Uważam, że czasami w kościele cisza po odczytaniu ewangelii jest dużo lepsza niż niepotrzebne słowa.
W Dzień Zaduszny wybrałam się do najbliższego kościoła na poranną mszę. Wiedziałam, że o 7 rano będzie krótsza – jak zwykle bez kazania. Czekała mnie bowiem tego dnia podróż. Podczas mszy św. czytany był jeden z moich ulubionych fragmentów ewangelii: o wskrzeszeniu Łazarza. Przenosiłam się myślami do Betanii, maleńkiej wsi po wschodniej stronie Góry Oliwnej. Wyobrażałam sobie Marię i Martę, które widząc umierającego brata, wysłały wiadomość do wędrującego po Galileli przyjaciela – Jezusa.
Nie wiemy, kiedy dokładnie Jezus dowiedział się o ciężkiej chorobie Łazarza, wiemy jedno – dotarł do domu Łazarza cztery dni po jego pogrzebie. Pewnie miał łzy w oczach, kiedy Maria i Marta opowiadały Mu o ostatnich chwilach brata. (…)
Elżbieta Ruman
Więcej przeczytasz w najnowszym numerze dwutygodnika „Pielgrzym” (23/2019).