku wszystko poszło nie tak. Zamiast upragnionego zwycięstwa, Francuzi doznali upokarzającej klęski.
Wieczorem rozbita armia Bonapartego pierzchała spod Waterloo ku granicy Francji, wyjąc z bólu i rozpaczy. Cesarz przygotowywał się na nieuchronną niewolę. A lord Wellesley, pierwszy książę Wellington, mógł się w końcu odprężyć. Zwyciężył. Pokonał samego Napoleona! Wtedy jego kucharz, by uczcić wspaniałą wiktorię, przygotował specjalne danie – polędwicę wołową z duxelle z foie gras i duszonych grzybów, zawiniętą w ciasto francuskie i upieczoną w piecu. Beef Wellington lub jak kto woli – polędwica á la Wellington.
Nie. Wcale tak nie było. To znaczy Francuzi faktycznie przegrali, a Anglicy i ich pruscy pomagierzy tryumfowali. Po prostu książę Wellington nie zjadł swojego dania. Nigdy, bo w XIX wieku było nieznane. Nie ma też żadnego dowodu na to, że potrawa jest dedykowana właśnie jemu. Ktoś kiedyś to zrobił, lecz nie wiadomo ani kiedy, ani kto, ani w jakich okolicznościach. (…)
Sławek Walkowski
Więcej przeczytasz w 3. numerze dwutygodnika „Pielgrzym” [7 i 14 lutego 2021 R. XXXII Nr 3 (814)]
TUTAJ można zakupić najnowszy (3/2021) numer dwutygodnika „Pielgrzym”:
https://ksiegarnia.bernardinum.com.pl/pl/p/Pielgrzym-22021/287